14. Letnia Akademia Filmowa: Festiwal Animacji Kultury [relacja]

W ubiegłą niedzielę zakończyła się 14. Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu. Nazwa zobowiązuje, więc festiwal nie ogranicza się do standardowych projekcji filmowych. W miejsce rywalizacji między filmami – stałego elementu większości imprez tego typu, Zwierzyniec proponuje konkurencję dla uczestników: Ogólnopolski Konkurs Prelegentów Filmowych. W tym roku jury postanowiło przyznać Nagrodę Główną Michałowi Jędrzejkowi za prelekcję do filmu "Hannah Arendt" (do którego trafiła też Nagroda Publiczności) oraz Wyróżnienie Annie Kurdzie za prelekcję do filmu *"Tango libre". Znakomita ilość spośród ponad trzystu z zaprezentowanych filmów okraszana była prelekcjami zawodowych krytyków i filmoznawców, między innymi Adama Garbicza, Tadeusza Lubelskiego, Łukasza Maciejewskiego i Piotra Czerkawskiego. Wielu twórców zaproszono, by zaprezentowali swoje filmu osobiście. Liczba gości była jak zawsze imponująca, część przyjechała na Roztocze z tak dalekich
zakątków jak Kuba czy Palestyna. Festiwal więc uczy, ale nie tylko kina, a kultury filmowej, tego, jak ją animować; jak zapraszać na filmy i o jak o nich rozmawiać.
*

14. Letnia Akademia Filmowa: Festiwal Animacji Kultury [relacja]
Źródło zdjęć: © Materiały promocyjne

20.08.2013 16:11

Rozmach zwierzynieckiej imprezy zaskakuje – aż pięć obiektów festiwalowych (w tym tylko jedno regularne kino), mnóstwo gości, dziennikarzy, akredytowanych. I cała masa filmów. A to wszystko w raptem trzytysięcznym miasteczku. Na tegorocznym LAF-ie można było uczestniczyć w stałych propozycjach programowych: "Festiwalowe remanenty", "Filmy w sieci", "Klubowy karnet", w ramach których można było nadrobić zaległości z zaprzyjaźnionych z Akademią imprez a także zobaczyć filmy z regularnej dystrybucji, które już były grane i dopiero pojawią się w kinach. Dzięki temu można było zobaczyć m.in. znakomitą "Zaślepioną" Katarzyny Klimkiewicz, która w repertuarze była bardzo krótko.

Najwięcej emocji wzbudziły jednak retrospektywy, które jak co roku stanowią clou zwierzynieckiego programu. Pośród nich jedną z najciekawszych propozycji wydał mi się "Rasputin, Rasputin", czyli przegląd filmów o rosyjskim mistyku, jasnowidzu i faworycie cara Mikołaja II – w czterech różnych wersjach kontrowersyjną postać odtwarzały takie znakomitości jak Alan Rickman, Christopher Lee, Gerard Depardieu czy Aleksiej Petrenko. Duże zainteresowanie zbudziły także przeglądy "Diabeł w butelce", czyli filmy o alkoholikach (podobne pomysły programowe zawsze przyciągają widzów), retrospektywa Baltazara Kormakura, zdobywcy Kryształowego Globusa w Karlowych Warach w 2008 roku za doskonałe, mroczne "Bagno", połączona z przeglądem najciekawszych tytułów z kręgu nowego kina islandzkiego. Swoje retrospektywy mieli też – wierzę, że pierwszy raz w Polsce – Kubańczyk Tomás Gutiérrez Alea, Rosjanin Aleksander Rogożkin i Izraelczyk Elia Suleiman. Największą rewelacją okazało się chyba zaprezentowanie kinematografii
pakistańskiej – w odróżnieniu do sąsiedniego przemysłu indyjskiego – praktycznie w ogóle w Polsce nie znanej. O taliwoodzkim kinie opowiadał mi Artur Zaborski, redaktor portalu Stopklatka.pl: Zwierzynieccy kinomani mieli niepowtarzalną okazję zapoznać się z najważniejszymi osiągnięciami kina pakistańskiego z ostatnich piętnastu lat. Przegląd okazał się fenomenem ze względu na swoją egzotykę (żaden z pokazanych w Zwierzyńcu filmów nie doczekał się w Polsce dystrybucji kinowej ani telewizyjnej) i specyfikę (pakistańska kinematografia miota się pomiędzy dziedzictwem kina bollywoodzkiego a restrykcjami muzułmanów, uważających kino za grzeszną rozrywkę). W wyborze filmów skupiono się głównie na produkcjach z ostatniej dekady. Pokazano m.in. "Cichą wodę" Sabihy Sumary, "Dziedzictwo" Pankaja Batry czy niemal trzygodzinne "W imię Boga" Shoaiba Mansoora. Widownia dopisała, a rozpoznawalne twarze widzów świadczą, że nie skusili się wyłącznie na jednorazową, eksperymentalną projekcją, tylko dali się porwać
tej ciekawej kulturze. To znak dla polskich dystrybutorów, który powinien być jednoznacznie odczytany – dodaje Zaborski.

W przyszłym roku LAF będzie świętować okrągłą, 15. rocznicę. Przed twórcami wiele wyzwań, zarówno na gruncie programowym, jak i organizacyjnym. Czym jeszcze zaskoczyć głodnych egzotyki filmowej kinomanów, jakie dorobki przybliżyć – i jak zrobić to wszystko, by być oryginalnym i nie powtarzać przeglądów obecnym na pozostałych kilkudziesięciu dużych imprezach filmowych w Polsce? Większej modernizacji wymaga także poziom techniczny projekcji – trzeba zadbać o zapewnienie klimatyzacji we wszystkich obiektach oraz zadbać o wysoką jakość wszystkich prezentowanych kopii (w tym roku na ponad 300 filmów niestety tylko nieliczne były prezentowane z projektorów DCP lub 35mm). To wszystko – ważne, ale jednak – szczegóły. Mówiąc za Monty Pythonem – jeśli pogoda dopisze, o oprawę przyszłorocznej, jubileuszowej edycji możemy być spokojni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)