Uratował ponad tysiąc Żydów z Zagłady. Spielberg na tej historii mógł zarobić miliony

Zatrudniał Żydów, bo chciał zarobić. Dla wielu jest wyjątkowym bohaterem. Dla innych - postacią, o której lepiej zapomnieć. 28 kwietnia mija 110. rocznica urodzin Oskara Schindlera.

Uratował ponad tysiąc Żydów z Zagłady. Spielberg na tej historii mógł zarobić miliony
Źródło zdjęć: © Getty Images
Magdalena Drozdek

Współczesna legenda Oskara Schindlera zaczęła się właściwie od książki autorstwa Thomasa Kenneally’ego - źródła, na podstawie którego Spielberg nakręcił "Listę Schindlera". Z mitem tym nie raz próbowano się mierzyć, jednak zazwyczaj powstawały dziełka reklamowane jako "rewizjonistyczne", "obrazoburcze" i "jedynie prawdziwe", niewiele mające wspólnego z prawdą. A historia Schindlera – kontrowersyjna – wciąż fascynuje.

Naczynia emaliowane, wyroby blaszane

Był przedsiębiorcą z krwi i kości. Urodził się w końcu w zamożnej rodzinie kupców. Był przedstawicielem handlowym, członkiem niemieckiego kontrwywiadu, a po 1938 roku członkiem NSDAP. W 1939 roku zamieszkał w Krakowie. To było jego ukochane miasto. Żona Schindlera mówiła po latach, że to było miasto, któremu "był bardziej wierny, niż wielu swoim kobietom, a na pewno bardziej, niż mnie". Sypiące się powoli miasto było idealnymi miejscem do rozkręcenia biznesu. Ale Schindler nie chciał dorobić, a zarobić. I było mu mało.

Przejął za niewielkie pieniądze Pierwszą Małopolską Fabrykę Naczyń Emaliowanych i Wyrobów Blaszanych „Rekord”, którą przemianował na Deutsche Emaillewarenfabrik (Niemiecka Fabryka Wyrobów Emaliowanych). Produkowali na początku naczynia emaliowane, a potem amunicję. Schindler był porywczy, niecierpliwy, nie potrafił zarządzać pieniędzmi. Do tego wszystkiego jego poglądy polityczne zmieniały się dość często. Schindler bardzo szybko pozyskał do pracy około 1300 żydowskich robotników, którzy wykonywali dla niego niewolniczą pracę.

Obraz
© Getty Images

Z jednej strony fascynowało go to, że Niemcy triumfują w wojnie nad Polską i mogą czerpać z tego finansowe korzyści, z drugiej troszczył się o swoich pracowników. A przynajmniej próbował, bo popierał nazistowskie "laboratorium rasowe". W pierwszych latach wojny bez najmniejszego problemu godził się na wszelkie kompromisy. Wraz z wdrażaniem polityki Zagłady i zmianą sytuacji na froncie, zmieniły się i jego poglądy na sytuację Żydów.

W 1940 roku Schindler miał już trzy przedsiębiorstwa, działające na zasadzie podwójnej rachunkowości - jedne księgi były podstawą do oficjalnych raportów, drugie opisywały transakcje dokonywane na czarnym rynku. Na domiar złego, SS coraz mocniej walczyło z Wehrmachtem o sprawowanie kontroli nad żydowskimi robotnikami. Gestapo reprezentowało zaś to, co Schindlera najbardziej brzydziło w policyjnym państwie. Wyraźnie rozczarował się hitlerowskimi Niemcami, zaś kolejne aresztowania wzmocniły jego sprzeciw. Zdobył się nawet na to, że otwarcie krytykował SS protestując przeciw warunkom pracy swoich robotników i wywożeniu ich jako siły roboczej do Rzeszy.

„Żydzi Schindlera”

Jego motywy były dość proste. Pomagał Żydom, bo to, co Niemcy z nimi robili, było złe. Czuł obrzydzenie do rodaków, którzy mordowali inne narody. W 1942 roku hitlerowcy zaczęli likwidować krakowskie getto. W życiu fabryki Schindlera to był moment przełomowy. Przedsiębiorca dzięki wielu negocjacjom i łapówkom ocalił swoich pracowników. Mówili o nich Schindlerjuden – Żydzi Schindlera.

