Widzieliśmy film Dody. "Dziewczyny z Dubaju" zaskakują [RECENZJA]
Po wielu miesiącach intensywnej promocji, skandali i afer - "Dziewczyny z Dubaju" wreszcie trafiają do kin. Naszpikowana scenami seksu produkcja zaskakuje lekkością i humorem. Trudno się od niej oderwać.
Jeśli nie słyszeliście o nadchodzącej premierze "Dziewczyn z Dubaju", chyba przez ostatni rok żyliście pod kamieniem, bez dostępu do mediów. To wszystko dlatego, że Doda ma talent do promocji. Tym razem udało jej się zrobić taki szum wokół filmu, którego jest producentką, że byłoby dziwne, gdyby nie odniósł sukcesu. Afery wokół "Dziewczyn z Dubaju" – pozwy Krysiaka, groźby celebrytów czy rozwód i medialne kłótnie między Dodą a Emilem Stępniem, współproducentem filmu, przysporzyły mu tylko popularności. I wiem, że czegokolwiek bym nie napisała, i tak pójdziecie do kina.
"Dziewczyny z Dubaju" zaskakują. Już od pierwszej sceny, w której oberwało się Radosławowi Majdanowi (złośliwości w stronę byłego partnera to już znak firmowy Dody), wciągają w zabawną, pełną intryg opowieść o rezolutnej dziewczynie, marzącej o karierze, bogactwie i wyrwaniu się z małego miasteczka. Szybko zaczyna piąć się po szczeblach kariery, z tym że karierę robi jako prostytutka, a później sutenerka.
Doda i reżyserka filmu, Maria Sadowska, już wcześniej zapowiadały, że ich film ma stanowić przestrogę, pewien rodzaj moralitetu. Zatem ta historia nie może skończyć się kolorowo.
Ale przez większość filmu jest bajecznie. Historia jest opowiedziana lekko. Do tego "Dziewczyny z Dubaju" pochwalić mogą się naprawdę dobrą obsadą. Paulina Gałązka wypadła nieźle w roli Emi. Jej postać jest intrygująca, zwłaszcza w pierwszej części filmu. A Katarzyna Sawczuk z Katarzyną Figurą w roli jej matki, to duet, który chce się oglądać. Oprócz tego jest tu sporo smaczków – można zabawić się w rozpoznawanie konkretnych celebrytów w nieco przerysowanych postaciach z filmu. Jest też niewielka, ale zabawna rola Dody.
Krysiak w książce, która stanowiła punkt wyjścia do stworzenia filmu, mocno piętnował dziewczyny prostytuujące się w Dubaju. Więcej zrozumienia wykazywał w stosunku do ich klientów. Co w tym złego? Ano to, że w branży tzw. sex workingu to kobiety najczęściej są ofiarami wyzysku.
Doda zapowiadała, że jej film ma piętnować prostytucję. Na szczęście współpracowała z Marią Sadowską, która postanowiła oddać głos kobietom. Trudno nie polubić jej bohaterek i trudno nie przejąć się ich losem. Nawet jeśli same wpakowały się w kłopoty. - Mężczyznom wszystko zawsze uchodzi na sucho - mówi w jednej ze scen z rozgoryczeniem główna bohaterka, a nam pozostaje przyznać jej rację.
Nie sądzę, by "Dziewczyny z Dubaju" faktycznie spełniły rolę przestrogi przed czymkolwiek. Nie jest to też skłaniający do zadumy dramat. Ale to dwie godziny zaskakująco dobrej rozrywki. Porywającej, przezabawnej i opowiedzianej z lekkością. A do tego naszpikowanej scenami seksu, na których nie czujemy zażenowania.
Jeśli ten film trafi na Netfliksa, zrobi tam furorę. Póki co – jestem tego pewna – podbije polskie kina.