Želary
"Želary" to film, o którym trudno powiedzieć, iż jest świeżą premierą. Mimo to fani dobrego europejskiego kina powinni obowiązkowo udać się do kina.
O tym czeskim melodramacie było głośno w 2004 roku, kiedy walczył o Oscara w kategorii najlepsza produkcja zagraniczna. Pokonała go wówczas kanadyjska "Inwazja barbarzyńców", co oczywiście wcale nie obniża jego wartości. Scenariusz filmu, oparty na wzruszającej powieści Květy Legátovej, prezentuje losy pięknej pielęgniarki z Pragi, która w czasie II wojny światowej, musi ukrywać się w Beskidach. Uciekając przed nazistami, młoda działaczka ruchu oporu znajduje schronienie w chacie prostego i gburowatego górala. Tam niespodziewanie dla siebie odnajduje prawdziwą miłość i szczęście.
28.10.2007 03:16
Już z opisu widać, iż "Želary" to melodramat, czyli kino skierowane przede wszystkim dla kobiet... wyposażonych w wiele chusteczek. A jest nad czym płakać! Jak przystało na produkcję walczącą o nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej, wszystko poprowadzone jest wzorowo. Świetne aktorstwo odtwórców głównych ról - Anny Geislerovej i Györgya Cserhalmi, ciekawe postaci, przepiękne zdjęcia i poruszająca muzyka, zapewniają spektakl, o którym ciężko zapomnieć. Dlatego też można wybaczyć producentom, iż starając się nakręcić iście oscarowe dzieło, zapomnieli o niepowtarzalnym charakterze obrazu. Historia nieco lekkomyślnej sanitariuszki, która z przymusu pozostawia łatwe życie na rzecz ucieczki w świat nieskażony, odległy i dziewiczy, a przez to wspaniały i wart celebracji, mogła powstać wszędzie. Tym bardziej szkoda, że nie powstała w Polsce.