Niebanalna uroda i wielki talent
Jest jedną z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia. Elle Fanning (na zdjęciu z lewej strony), która 9 kwietnia obchodzi 18. urodziny, mimo młodego wieku może pochwalić się ogromnym doświadczeniem zawodowym i wieloma artystycznymi sukcesami.
Nastolatka ma wszystko, co niezbędne, by w przyszłości zostać wielką gwiazdą: niebanalną urodę, niespotykany talent i prawdziwego nosa do ról – mało który film z jej udziałem okazuje się porażką. A przy tym wszystkim Fanning nie daje się zwariować sławie.
Wciąż jest normalną dziewczyną, która wiedzie – na tyle, na ile to możliwe – zwyczajne życie i próbuje nie dostarczać tabloidom materiałów na pierwsze strony. Na razie wychodzi jej to doskonale.
Śladem starszej siostry
Kiedy po raz pierwszy pojawiała się na ekranie, miała zaledwie trzy latka. Przyznawała, że do wejścia do branży filmowej zainspirowała ją siostra, Dakota.
- Zaczęła grać jako pierwsza, a oczywiście kiedy starsza siostra coś robi, młodsza też tego chce – śmiała się. - Dakota zawsze mnie wspierała, ale nigdy nie dawałyśmy sobie żadnych rad. Uważamy, że każdy powinien sam podejmować decyzje.
Zapewniała jednak, że mają ze sobą doskonały kontakt, nie są o siebie zazdrosne i bardzo lubią ze sobą pracować. Nie doszło między nimi do konfliktu nawet wtedy, gdy główną rolę w „Effie Gray”, którą miała zagrać Elle, ostatecznie otrzymała Dakota.
Normalne życie
Fanning przyznaje, że nigdy nie chciała być traktowana „wyjątkowo”. Początkowo uczyła się w domu, ale nie była z tego powodu szczęśliwa.
- Nie miałam przyjaciół w swoim wieku i bardzo chciałam iść do normalnej szkoły. Mama nie miała nic przeciwko – wspominała.
I choć aktorce zdarza się narzekać na nadmiar obowiązków i brak snu, jest zadowolona z takiego obrotu spraw i chce wieść „normalne” życie.
Rodzina i przyjaciele
Ogromnym wsparciem jest dla niej kochająca rodzina. I cieszy ją świadomość, że po kilku miesiącach pracy na planie może wrócić do domu, gdzie czekają na nią bliscy. Zawsze też mogła liczyć na pomoc przyjaciół.
- To całkiem zabawne, ale oni nie patrzą na mnie jak na aktorkę. Któregoś dnia jeden z kumpli zawołał: „Widziałem cię na billboardzie! Ale dziwne, moja przyjaciółka Elle jest na billboardzie!” - śmiała się. - Oni po prostu nie pamiętają, że gram w filmach. I strasznie mi się to podoba.
Nie dać się zwariować sławie
Nie pozwala, by sława uderzyła jej do głowy. Wzięła sobie do serca zwłaszcza radę starszej koleżanki po fachu, Annette Bening.
- Pracowałyśmy razem na planie filmu „Ginger i Rosa”. Chciała mieć pewność, że wiodę życie normalnej nastolatki. Powiedziała mi: „Upewnij się, że masz czas dla siebie, że nie pracujesz zbyt dużo i że pójdziesz na swój bal”. Dopilnowałam tego. I do dziś mam w pamięci jej słowa, bo to jest właśnie to, czego chcę.
Dobre wybory
Krytycy chwalą młodziutką Fanning nie tylko za urodę i talent, ale też za rozsądek w doborze filmowych propozycji.
- Staram się, aby moje role były bardzo różnorodne – przyznawała aktorka. I faktycznie, cały czas poszukuje, próbuje swoich sił w nowych, zupełnie od siebie odmiennych projektach.
- To fajne najpierw nakręcić „Czarownicę”, a później zagrać w jakiś niezależnym, niskobudżetowym filmie. Bardzo chciałabym też, żeby reżyserzy powierzali mi bardziej mroczne role – dodawała, zapewniając, że jest otwarta na nowe wyzwania.
Zapracowana nastolatka
A nowych wyzwań akurat nie brakuje. Elle Fanning faktycznie nie próżnuje i dba o to, by nikt o niej nie zapomniał.
W ciągu następnych kilkunastu miesięcy na ekrany wejdzie co najmniej siedem filmów z jej udziałem. „How to Talk to Girls at Parties”, „ A Storm in the Stars”, w którym wcieli się w Mary Shelley, „ Century Women”, „ The Neon Demon”, „Wszystkie Jasne Miejsca”, „The Beguiled” oraz „Live by Night”.
Aktorka użyczy również głosu w animacji „Ballerina”; podobno ma także wystąpić w ekranizacji kolejnej części „Opowieści z Narnii”, „Srebrne krzesło”.
(sm/mn)