Życie to ból
Z pewnością tak, niekoniecznie jednak przewlekły. Dziwnie to zdanie brzmi w ustach dziecka, ale cóż, scenarzysta tak chciał, reżyser tak chciał, to i tak się stało.
Myślałem, że jest to film sensacyjny z domieszką czarnego humoru, gdzie zakrwawiony, prawie umarły bohater potrafi jak z rękawa sypnąć przaśnym dowcipem. A okazało się, że jest to raczej surrealistyczna czarna komedia ze sporą dawką sensacji, podsuszonej, średniej jakości. Życie jest nie tylko bólem, ale i jajkiem niespodzianką.
O amnezji słyszał chyba każdy. To stan, gdy my nie pamiętamy, a inni niestety tak. O ogniskowej amnezji wstecznej wie mało kto i trudno się o niej wypowiadać przy piwie. Z takim właśnie przypadkiem mamy tu do czynienia. Samantha Caine (Geena Davis)
, samotna matka, żyje z córką Caitlin (Yvonne Zima) i pracuje w prowincjonalnym miasteczku, z mozołem ucząc cudze dzieci. Jej problemy z pamięcią są tak znane, że niektórzy zwą ją Panna Amnezja.
Wypadek samochodowy powoduje, że przez mgłę niepamięci zaczynają przedzierać się jakieś niepokojące obrazki z przeszłości, migawki innej osobowości i innego życia. Uparta Samantha nie daje za wygraną, z uporem kreta drąży ziemię poszukując śladów przeszłości. A jej wierny, sympatyczny przyjaciel stwierdza, że będzie przy niej niezależnie od tego co Samantha wywęszy i co los przyniesie w zębach.
Początek filmu jest dość spójny, a potem nabiera on tempa i rumieńców, może od zadyszki?! Wynajęty przez Samanthę prywatny detektyw Mitch Henessey (Samuel L. Jackson) trafia na jakieś ślady z jej dawnego życia. W nadziei na… łatwy zarobek rusza jak pies gończy biorąc ze sobą samą zainteresowaną. I uruchamia w ten sposób lawinę wydarzeń, dramatycznych, przynajmniej w zamyśle twórców.
Mamy tu tajemnice przeszłości, tajnych agentów, zdradę, pościgi, a nawet prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mamy stertę trupów, oczywiście pojawiającą się z jak najbardziej słusznych powodów. Jest i psychopatyczny przestępca, o całkiem miłym uśmiechu i ładnej aparycji. Są sceny mrożące, przynajmniej z zimna, krew w żyłach. I sporo nielogiczności, radosnej twórczości i ścieżek na skróty w fabule. Przestępcy potrafią cierpliwie czekać aż ktoś ich zabije.
Bohaterce i Mitchowi udaje się tak wiele jak zwykle nie udaje się nawet niewielu. Samantha nawet na łyżwach jeździ jak miś polarny wyszkolony na Syberii, a niska temperatura to jej najlepszy przyjaciel. Katar się jej i przeziębienie nie imają, nie ma na to czasu. Chyba potajemnie łyka spore dawki Gripex SuperMax Nur Fur CIA. W ten sposób zamiast niezdrowego napięcia mięśni w wielu momentach parskałem śmiechem rozluźniając je beztrosko. Śmiechem uwalniającym od stresu, radosnym jak pierwsze wiosenne słońce.
Gra aktorska nie powala na kolana, a nawet nie skłania do pochylenia się z szacunkiem. W miarę zachowuje się Samuel L. Jackson tworząc dość schematyczną postać ex-policjanta, blagiera i nieudacznika, który jednak budzi sympatię. Scenarzysta w sumie nie wysilił się zbytnio, może zmogło go osłabienie zimowe, wiosenne lub jesienne?! Jego mottem jest chyba padające w filmie zdanie: "Niczego w życiu nie zrobiłem jak należy." A może, może ja się tu pastwię jak sęp nad nieszczęsną padliną, a tak jak wyszło to zostało dokładnie zaplanowane?! Może.
Film można oglądnąć bez uszczerbku dla zdrowia. W szerokim kontekście masowej produkcji filmowej nie jest bowiem aż tak zły jak by wynikało z moich uwag. No i zawsze pozostaje sprawa gustów o których się raczej nie dyskutuje, a które w sumie są najważniejsze.