Trwa ładowanie...
d2rdh1s
04-12-2008 11:42

Urocze stepujące zwierzaki

d2rdh1s
d2rdh1s

Kiedy spotkałem się po raz pierwszy z „Happy feet – tupot małych stóp” uznałem, że jest to kolejny film animowany, których od czasu kultowego „Shreka” wyrasta jak grzybów po deszczu. Ten rodzaj produkcji nie ma wielu ograniczeń, co pozwala na puszczenie wodzy wyobraźni i stworzenie naprawdę dobrej, a przede wszystkich interesującej opowieści. Przygody zwierząt morskich takich jak pingwiny poznaliśmy przy okazji surfującej bajki „Na fali”, która spodobała się nie tylko młodemu gronu widzów. W „Happy feet” wykorzystane zostały te same stworzenia, jednak forma przekazu oraz niesiona nauka są zupełnie odmienne.

Od czasów uwielbianego i docenionego „Króla lwa” nie spotkałem się z animowanym musicalem, który wart był uwagi. Reżyser i współtwórca scenariusza George Miller spisał się na medal. W końcu z pod jego rąk wyszły takie filmy jak trylogia „Mad Maxa” czy „Czarownice z Eastwick”. Poza tym kino familijne nie jest mu całkowicie obce, czego najlepszym przykładem jest historia różowej świnki Babe.

W tego typu gatunkach filmowych jakim są współczesne animacje oprócz wyrafinowanej techniki komputerowej, priorytetową rzeczą jest obsada aktorka, która użycza głosów bohaterom kreskówki. Nazwiska takich hollywoodzkich gwiazd jak Eliajh Wood, Robin Williams, Nicole Kidman, Brittany Murphy czy Hugh Jackman mówią same za siebie. Polska wersja językowa nie może pochwalić się takimi sławami i niestety musimy się zadowolić Bartoszem Obuchowiczem czy Mirosławem Zbrojewiczem. Pomimo tego faktu, nie ujmuje niczego tej niewiarygodnej produkcji.

Głównym bohaterem animacji jest pingwin Mambo, mieszkający z całą kolonią na wielkiej, lodowej krze. Najważniejszą rzeczą w ich życiu jest śpiew, którego uczą się od najmłodszych lat, aby potem dzięki niemu znaleźć partnera i przedłużyć swój gatunek. Los chciał, aby pośród tej zgrai śpiewaków znalazł się jeden nietypowy tancerz. Mambo objawił się talentem, który bardzo odróżnił go od pozostałych pingwinów.

d2rdh1s

Od chwili wyklucia się z jajka, nie mógł utrzymać na wodzy swoich malutkich nóżek, które rytmicznie stepowały. Jego indywidualność, a z czasem nazwana przez innych ułomność zmusiła go do opuszczenia stada. Dodatkowo obarczono go… winą za zniknięcie ryb, które stanowiły podstawę wyżywienia pingwinów. Prawdziwą przyczyną są ludzie (zwani przez zwierzaki kosmitami), których połów wielkimi statkami burzy harmonię w naturze.

Pozbawiony domu Mambo wraz z nowymi przyjaciółmi postanawia udowodnić wszystkim, prawdziwy powód zniknięcia ryb oraz zrobić wszystko, aby ten stan uległ zmianie. Podróż w nieznane, gdzie dotąd żaden z pingwinów nie dotarł, będzie pełna niebezpieczeństw, z którymi bałby się zmierzyć nie jeden wilk morski.

„Happy feet: tupot małych stóp” to typowy musical, który tym razem przyjął formę filmu animowanego. Jest dużo żywych piosenek, którym jednocześnie towarzyszą taneczne podrygi bohaterów. Najczęściej bajki tworzone są dla milusińskich, a ich treść jest prosta w odbiorze. Tym razem jest troszkę inaczej. Wiele scen, zachowań czy dialogów może nie trafić bezpośrednio do młodego widza, przez co zatraci się sens przekazu.

Głównym przesłaniem filmu jest to, że bycie innym to nie choroba. Kiedy Mambo zamiast śpiewać, stepował otoczenie uznało go za odmieńca, wręcz określonego słowem upośledzony. Brak tolerancji wpłynął na jego późniejsze losy. Bajka uczy, że nie zawsze trzeba być takim jak chce otoczenie. Wybór odpowiedniej drogi, na pewnym etapie życia należy wyłącznie do naszej niezależnej indywidualności. Nikt nie powinien mówić jaki kierunek mamy obrać.

d2rdh1s

„Happy feet” udowadnia jeszcze jedną ważną rzecz. Pokazuje, że współczesna technika animacji dociera do granicy perfekcji. Każdy najmniejszy detal został szczegółowo dopracowany, wynikiem czego jest bardzo dobrze skrojona bajka. Odkurzony styl musicalu animowanego, daje w pewien sposób nieograniczone możliwości, któremu nikt nie dyktuje warunków wyglądu. Dzięki temu braku ubezwłasnowolnienia doświadczamy prawdziwego majstersztyku gatunku, który zyskał uznanie pośród największych krytyków dziedziny filmowej.

Otrzymanie Oscara w 2007 roku za najlepszą długometrażową animację czy Złotego Globu oraz brytyjskiej nagrody BAFTA świadczą same za sobie. Dlatego zapraszam wszystkich na gwarantowaną dobrą zabawę.

d2rdh1s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2rdh1s