"Cruella": zło rodzi się z bólu [RECENZJA]
Cruella de Mon jest jednym z najbardziej ikonicznych czarnych charakterów Disneya. Przerażająca, szalona i bez zahamowań pozostawia za sobą zgliszcza, niszcząc to, co dla innych jest ważne. Craig Gillespie postanowił przyjrzeć się tej bohaterce i zastanowić, skąd biorą się w niej tak duże pokłady zła.
26.05.2021 15:45
Cruella (Emma Stone) narodziła się jako Estella. Zadziorna dziewczynka z czarno-białymi włosami od samego początku dostarczała swojej mamie sporo okazji do zmartwienia. Indywidualistka z artystycznym zacięciem nie zamierzała wpisać się w żadne schematy. Szkolny mundurek stanowił dla niej inspirację dla przeróbek, a zaczepki kolegów stawały się doskonałym pretekstem do próby siły. Kiedy została wyrzucona ze szkoły, wraz z mamą wyruszyła do Londynu, gdzie miały zacząć nowe życie. Nie wszystko poszło jednak po ich myśli, a po wizycie na tajemniczym balu, Estella została sierotą, która będzie musiała radzić sobie sama.
Widzimy, jak dziewczynka dociera do stolicy Anglii, gdzie poznaje dwóch zadziornych chłopaków: Jaspera (Joel Fry) i Horacego (Paul Walter Hauser). To oni będą jej towarzyszyć w najważniejszych momentach jej życia. Przyjaciele, którzy wspierają jej modową pasję, służą oparciem i pomocą w kryzysowych sytuacjach. Przekonamy się, że trio, które doskonale znamy z "101 dalmatyńczyków", nie zawsze było tak groźne. Gillespie pokazuje drogę, jaką przeszli nasi bohaterowie i co ukształtowało ich charaktery.
"Cruella" to kolejna aktorska produkcja Disney’a, w której przyglądamy się narodzinom czarnego charakteru. Podobnie jak "Czarownica" z Angeliną Jolie, która podbiła serca publiczności, odkrywamy tajemnice stojące za mroczną naturą postaci. Świetnie poprowadzona narracja pełna jest nawiązań do pierwowzoru, puszczania oka do widza i niejednoznacznych interpretacji. Świat aktorskich filmów nie pokazuje jednowymiarowych relacji, w których mamy do czynienia z postaciami tylko dobrymi i złymi. Ich osobowość jest niezwykle złożona i barwna, ale przede wszystkim prowokuje do zadawania pytań o naturę zła i jego źródła.
Emma Stone sprawdza się w roli Cruelli fenomenalnie. Potrafi połączyć zadziorną dziewczęcość z drapieżną kobiecością. Aktorka balansuje między dwoma twarzami swojej bohaterki, wypadając wiarygodnie zarówno jako skromna Estella i wybuchowa Cruella. To balansowanie na granicy dwóch wewnętrznych światów sprawia, że ta postać jest niebywale intrygująca, ale też tragiczna. Skrzywdzone dziecko, które wciąż gdzieś się w niej skrywa, zamienia się w kąsającą bestię.
W filmie oglądamy scenę, podczas której kamera na zbliżeniu skupia się na twarzy Emmy Stone. To chwila po tym, jak dowiedziała się prawdy o swojej przeszłości. Patrzymy na bohaterkę, której świat runął w gruzach. Rzeczywistość, którą starała sobie podporządkować nabiera innego wymiaru. Stone jest niesamowicie świadoma odgrywanych emocji: przechodzi przez złość, smutek, miłość, aż po narodziny nienawiści. Poruszający śmiech przez łzy. W ten sposób "Cruella" staje się wciągającą podróżą przez zranione uczucia i niespełnione nadzieje, a aktorzy wciągają widzów na karuzelę prawdziwych emocji.
Ten film jest kompletny nie tylko na poziomie opowiadanej historii, ale również dzięki wizualnym wyborom. W końcu to opowieść o jednej z najbardziej modnych i dobrze ubranych postaci Disney’a. Cruella świetnie łączy faktury, tworząc niebywały modowy spektakl, który przywodzi na myśli pokazy Alexandra McQueena. Wybieg staje się sceną, a zaprojektowane przez nią kostiumy to nie tylko ubrania, ale nośniki myśli i emocji. Twórcy doskonale wpisali się w klimat lat 70., wypełniając ekran punkowym buntem. To nieco bardziej demoniczna wersja filmu "Diabeł ubiera się u Prady", w której króluje czerń i biel, brud ulicy i zadziorna baronowa von Hellman (Emma Thompson), która nie cofnie się przed niczym, by zachować swoją pozycję. Główna przeciwniczka Estelli i punkrockowa rewolucja napędzają akcję, konfrontując ze sobą posągowe zło i szaloną akcję.
"Cruella" kipi buntowniczą energią. Wypełniona jest energetyczną muzyką i imponującymi inscenizacjami, dzięki którym na długo pozostanie w pamięci. To intrygująca opowieść o źródłach zła, które często rodzi się z bólu i cierpienia. Jeśli Disney zamierza iść w tę stronę, tworząc oryginalne historie dobrze znanych bohaterów, to kibicuję mu z całego serca. Emocjonująca opowieść, osadzona w konkretnej epoce z pełnokrwistymi postaciami to coś, za czym tęskniłam w kinie. Olśniewający film o złego dobrych początkach.