Razem w domu i pracy. To ich pierwszy wspólny film [RECENZJA]

Niełatwo jest zrealizować taki film dyplomowy, który da szansę zaprezentowania swoich umiejętności wszystkim przyszłym absolwentom szkoły filmowej. Równomierne rozłożenie czasu ekranowego i jednoczesne opowiedzenie wciągającej, spójnej historii wymaga precyzji scenariuszowej i pewnej ręki reżyserskiej. I choć "Błaznom" Gabrieli Muskały nie do końca się ta sztuka udaje, ostatecznie wcale nie jest to zarzut.

Gabriela Muskała i Zbigniew Zamachowski na Przeglądzie Filmowym Kino na Granicy w Cieszynie w maju 2024 r.
Gabriela Muskała i Zbigniew Zamachowski na Przeglądzie Filmowym Kino na Granicy w Cieszynie w maju 2024 r.
Źródło zdjęć: © AKPA

W historii PWSFTviT podejmowano już podobne próby. Na pierwszy rzut oka można wyróżnić dwie strategie: stworzenie filmu nowelowego, czyli podzielonego na kilka mniejszych etiud, lub takiego, który w centrum stawia bohatera zbiorowego. Wówczas dobrym pomysłem jest przyjrzenie się wybranej grupie czy społeczności, której członków łączy pewnego rodzaju relacja lub wspólny problem.

Przykładem pierwszego typu jest chociażby oryginalny "Śpiewający obrusik" z 2015 r. w reżyserii rektora szkoły z lat 2012–2020 Mariusza Grzegorzka, drugiego natomiast – utrzymanego w klimacie science fiction "Monumentu" Jagody Szelc czy "Nic nie ginie" Kaliny Alabrudzińskiej. Znana dzisiaj z serialu "Sexify" czy drugiej części popularnych "Teściów" twórczyni postawiła w centrum grupę całkowicie różnych od siebie postaci, których drogi krzyżują się na turnusie terapeutycznym. Mają oni jednak ważny wspólny mianownik: nieustanne poczucie dojmującej samotności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zapach tradycji w korytarzach łódzkiej filmówki

Z kolei elementem spajającym młodych ludzi z różnych środowisk i o odmiennych temperamentach jest w "Błaznach" mityczna łódzka filmówka, "źródło" polskich talentów aktorskich. Największe gwiazdy w historii rodzimej kinematografii spoglądają z gablot ze zdjęciami na pełnych entuzjazmu, ale i niepewności adeptów sztuki. Ich swego rodzaju protekcja wciąż unosi się nad projektem.

W tym sensie debiut reżyserski Gabrieli Muskały jest filmem dość hermetycznym (co wcale nie działa na jego niekorzyść). Został on w końcu zrealizowany w szkole przy udziale jej wykładowców i uczniów, a za główny temat obrał występowanie na scenie, kulisy tworzenia kreacji oraz wpływ, jaki praca performera ma na jego życie prywatne.

Nawet tytuł dzieła nawiązuje do "Studium Hamleta" Stanisława Wyspiańskiego, którego fragment przez lata stanowił nieformalny hymn studentów. "To nie są błazny, (...) lecz ludzie, których na to powołano, by (...) mówili prawdy wiecznej przykazanie" - pisał autor "Wesela". Przed studentami, ale i – co ważniejsze – przed przyszłymi aktorami, postawiono więc nie lada wyzwanie: mówienia o rzeczywistości za pomocą fikcji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

BŁAZNY / scenariusz i reżyseria Gabriela Muskała / TRAILER

Aktorzy o aktorach

W warstwie tekstowej "Błazny" biorą na tapet relacje między studentami i przetwarzają je (twórcy podkreślali, że wszystkie przedstawione wydarzenia są fikcyjne) w celach artystycznych. Motorem napędowym fabuły jest pojawienie się słynnego, cenionego reżysera, który wśród młodych artystów poszukuje nowych twarzy do swojego kolejnego projektu.