Schindler negocjował nawet z Amonem Gothem. Udało mu się wywalczyć, by komendant obozu w Płaszowie przeniósł 900 Żydów do pobliskiej fabryki, gdzie byli mniej narażeni na szykany. Pod koniec wojny większość więźniów obozu w Płaszowie została wymordowana. Schindlerowi udało się w październiku 1944 roku przenieść 1200 „pracowników” do fabryki w Brünnlitz w Okręgu Rzeszy Kraj Sudetów, a gdy transport został po drodze skierowany do obozu w Auschwitz-Birkenau, zdołał ich stamtąd wydostać.

Leon Leyson był jednym z najmłodszych więźniów, których uratował Schindler. Leyson czekał prawie 70 lat, by opublikować swoje wspomnienia z tamtych lat. Miał 10 lat, gdy jego rodzina była zmuszona przenieść się na Podgórze, do żydowskiego getta. Głodowali, byli prześladowani. Całą rodziną trafili do obozu w Płaszowie. Tam właśnie poznali Schindlera. Zatrudnił najpierw ojca, potem matkę i małego Leona. „Zachowywał się, jakby się nami przejmował” – wspominał w książce. Był na tyle drobnym chłopcem, że musiał mieć podstawione drewniane pudło, żeby dosięgać maszyny.
Po wojnie Leyson wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, służył u boku amerykańskich żołnierzy w wojnie koreańskiej. 20 lat po Holocauście spotkał ponownie Schindlera. Od razu go poznał. – Pamiętam cię! Ty jesteś mały Leyson – powiedział Schindler, wyciągając mężczyznę z tłumu witających go osób na lotnisku w Los Angeles.

Obraz
© Materiały prasowe

Mieli nic nie zarobić

Schindler różnie oceniany był przez lata. Podkreślano fakt, że po wojnie domagał się zwrotu kosztów za pomoc Żydom. I wyliczał te pieniądze co do dolara. W 110. rocznicę urodzin podkreślane jest jednak jego bohaterstwo. Wspominany jest też w końcu film. „Lista Schindlera”, który ma już okrągłe 25 lat.

To był film, który zmienił amerykańskie kino. Zmienił podejście do opowiadania o Holocauście. I jednocześnie – to była historia, której nikt na ekranach nie widział. Producenci byli przekonani, że Spielberg tylko straci pieniądze. To, że w ogóle rozpoczęto kręcenie filmu, zawdzięczać można tylko i wyłącznie reputacji Spielberga, który w 1993 roku był już jednym z najważniejszych twórców za Oceanem. Reżyser podkreślał: to nie jest film, który ma się sprzedać.

Choć „Lista Schindlera” trwała ponad trzy godziny, co utrudniało zorganizowanie dwóch seansów w kinie jednego wieczora, film sprzedał się jak ciepłe bułeczki. Przychód? Kosmiczny jak na lata 90. Film zarobił 321 mln dolarów. Przekroczył zakładane wpływy z biletów czternastokrotnie. Spielberg całą tę sumę przeznaczył na cele charytatywne. Historię opowiedzianą przez Spielberga i gwiazdy kina (Schindlera zagrał Liam Neeson)
docenili nie tylko widzowie, ale ci, którzy ocaleli z Zagłady.

Michael Berenbaum z „Intermountain Jewish News” zauważył, że film w Stanach cieszył się tak wielką popularnością, że stacja NBC wyemitowała go w całości i to bez reklam. Niewielki, telewizyjny fenomen. I ten fenomen trwał jeszcze przez kilka lat. Do Spielberga zgłaszali się ocaleni z prośbą, by wysłuchał także ich historii. I Spielberg słuchał. Nagrał 52 tys. materiałów wideo – wspomnień świadków Zagłady i stworzył Survivors of the Shoah Visual History Foundation.

Oskar Schindler zmarł 9 listopada 1974 roku. Jego grób jest od wielu lat miejscem pielgrzymek uratowanych przez niego Żydów i ich rodzin. Choć można dziś oceniać na wiele sposobów jego postawę, to nie sposób nie docenić tego, jak historia zmieniła sposób opowiadania o Holocauście. Jeden człowiek poruszył tysiące.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)