Wiking - recenzja Blu-ray od Galapagos
Może się czepiać, że to kolejna wersja "Hamleta". Jednak fakt pozostaje faktem, "Wiking" Roberta Eggersa to najmocniejsza rzecz o tej tematyce, przy której mocarna "Valhalla: Mroczny wojownik" to dobranocka dla grzecznych dzieci. A jak prezentuje się Blu-ray? Tu niestety czeka nas rozczarowanie.
Licząc z "Wikingiem", Robert Eggers ma na koncie zaledwie trzy pełnometrażowe filmy, ale już stawiany jest w tym samym szeregu, co współczesne legendy lina. Mówi się, że jego "Czarownica: Bajka ludowa z nowej Anglii" ukonstytuowała współczesny horror, a kinofilski "Lighthouse" tylko to potwierdził.
Co łączy powyższe filmy oprócz oszczędnej formy? Jedno słowo: mikrobudżet. Dlatego, kiedy pojawiła się zapowiedź, że "Wiking" będzie widowiskiem z wielkimi gwiazdami, niektórym zapaliła się czerwona lampka. Wszyscy pamiętamy, jak skończył świetnie rokujący Duncan Jones, czyli gość od genialnego "Moon".
Na szczęście w tym przypadku Eggers w 100 proc. pozostał wierny sobie, a 90 mln dol. od Regency wykorzystał do cna (dla porównania "Czarownica" kosztowała marne 4 mln). "Wiking" to formalne tour de force, na każdym poziomie wspaniale zrealizowana produkcja, z ducha mainstreamowa, ale jednocześnie dzika i nieidąca na żadne artystyczne kompromisy.
Wiking - pierwszy zwiastun filmu
Eggers udanie odbrązowił ekranowy mit wikingów zagarnięty i "upupiony" przez Hollywood czy telewizję i poszedł ścieżką wytyczoną kilka lat temu przez Nicolasa Windinga Refna i jego "Valhalla: Mroczny wojownik".
Jego "Wiking" jest drastyczny, miejscami nawet odpychający i z pewnością nie dla wszystkich, ale jednocześnie starający się jak to tylko możliwe być najbliżej prawdy historycznej. Myślę, że fani średniowiecza i takich filmów, jak "Andriej Rublow" (na którego zresztą powołuje się Eggers) czy "Hard to be God" będą w siódmym niebie.
Więcej o filmie przeczytacie w recenzji Kamila Dachnija, my tymczasem przyjrzyjmy się wydaniu Blu-ray. I tu niestety czeka na nas przykra niespodzianka. Bo o ile pod względem dźwięku (Atmos wyrywa z kapci) i obrazu olśniewa, tak o dodatkach można pomarzyć.
Standardowe wydanie, podobnie jak wypuszczony jakiś czas temu skądinąd świetny "Batman", pod względem dodatków jest gołe jak święty turecki.
Dlatego jeśli macie chrapkę na sceny niewykorzystane i materiały dotyczące produkcji (jest ich całkiem sporo), musicie zainteresować się edycją 4K Ultra HD. Jeśli ten trend się utrzyma, niechybnie czeka nas przyśpieszona przeprowadzka na ten właśnie format.
Obraz: 1080p HD 16x9 2.00:1, dźwięk: Dolby Atmos (angielski), DD 5.1 (polski lektor) napisy: polskie
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
Trwa ładowanie wpisu: instagram