Andrzej Grabarczyk : Chojnicki to nie ja

Od dziesięciu lat wciela się w „Klanie” w postać Jerzego Chojnickiego. Prywatnie wcale do Chojnickiego nie jest podobny – ma inne poglądy, charakter i sposób postępowania. W przeciwieństwie do serialowej postaci, jest od trzydziestu lat wierny swojej żonie, którą bardzo ceni. Andrzej Grabarczyk wyznaje, że często obdarowuje żonę kwiatami, kupuje jej prezenty i pamięta o rocznicach. W dodatku sam gotuje!

Andrzej Grabarczyk : Chojnicki to nie ja

12.09.2007 14:51

**

Obraz

W tym roku „Klan” został wyróżniony. W Międzyzdrojach odsłoniono pamiątkową ławeczkę tego popularnego serialu.**

Andrzej Grabarczyk :W tym roku serial obchodzi również dziesięć lat. Nie było jeszcze czegoś takiego w historii polskiej kinematografii, żeby jeden tytuł tak długo gościł na antenie… i zdaje się nadal będzie gościł. Do dziennej emisji dodano nam jeszcze piątek, tak że pracy będzie znacznie więcej. Ekipa jest cudowna. Żeby się nie pozabijać przez te dziesięć lat? Trzeba cudu i wiele dobrych chęci. Zawsze podziwiałem ekipę. My, aktorzy, pracujemy jakieś dziesięć dni w miesiącu, oni codziennie. Niektórzy z dala od domów i swoich rodzin. Podziwiam!

**

Obraz

Identyfikuje się pan z Jerzym Chojnickim, postacią, którą pan gra w serialu?**

Andrzej Grabarczyk :W jakiś sposób muszę ją uwiarygodnić, więc się z nią identyfikuję – zawodowo oczywiście. Natomiast prywatnie absolutnie nie. Chojnicki jest mi zupełnie obcy jeśli chodzi o sposób na życie. On i ja to dwóch zupełnie różnych ludzi. Wcielając się w postać Chojnickiego wzorowałem się na znanym mi człowieku, który mówi banałami, a jego podejście do życia jest bardzo spłycone.

**

Obraz

W „Klanie” nie najlepiej traktuje pan swoją serialową żonę Elę – zdradza ją, oszukuje…**

Andrzej Grabarczyk :Tak. Natomiast prywatnie jestem zupełnie inny. Mam tę samą żonę od trzydziestu lat i bardzo sobie ją chwalę (śmiech).

**

Obraz

Co pana irytuje w postaci Chojnickiego?**

Andrzej Grabarczyk :To, co mam powiedzieć, a co przeważnie jest niezgodne z moim emploi. Najpierw irytuję się, że w ogóle muszę coś takiego powiedzieć. Potem zastanawiam się jak to powiedzieć, żeby zabrzmiało prawdziwie, aby nikogo nie urazić, bo przecież ludzie identyfikują się niejednokrotnie z serialowymi postaciami. Często kwestie są powtarzane, po to, żeby przypomnieć niektóre wątki. Jest ich przecież bardzo dużo i łatwo się pogubić. Zresztą taka jest konwencja telenoweli.

**

Obraz

Nie pogubił się pan jeszcze w koligacjach rodzinnych Lubiczów?**

Andrzej Grabarczyk :Jeszcze się nie pogubiłem. Głównie jednak pilnuję swojego wątku. Nie mam kiedy oglądać „Klanu”, ponieważ w tym czasie pracuję. Zdarza się, że prywatnie nie znam nawet kolegów, którzy w serialu są mi bardzo bliscy (śmiech). Staram się jednak nad wszystkim panować i kontrolować sytuację.

**

Obraz

Co poza „Klanem”, jakie projekty zawodowe?**

Andrzej Grabarczyk :Przede wszystkim teatr, który mnie bardzo absorbuje. W Teatrze Kwadrat mamy jedenaście sztuk, które gramy na bieżąco. Ja występuje w pięciu. Teatr plus „Klan” zapełniają mój harmonogram. Na inne projekty nie mam już za bardzo czasu. Nawet jak się zdarzy jakiś wolniejszy dzień, to człowiek chętnie wówczas posiedziałby w domu.

**

Obraz

Odpoczywa pan wtedy?**

Andrzej Grabarczyk :Odpoczywam czynnie, nie potrafię siedzieć w miejscu i nic nie robić. Zawsze coś tam dłubię. Jeżeli nie mam możliwości wyjazdu na swoje ukochane Mazury, to w domu zawsze jest coś do roboty - na przykład ogród trzeba uporządkować, trochę pokopać, jedne rośliny wyrwać, inne dosadzić.

**

Obraz

Lubi pan pracę w ogrodzie?**

Andrzej Grabarczyk :Przede wszystkim ogród trzeba pielęgnować – kosić trawę, podlewać, usuwać suche gałązki, plewić chwasty, osypywać korą. Mój ogród nie jest typowym ogródkiem z rabatkami. To taki trochę dziki ogród. Są w nim dwa stawy, które należy czyścić. Poza tym miło jest rano wyjść boso na trawę, popatrzeć, co się w stawie dzieje, zobaczyć czy w gnieździe ktoś jest, czy młode już wyfrunęły. A wieczorem rozpalić ognisko, posiedzieć, pomedytować, patrząc w płomień.

**

Obraz

Dobrze, że jest miejsce, żeby rozpalić ognisko. Lubi pan sobie troszkę przy okazji pokucharzyć?**

Andrzej Grabarczyk :Lubię. Tym bardziej, że uczę się od moich kolegów, którzy ciągają mnie na różne kulinaria. Muszę powiedzieć, że w związku z tym staję się coraz bardziej wybredny i coraz mniej rzeczy smakuje mi tak od początku do końca. Oni robią rzeczy tak wspaniałe, tak wszystko potrafią dosmaczać, że potem człowiek idzie do jakiejś renomowanej restauracji i okazuje się, że jedzenie jest takie sobie.

**

Obraz

Jest danie, które wychodzi panu szczególnie dobrze?**

Andrzej Grabarczyk :Podobno całkiem nieźle przyrządzam ryby. Ale takim moim popisowym daniem jest prosiak pieczony nad ogniem. Tak więc rano muszę rozpalić ognisko…

**

Obraz

Złapać prosiaka…**

Andrzej Grabarczyk :Prosiaka akurat kupuję (śmiech). Nadziewam go kaszą gryczaną z podrobami, a potem kręcę na korbie przez cały dzień. Po prostu palce lizać!

**

Obraz

Goście chwalą sobie ten przysmak?**

Andrzej Grabarczyk :Nawet bardzo wytrawni kucharze, którzy próbowali mojego prosiaka, mówią: No, kochany, to jeden z lepszych prosiaków jakie jadłem.

**

Obraz

Czy oprócz pochwał otrzymał pan również jakąś nagrodę za swoje talenty kulinarne?**

Andrzej Grabarczyk :Owszem, kiedyś w Hotelu Jan III Sobieski organizowana była gala kulinarna. Aktorzy mieli przyrządzić danie w jednej z trzech kategorii: wołowina, wieprzowina, ryba. Postanowiłem zrobić swojego łososia z tatara z kawiorem. No i wygrałem tym daniem główną nagrodę, czyli ekspres ciśnieniowy do kawy i piękną statuetkę łyżki ze skrzydłami.

**

Obraz

Wspominał pan o wyjazdach na Mazury…**

Andrzej Grabarczyk :Na Mazurach się wypoczywa – ryby, grzyby… Mam tam kawałek ziemi. Na mojej działce stoją dwie wiaty. Ponieważ wybudowaliśmy piękną kuchnię z kamienia, to trzeba też czasem narąbać drewna. Kto pierwszy rano wstaje rozpala ogień. Kiedy budzą się kolejne osoby, to w starym tulskim czajniku woda już się gotuje, pokrywka skacze, urocze! Aż miło wypić kawę, czy herbatę. Śpimy na razie w przyczepach. Jeżeli będzie taka możliwość wybuduję dom, ale z drugiej strony aż tak bardzo się do tego nie palę. Wiadomo, w domu trzeba mieszkać. Jak się go zostawi bez dozoru staje się łatwym łupem dla złodziei.

**

Obraz

Jeśli nie na Mazury to dokąd? Lubi pan wyruszać w dalekie podróże?**

Andrzej Grabarczyk :Bardzo lubię Skandynawię. Byłem tam chyba z piętnaście razy, albo i więcej. To mój ulubiony kierunek. Powietrze jest cudownie czyste. Poza tym powalająca przyroda, taka naprawdę dzika. Cudowne krajobrazy. Przemierzyliśmy Skandynawię wszerz i wzdłuż. Zjechaliśmy całą Norwegię. Chcielibyśmy jeszcze pojechać do Laponii. Ponadto Skandynawia jest atrakcyjna wędkarsko, a ja bardzo lubię łowić ryby. Wkrótce też się tam wybiorę i - mam nadzieję - uda mi się złowić kilka okazów. Może przywiozę potem do Polski trochę halibuta i przyrządzę jakieś pyszne danie.

**

Obraz

Kraje Południa pana nie pociągają?**

Andrzej Grabarczyk :Nie lubię wysokich temperatur. Źle się czuję w nie swojej kulturze, jak intruz, tolerowany tylko dlatego, że przywozi pieniądze.

**

Obraz

Gdyby mógł pan wyruszyć w dalszą podróż, to z biurem podróży, czy na własną rękę?**

Andrzej Grabarczyk :Chyba nigdzie nie byłem z biurem podróży. Zawsze jeździłem sam. Nie lubię być dyrygowany. Nie zniósłbym, żeby o określonej - zazwyczaj bardzo wczesnej – godzinie wstawać na śniadanie, wchodzić na komendę do autobusu. Urlop jest po to, żeby robić co się chce, być niezależnym człowiekiem. Wystarczy, że na co dzień życie jest poukładane. Wakacje to luz.

**

Obraz

Wspominał pan o 30-letnim stażu małżeńskim. Jest jakiś mądry przepis na udany, wieloletni związek?**

Andrzej Grabarczyk :Związek polega czasami na rezygnacji ze swoich ambicji i ideałów na rzecz innej osoby. Jeżeli jedna i druga strona w pewnych kwestiach pójdzie na kompromis i nie będzie na siłę przekonywać do swoich racji, to wszystko może się ułożyć.

**

Obraz

Zdarzyło się, że swoimi pasjami zaraził pan żonę?**

Andrzej Grabarczyk :Żonę – nie, ale syna tak. Kiedyś grałem amatorsko na perkusji. Teraz syn gra na perkusji znacznie lepiej ode mnie. Cieszę się, że bębny jednak pozostaną w naszym domu.

**

Obraz

Obdarowuje pan żonę kwiatami?**

Andrzej Grabarczyk :Tak, bardzo często i bez powodu. Kwiaty są tak piękne! Trudno sobie wyobrazić, żeby na wiosnę nie było w domu jakiegoś bukietu. Lubię kwiaty naturalne, z których można tworzyć ciekawe kompozycje. Żadne anturium. Kwiaty nie dość, że pięknie wyglądają, to jeszcze pachną. Tworzą niesamowitą pozytywną energię.

**

Obraz

Mówi pan o wiośnie. Czy to znaczy, że zimą żona kwiatów nie dostaje?**

Andrzej Grabarczyk :Dostaje, na przykład małe różyczki w doniczce. W sezonie kupuję kwiaty na targu. Takie lubię najbardziej.

**

Obraz

Żona z pewnością cieszy się z takich prezentów?**

Andrzej Grabarczyk :Jak każda kobieta lubi kwiaty i prezenty. Sprawiam jej niespodzianki z okazji rocznic. Kiedyś trafiłem na bardzo ładny, stary zegarek nakręcany na kluczyk, na czarnych tasiemkach, taki, jaki nosiły kobiety w okresie powstania styczniowego. Otrzymała też ode mnie pierścionki, biżuterię. Bardzo lubię świecidełka. Pewnie, gdybym nie był aktorem, mógłbym być jubilerem.

**

Obraz

Swoje urodziny też pan obchodzi?**

Andrzej Grabarczyk :Obchodzę i to bardziej niż imieniny. Wiąże się to z tym, że wychowałem się na Śląsku, a tam bardziej czci się urodziny. Taka śląsko-niemiecka tradycja. Urodziny obchodzi się indywidualnie, imieniny wyznacza kalendarz. Kiedy jestem w domu w swoje urodziny, wówczas jest uroczysta kolacja, tort, świeczki. Wszyscy w naszej rodzinie tak robią. Do imienin nie przykładam aż tak wielkiej wagi, mimo że są to Andrzejki.

**

Obraz

Najbardziej dowcipny prezent, który pan dostał?**

Andrzej Grabarczyk :Była to długa aż do kostek koszula nocna i do tego szlafmyca z pomponem. Kiedyś ubrałem się w nią w sylwestra (śmiech).

**

Obraz

Dziękuję za rozmowę.**

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)