Damięcki wspomina Miriam Aleksandrowicz. Ten wpis wyciska łzy

5 lipca odeszła Miriam Aleksandrowicz, aktorka i reżyserka dubbingowa. Widzowie kojarzą jej głos za sprawą popularnych kreskówek. Zmarłą pożegnali rodzina i przyjaciele. Teraz pojawił się wzruszający wpis Mateusza Damięckiego. "Poprzedniej nocy śniła mi się. Spokojna i uśmiechnięta" - pisze na Instagramie.

Mateusz Damięcki we wzruszających słowach wspomina Miriam Aleksandrowicz
Mateusz Damięcki we wzruszających słowach wspomina Miriam Aleksandrowicz
Źródło zdjęć: © AKPA, East News

W 1990 r. Miriam Aleksandrowicz dostała propozycję pracy w Studiu Opracowań Filmowych. Tak zaczęła się jej kariera dubbingowa. Aktorka użyczała głosu m.in. Dyziowi w "Kaczych opowieściach", usłyszeć można ją też było w animacjach "Denver, ostatni Dinozaur", "Chip i Dale: Brygada RR" czy "Król lew".

Wyreżyserowała niezliczoną ilość produkcji dubbingowych, w tym "Asterix i Kleopatra", "Smerfy", "Pinky i Mózg" czy "Inspektor Gadżet". W latach 90. i 00. każde dziecko w Polsce kojarzyło jej charakterystyczny, ciepły głos.

Śmierć Aleksandrowicz odbiła się szerokim echem w polskim internecie. Aktor Mateusz Damięcki postanowił podzielić się pięknym wspomnieniem o zmarłej, z którą współpracował, kiedy był jeszcze dzieckiem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Wszyscy znali ją jako Misię, Miśkę. A dla mnie to była "Pani Ostra". Miałem 10 lat, kiedy zacząłem podkładać głos pod Krzysia z bajki o Kubusiu Puchatku w jej reżyserii. Przywoziła mnie mama albo tata do Soniki, jeszcze na Niepodległości i nagrywałem. Godzinami. Po całym dniu szkoły i po treningu pływackim, a we czwartki po dwóch. "Ależ Puchatku…", "Mój mały pluszowy miś.". Zdanie po zdaniu, odcinek po odcinku, seria po serii" - wspomina.

Reżyserką dubbingu była właśnie Aleksandrowicz.

"A Miriam cierpliwie mnie słuchała i mimo mojego zmęczenia wymagała, żeby było dobrze. Dlatego nazwałem ją Pani Ostra. Nie bałem się Jej, ale czułem, dzięki niej, że to nagrywanie, to nie tylko zabawa. Była dobra, w tym co robiła. I była dobrym człowiekiem" - pisze aktor.

Kiedy miał się śmiać, a Damięcki był zbyt wyczerpany, Aleksandrowicz zakradała się i znienacka go gilgotała. "Zawsze pożądany efekt osiągała" - wspomina, dodając, że reżyserka nigdy nie przepuszczała bubla.

"Poprzedniej nocy śniła mi się. Spokojna i uśmiechnięta. Nie pamiętam czy z, czy bez papierosa" - dodaje na koniec Mateusz Damięcki.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
mateusz damięckidubbingkubuś puchatek
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)