"Elvis" nie pokaże okoliczności śmierci króla. Była dziewczyna gwiazdora zabiera g łos
Niebawem na ekrany trafi "Elvis", biografia niekwestionowanego króla rock and rolla. Film Baza Luhrmanna wzbudza duże emocje jeszcze przed premierą, jak dotąd - głównie pozytywne. Nie brakuje jednak krytyki. Chodzi o pominięcie pewnego istotnego wątku.
Na filmowego Elvisa, czyli Austina Butlera, spada jak na razie deszcz pochwał i komplementów. Krytycy są na ogół zgodni, że młody aktor nie zagrał Elvisa Presleya, ale naprawdę się w niego przeistoczył. Jak wypadł w ikonicznej roli, będziemy mogli się przekonać już wkrótce, w polskich kinach film pojawi się 24 czerwca.
Jak jednak bywa z biografiami legend, sposób ich przedstawienia wzbudza kontrowersje. Premierom towarzyszą gorące dyskusje o tym, jakie wątki z życia gwiazdy podkoloryzowano lub przekłamano, a które pominięto. Nie inaczej jest tym razem.
O biografii Elvisa wypowiedziała się jego ostatnia dziewczyna, Ginger Alden, która znalazła ciało zmarłego w wieku 42 lat gwiazdora. Alden twierdzi, że w produkcji zupełnie pominięto kwestię śmierci muzyka i jej okoliczności. Faktycznie, akcja filmu toczy się od rozbłysku gwiazdy Elvisa w 1956 r. do jego panowania w Las Vegas na początku lat 70. Zatrzymuje się w zasadzie na roku 1974, na krótko przed 40. urodzinami Elvisa (muzyk zmarł w 1977 r.).
Zobacz wideo: Gorące premiery 2022. Na te produkcje czekamy
Alden, jak podaje brytyjski "Express", ma najwyraźniej żal do twórców nie o to, że nie pokazali tragicznego końca gwiazdy rocka, ale o to, że zupełnie pominięto ją w całej historii. Romantyczny wątek biografii kręci się głównie wokół Elvisa i Priscilli. Małżeństwo nie przetrwało, ale do dziś pozostają jedną z najbardziej znanych par w amerykańskiej popkulturze.
Fakt, że nie została uwzględniona w filmowej opowieści, zdaje się szczególnie boleć Alden. Sama nie wypowiadała się o nim od dekad, ale nie robiła tajemnicy z faktu, że Elvis w ostatnim roku swojego życia się jej oświadczył. Kobieta wylała całą frustrację na Facebooku.
"Rzeczy, które Elvis dzielił ze mną w swoich ostatnich latach, nadzieje i plany, które często snuł w naszych rozmowach. Trwanie u jego boku, opiekowanie się nim, miłość do niego i przeżywanie każdej wspaniałej chwili razem... Mam nadzieję, że dla dobra tej historii będą kiedyś uwzględnione i w jego historii, tak jak tego chciał" - napisała.
Swoją opinią podzieliła się także Linda Thompson, z którą Presley spotykał się zanim poznał Alden. Ona również nie znalazła się w filmowej opowieści. "Nikt nie odbierze ci wiedzy o tym, jak było naprawdę. Wspomnienia pozostaną na zawsze. […] Zachowaj swoją godność i autentyczność i noś ją jak honorową koronę. Historia, którą nosisz w sobie, to twoja spuścizna" - cytuje jej słowa "Express".