XXXI FPFF w Gdyni rozkręca się
XXXI Festiwal Filmów Fabularnych ruszył dzisiaj pokazem pierwszego filmu konkursowego „Ja wam pokażę!” Denisa Delića.
12.09.2006 17:08
Początki bywają trudne. Jak się okazało i festiwalowe początki nie zaparły tchu w naszych piersiach. Machina festiwalowa ruszyła ospale, z niejakimi zgrzytami technicznymi i jak już wspominałam od znanego kinowej publiczności „Ja wam pokażę!” Delića. Mina rzedła mi z minuty na minutę. Nie wiem co Delić chciał pokazać , ale wiem, co ja zobaczyłam i odczułam podczas tej projekcji.
Zawód grą aktorską, te ciągłe przytulania i wręcz jedzenie sobie z ust głównej pary – Judyty (Grażyna Wolszczak)
i Adama (Pawła Deląga)
; mało sytuacji, które powodowałyby wybuchy śmiechu; toporność i nuda wiejąca z ekranu. Tych odczuć nie złagodziły nawet atrakcyjne kształty pani Grażyny, ładna buzia Pawła Deląga, sama śp. Hanka Bielicka czy poruszająca duszę muzyka Piotra Rubika.
Zobacz fotorelację WP z pierwszego dnia festiwalu No cóż, Zatorski ze swoim „Nigdy w życiu” bardziej mnie skłaniał do śmiechu. Filmowi Delića chyba lew nie zaryczy, prędzej można by przypiąć „Ja wam pokażę!” etykietkę „Już nigdy w życiu nic wam nie pokażę!”. Prawdę mówiąc coś w tej etykietce byłoby z prawdy, bo twórcy faktycznie nie pojawili się na konferencji prasowej.
Na drugi ogień poszedł 40-letni debiutant Robert Wichrowski ze znanym już widzom „Francuskim numerem”. Obsada filmu doborowa, bo i Jan Frycz, i Karolina Gruszka w tym filmie wystąpili. Jednak film to jednego aktora, jednej roli. Jan Frycz jak zwykle nie zawiódł nas, widzów i... odegrał z całą maestrią nasze polskie przywary, sztampowość, a nawet... zarzucił sławną przedwyborczą frazą: „S... dziadu”.
Jednak pozostała część filmowej fabuły i gry aktorskiej nie ma w sobie nic, czym mogłaby skutecznie przekonywać widza do prezentowanej historii. Iść na film z doborową obsadą, ze sporą oglądalnością po to tylko, by zachwycić się jedną rolą i jednym aktorem? No cóż, to chyba jednak zbyt mało, jak na gdyńskie lwy. Film musi być nie tylko komercyjny, ale i dobry (jak powiedział sam reżyser i scenarzysta w trakcie spotkania z dziennikarzami). „Francuski numer” jest komercyjny, obejrzało go 300 000 widzów, jednak dobra jedna rola, nie oznacza dobrego filmu.
Na szczęście w pierwszym dniu festiwalu znalazł się również debiut reżyserski Andrzeja Seweryna „Kto nigdy nie żył”. Michał Żebrowski gra w tym filmie charyzmatycznego, młodego księdza, który pewnego dnia dowiaduje się, że jest nosicielem wirusa HIV. Jego zmagania z samym sobą, ze swoja wiarą i Bogiem Seweryn ukazuje w stonowany sposób. Pokazuje ból i cierpienie współczesnego Hioba, nie popadając w przesadę. Michał Żebrowski wybronił się (w moich oczach) tą rolą po zeszłorocznym festiwalu i „Kochankach roku Tygrysa”. Zabłysła też pani Joanna Sydor (grająca Martę), znana m.in. z serialu „M jak miłość”. Ciekawie napisany scenariusz Macieja Strzembosza porusza wiele istotnych spraw, wprowadza biblijną historię o Hiobie w naszą rzeczywistość.
To interesująca i warta obejrzenia propozycja najstarszego i najpoważniejszego z tegorocznych debiutantów. Czy zasługiwać będzie na główną nagrodę XXXI FPFF?
Jeszcze wszystko przed nami. Do konkursu XXXI Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych zakwalifikowały się aż 24 produkcje filmowe. Zatem niech machina festiwalowa rusza powoli do przodu, a my przyglądajmy się, oceniajmy i polujmy na faworyta. *Galeria z gali otwarcia festiwaluGaleria z gali otwarcia festiwalu*