Wojna o Bonda
Pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Wielką Brytanią rozpętała się wojna o reżyserię następnego filmu o Jamesie Bondzie. Brytyjczycy boją się, że Bond zyska image w stylu gangsta rap.
29.05.2001 02:00
Wytwórnia MGM, która produkuje film chce, żeby w następnym odcinku serii więcej było miejskich klimatów w stylu hip-hop i na reżysera wybrała Bretta Ratnera, twórcę "Rush Hours".
Jednak Brytyjczycy, w tym producentka Barbra Broccoli oraz Pierce Brosnan są przerażeni taką perspektywą i boją się, że Bond zostanie kolejnym bohaterem akcji rodem z wielkiego miasta.
Z tego powodu nalegają, żeby reżyserem pozostał Michael Apted, który był odpowiedzialny za ostatni film o agencie 007 The World Is Not Enough.
Scenarzysta MGM mówi: MGM jest przekonane, że mogłoby zarobić na filmie więcej pieniędzy, gdyby udało się pozbawić Bonda jego brytyjskości i nakręcić film w bardziej amerykańskim stylu. Ta decyzja będzie miała w przyszłości poważne konsekwencje, a Bond może stać się kolejnym podrygującym luzakiem.
Dawny reżyser filmów o super agencie Lewis Gilbert mówi: Sedno sprawy dotyczące filmów o Bondzie leży w ich brytyjskości, to tajemnica ich sukcesu.