Aż dziw, że w pierwotnym zamyśle wcale go nie uwzględniono; teraz wiadomo, że "Błazny" sporo by na tej decyzji straciły. Ekranowy Gajda (może to za daleko idące skojarzenie, ale czy nie brzmi podobnie do Wajda?) jest katalizatorem frustracji dwudziestokilkulatków, ich złości, zazdrości i lęków, a przede wszystkim napięć, od których między nimi aż iskrzy.

Obsada "Błaznów" Gabrieli Muskały
Obsada "Błaznów" Gabrieli Muskały© Filmpolski.pl

Upragniony angaż do filmu szybko schodzi więc tutaj na drugi plan, a pierwsze skrzypce – nomen omen – grają relacje. W trakcie seansu śledzimy losy i zmieniające się uczucia zwłaszcza czworga bohaterów: grupowej piękności Alicji, nielubiącej siebie – jak sama przyznaje – Julii, "klasowego śmieszka" Oli i pozującego na poważnego profesjonalistę Łukasza. Odpowiednio Magdalena Dwurzyńska (za tę rolę została uhonorowana Nagrodą Rising Star za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Kina Niezależnego OFF Camera), Justyna Litwic, Sebastian Dela i Jan Łuć tworzą na ekranie kipiący od emocji kwartet, który ogląda się z zaangażowaniem i niekłamaną przyjemnością.

Pozostali studenci zaliczają natomiast mniej lub bardziej zapadające w pamięć epizody. Polem do popisu są dla nich przede wszystkim w pełni improwizowane fragmenty self-tape'ów, mających trafić do rąk reżysera; poza tym widzimy ich również w wycinkach z niby to życia prywatnego. Spośród pobocznych wątków najzabawniej wypadają wyobrażone (ale nie zawsze) spotkania marzącego o wielkiej karierze Darka (Szymon Kukla) z największymi rodzimymi sławami.

Jan Łuć i Sebastian Dela w "Błaznach"
Jan Łuć i Sebastian Dela w "Błaznach"© Materiały prasowe

Debiutują nie tylko aktorzy

A te obecne są także i za kamerą. Za scenariusz (wcześniej napisała tekst "Fugi" Agnieszki Smoczyńskiej i wcieliła się w główną bohaterkę) i reżyserię odpowiada Gabriela Muskała, aktorka dobrze znana z seriali "Skazana" czy "Rojst" oraz filmu "Moje córki krowy" Kingi Dębskiej. W nowej roli (nie licząc pierwszych studenckich prób, kiedy komponował muzykę do etiud kolegów) wystąpił też Zbigniew Zamachowski, autor muzyki. "Błazny" to więc debiut nie tylko aktorski. Ale to właśnie przyszłe gwiazdy kina i telewizji stanęły przed sporym wyzwaniem.

Powstały na podstawie improwizacji na zajęciach scenariusz dał bowiem początkującym aktorom możliwość sprawdzenia się w dość trudnych w realizacji scenach: seksu, bójki czy (niełatwej w kontekście technikaliów czy osiągnięcia wiarygodnego efektu) imprezy. Na planie nie zabrakło chyba jednak szczypty dobrej zabawy; widać to w sekwencjach nawiązujących do kultowych tytułów ("Lśnienie" Stanleya Kubricka się kłania) czy rejestrujących pełne energii wokalne próby uczniów.

Wszyscy bez wyjątku angażują się w istotną dla przyszłych zawodowców żywą dyskusję na temat cienkiej granicy między realnymi a jedynie odgrywanymi emocjami. Tym samym negocjują zakres higieny pracy aktora jako takiej, stawiają pytania, na które nie ma jasnych i łatwych odpowiedzi. Jak w ich zawodzie, tak i w błyskotliwie przenoszącym się na metapoziom filmie "Błazny", prawda wciąż miesza się z fikcją.

Joanna Krygier, dziennikarka Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)