Podczas obchodów Święta Niepodległości cała hala skandowała: "Będziemy pisać do MO!"
Z okazji obchodów Święta Niepodległości, w ramach cyklu wROCK for Freedom, we wrocławskiej Hali Stulecia odbyły się dwa jubileuszowe koncerty: Kasi Kowalskiej oraz zespołu Lady Pank. Widzowie w wypełnionej po brzegi hali przeżyli piękne, a nawet zaskakujące chwile. Nie zabrakło bowiem niespodzianek.
Kasia Kowalska w tym roku świętuje jubileusz 30-lecia występów na scenie, stąd trasa koncertowa "30 lat Gemini", której setlista w wypełniona została utworami z debiutanckiej płyty artystki. Album z 1994 roku dwukrotnie pokrył się platyną (ponad 400 tys. sprzedanych egzemplarzy). Podczas swojego występu Kowalska przyznała, że jako nastolatka podkochiwała się z Janie Borysewiczu. Kilkadziesiąt minut później "wycięła" swojemu idolowi niezły numer.
Stara prawda głosi, że muzycznym zespołom najtrudniej jest stworzyć dobrą drugą płytę. To co najlepsze, dziewicze melodie, teksty przez lata dopracowywane, dopieszczane w głowie i w sercu, znalazło się na debiutanckim albumie. Zaś po udanej, a w przypadku Lady Pank wręcz genialnej pierwszej płycie, drugi krążek był niemal skazany na chłodne przyjęcie. I tak też się stało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mniej niż zero - Lady Pank ft. K. Kowalska, G. Markowski, T. Organek, P. Rogucki, M. Wyrostek
Drugi album zespołu Jana Borysewicza został wydany dokładnie czterdzieści lat temu. Wtedy można było mówić i pisać o tzw. syndromie drugiej płyty. Dzisiaj "Ohydę" słucha się jak pokrytą złotem klasykę rocka. Można zaryzykować nawet twierdzenie, że jest to jeden z najbardziej niedocenionych albumów w historii polskiej muzyki rozrywkowej (na czele z utworem "To jest tylko rock and roll"). Tym bardziej cieszy więc fakt, że Lady Pank z okazji okrągłej rocznicy powstania płyty, postanowił poświęcić "Ohydzie" specjalną trasę koncertową.
Widzowie mogą więc usłyszeć na żywo piosenki, które nie były grane na koncertach Lady Pank praktycznie od 40 lat. Na przykład bardzo dobry utwór "Rolling Son", z fajnym, rockandrollowym i w sumie aktualnym dopiero po latach tekstem Andrzeja Mogielnickiego ("Co u pana słychać? Czy się panu jeszcze chce śpiewem świat popychać"), był wykonywany na żywo tylko w okresie wydania płyty, czyli w 1984 roku.
Na drugiej płycie Jan Borysewicz i spółka postanowili poszukać czegoś nowego, co jeszcze bardziej wzmocniłoby indywidualność zespołu i jego artystyczną autonomię. Stąd być może mniejsza liczba przebojów niż na wydanym rok wcześniej albumie "Lady Pank". Jednak i tu nie brakuje hitów: "To jest tylko rock and roll", "Czas na mały blues" czy "A to ohyda".
Z perspektywy czasu, z historycznego punktu widzenia, "Ohyda" stanowi także interesujący obraz rzeczywistości z połowu lat lat 80., co oczywiście zawdzięczamy znakomitym tekstom Andrzeja Mogielnickiego. "Paczkami ktoś dostaje odzież. Do żony sąsiad wrócił rankiem. Ulicą ciągle biega młodzież. W powietrzu dziwnie pachnie punkiem. Będziemy pisać do MO!" – śpiewa Janusz Panasewicz w tytułowym utworze płyty. W tym momencie publiczność zgromadzona w hali wykrzykiwała razem z wokalistą: "Będziemy pisać do MO! O!"
Podczas koncertów, które odbywają się w ramach trasy "Ohyda" – oprócz piosenek z drugiego albumu i największych hitów zespołu – pojawiają się także całkiem nowe utwory, które są zapowiedzą nowej płyty Lady Pank. Założony w 1981 roku zespół nie zwalnia tempa. "Dla naszej psychiki, dobrego samopoczucia, warto robić nowe rzeczy, bo dodaje nam to sporo wigoru i energii, by wychodzić na scenę" – uważa Janusz Panasewicz.
We Wrocławiu widzowie mieli przyjemność po raz pierwszy usłyszeć utwór "Motyle". Co więcej, mogli go nawet wysłuchać dwukrotnie, ponieważ wymagała tego realizacja teledysku, który będzie promował nowy album Lady Pank. Osoby stojące przy scenie na pewno będą mogły się w nim zobaczyć. Wspaniała pamiątka na całe życie.
Czy "Motyle" staną się jednym z ponadczasowych przebojów Lady Pank? Warto przypomnieć, że wrocławska Hala Stulecia, kiedyś Hala Ludowa, jest miejscem szczególnym dla utworu "Mniej niż zero". To właśnie w niej 14 kwietnia 1983 roku, czyli jeszcze przed wydaniem debiutanckiego albumu, fani rocka po raz pierwszy usłyszeli: "Myślisz może, że więcej coś znaczysz, bo masz rozum, dwie ręce i chęć…".
Wrocławski koncert zostanie również zapamiętany za sprawą Kasi Kowalskiej. Artystka w czasie swojego występu opowiadała widzom, że jako nastolatka była wielką fanką Lady Pank i podkochiwała się w Borysewiczu. "Raz go nawet pocałowałam" - powiedziała. Kilkadziesiąt minut później postanowiła uczynić to po raz drugi. Podczas jednego z utworów Kowalska wbiegła na scenę, czym zaskoczyła zarówno widzów, jak i zdezorientowanych muzyków Lady Pank. Przez dłuższą chwilę wydawało się, że na scenę wdarła się przypadkowa fanka zespołu, która podbiegała do gitarzysty, zarzuciła ręce na jego szyję i pocałowała w policzek. "Jak tu teraz grać dalej?" - zażartował muzyk.
Na pytanie Marcina Prokopa, jak obecnie wygląda życie blisko 70-letniego rockendrolowca, Jan Borysewicz odpowiedział: "Gramy koncerty po dwie godziny, czyli dłużej niż kiedykolwiek. Nie potrzebuję niczego w siebie wlewać ani niczego wąchać. I to jest fantastyczne. To jest wolność, to jest moje życie, ja mogę decydować, co z nim robię".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o "Napadzie" na Netfliksie, zastanawiamy się, dlaczego Laura Dern zagrała w koszmarnej "Planecie samotności" i zachwycamy się nowym serialem Max, "Franczyza". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: