#Bohaterki. Niezwykła kariera Frances McDormand
Była straumatyzowaną mennonitką, walczącą o sprawiedliwość matką zgwałconej dziewczyny, opętaną obsesją władzy lady Makbet, a nawet dyrektorką rządowego biura bezpieczeństwa w filmie o autobotach ratujących ludzkość. Frances McDormand dla wielu jest jedną z najlepszych aktorek w historii. Prawdziwą bohaterką z rozpuszczonego Hollywood.
- Nigdy nie ufałam dobrze wyglądającym chłopakom - powiedziała kiedyś Frances McDormand. - To znaczy, oni nigdy się do mnie nie odzywali. Nawet jeśli już się to wydarzyło, nigdy im nie potrafiłam zaufać - komentowała w jednym z wywiadów, opowiadając o swoim życiu outsiderki w szkole. McDormand nie miała łatwego startu w życie. Nie była też nigdy w gronie popularnych, modnych dzieciaków.
Po latach trzykrotnie stanie na scenie Dolby Theater, odbierając złote statuetki Oscarów za swoje niezwykłe role. Za bycie Marge Gunderson w "Fargo". Za stworzenie historii samotnej, doświadczonej ogromną tragedią Mildred w "Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri" i za przejmujący portret Fern w "Nomadland". - Nie myślę o sobie jako o gwieździe filmowej i mogę z łatwością przekonać cię, że żadna ze mnie gwiazda - mówi Frances.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premiery kinowe 2023. Na te filmy czekamy!
Dziewczyna z klasy robotniczej
Urodziła się 23 czerwca 1957 r. Będąc zaledwie półtorarocznym dzieckiem trafiła do rodziny zastępczej. Noreen była pielęgniarką, Vernon McDormand zaś pastorem. Para zaadoptowała jeszcze dwójkę dzieci, z którą większość ich nastoletniego życia podróżowała po Ameryce, od kongregacji do kongregacji.
Frances swojej biologicznej matki nie znała, choć jako nastolatka miała taką szansę, ale ją odrzuciła. Po latach w wywiadzie dla "New York Timesa", pytana o swoją przeszłość powie: - Identyfikuję się jako zgodna ze swoją płcią, hetereoseksualna, biała, amerykańska hołota. Moi rodzice nie byli białą hołotą. Ale moja biologiczna mama już tak.
Nieco koczowniczy tryb życia McDormandów nie przeszkodził jej w tym, by ukończyć szkołę średnią, potem college, a następnie uzyskać dyplom Yale School of Drama. I choć być może wszyscy myślą, że znają Frances od zawsze, to debiut w filmie zaliczyła dopiero w 1984 r. w "Śmiertelnie proste". Znacie tę historię? Żona bogatego biznesmena wdaje się w romans, a gdy mąż się o tym dowiaduje, wynajmuje detektywa, by zabił i niewierną, i kochanka. To był pierwszy film jej męża, Joela Cohena i szwagra, Ethana. Trio Cohenów i McDormand pozostanie praktycznie nierozerwalne na wiele lat.
Od 1984 r. Frances przeżywa swoje złote lata w Hollywood. Lista produkcji z jej udziałem liczy kilkadziesiąt pozycji. Był "Człowiek ciemności", "Żona rzeźnika". Grała w westernach i dramatach. W 1996 r. wcieliła się w postać Marge Gunderson w "Fargo", zapisując się już na zawsze w historii popkultury.
- Byłam kompletnie naiwna, sądząc, że wiem coś o pracy aktorki. Moja rodzina w ogóle nie chodziła do teatru czy do kina. Oglądaliśmy telewizję i show lat 60. jak wszystkie amerykańskie rodziny, ale nigdy nie sądziłam, że będzie mnie można w telewizji zobaczyć. Myślałam, że będę taką klasyczną aktorką z teatru - komentowała w jednym z wywiadów.
"Chcę być staruszką"
Frances na przekór standardom Hollywood, wymaganiom co do kobiet i marginalizowania ich historii zrobiła niesamowitą karierę. "U progu sławy", potem takie produkcje jak "Człowiek, którego nie było", "Niezwykły dzień Panny Pettigrew" czy "Tajne przez poufne" udowadniały, że McDormand odnajdzie się w każdej produkcji. Ba, związana przez lata z dramatem, z "ambitnymi produkcjami", zagrała w popcornowych "Transformersach 3".
Kto jeszcze nie widział, to powinien nadrobić "Wszystkie odloty Cheyenne’a" i "Kochanków z Księżyca". Ostatnie sześć lat to niesamowity pochód Frances przez światowe kino. Za "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" dostała Oscara dla najlepszej pierwszoplanowej aktorki. Odbierając statuetkę, wygłosiła płomienne przemówienie, które do tej pory odtworzono na YouTube ponad 4 mln razy.
Frances ze sceny podziękowała reżyserowi Martinowi McDonaghowi, swojej siostrze Dorothy i członkom jej "klanu" - mężowi Joelowi i synowi Pedro, którego adoptowali w 1995 r. Frances poprosiła wtedy swoje wszystkie współnominowane w tej kategorii koleżanki, by wstały i pokazały się. - Ludzie, rozejrzyjcie się, bo wszystkie tu mamy historie do opowiedzenia, projekty potrzebujące finansowania. Nie rozmawiajcie z nami na wieczornych imprezach. Zaproście nas do swoich gabinetów - albo przyjdźcie do naszych. Opowiemy wam o nich. Mam do przekazania dwa słowa, panie i panowie: klauzula różnorodności - powiedziała, nawiązując do umów podpisywanych przez aktorów i aktorki na nowe projekty, a w których powinny być zapis dotyczący m.in. równych płac.
Frances McDormand wins Best Actress
Trzy lata później Frances stanęła ponownie na scenie Dolby Theatre, by odebrać Oscara za rolę w "Nomadland" Chloé Zhao. Rok później "Tragedia Makbeta" z jej rolą Lady Makbet miała aż trzy nominacje do Oscarów (nie udało się zdobyć ani jednej nagrody). "Woman Talking" z 2022 r. także był nominowany do najważniejszych filmowych nagród. Powiedzieć, że Frances ma niezwykły talent do wybierania ról, to mało.
- Jestem zwykłą babeczką - powtarza w wywiadach. Frances jest z resztą kopalnią dobrych cytatów. Z tak potężnym dorobkiem twardo stąpa po ziemi. Nie odleciała. Nie zachłysnęła się sławą.
W jednej z rozmów komentowała: - Byłam za stara, za młoda, za gruba, za chuda, za wysoka, za niska, o zbyt jasnych włosach i zbyt ciemnych. Ale na jakimś etapie będą potrzebować kogoś innego. A ja jestem dobra w byciu inną.
Z dystansem komentując swoją karierę raz zażartowała nawet: - Może fakt, że sypiam z reżyserem, ma tu jakieś znaczenie.
23 czerwca Frances zdmuchnie 66 świeczek na urodzinowym torcie. Czy się tą liczbą przejmuje? Ani trochę. - Ageizm to choroba naszej kultury, a nie nasza osobista - mówiła w rozmowie z NPR wokół premiery "Olive Kitteridge", gdzie grała główną rolę. Po 10 latach nieobecności podczas wywiadów postanowiła znów ich udzielać i to nie bez powodu. By podkreślać, że musi być miejsce dla dojrzałych kobiet. By – jak sama powiedziała - "publicznie reprezentować to, co jest dla mnie ważne, czyli bycie dumną kobietą, silniejszą niż wtedy, gdy byłam młoda. Myślę, że mam dumę i siłę wypisaną na twarzy i na całym ciele. I chcę być przykładem dla innych kobiet i dla mężczyzn, i nie chodzi o mój zawód".
#BOHATERKI to cykl wydawniczy Kultury WP o kobietach - zarówno postaciach filmowych, jak i żywych przedstawicielkach kultury - które na przestrzeni lat przekraczają bariery, łamią stereotypy i zmieniają postrzeganie kobiet.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.