"Harry Potter" zrobił z niego gwiazdę. Dziś nie może tego oglądać
Matthew Lewis grał w serii "Harry Potter" niezapomnianego Neville'a Longbottoma. 32-letni aktor nie ukrywa, że dzięki tamtym filmom zdobył sławę, uznanie i mógł wybierać w kolejnych ofertach. Ale oglądanie siebie w roli Neville'a jest dla niego bolesnym doświadczeniem.
Matthew Lewis od premiery ostatniego filmu z serii "Harry Potter" (2011) zagrał w kilkunastu serialach i filmach, ale wielu cały czas kojarzy go przede wszystkim z małym czarodziejem. - Jeśli jest coś, przez co ludzie mogą cię zapamiętać, to są gorsze rzeczy niż filmy o Harrym Potterze. Ta seria otworzyła mi tak wiele drzwi, podczas gdy inaczej nawet nie wszedłbym do pokoju – mówił 32-latek w wywiadzie dla "The New York Times".
Aktor wyznał kiedyś, że nie ma w domu płyt z tymi filmami i nigdy do nich nie wraca. Teraz wytłumaczył, dlaczego.
- To dla mnie całkiem uciążliwe, gdy grana przeze mnie postać zaczyna za bardzo mnie przypominać. O wiele łatwiej jest, kiedy mogę grać kogoś kompletnie innego, np. londyńskiego policjanta czy kogoś zamożnego – mówił Lewis.
- Czasami to jest bolesne, ile mnie jest w Neville'u. Kiedy to oglądam, mówię do siebie: "To nie Neville, to ty" – dodał aktor.
Z drugiej strony, reżyser David Yates wspominał, że gdy zaczął kręcić "Zakon Feniksa", Neville był po prostu jedną z drugoplanowych postaci. - Ale w miarę upływu czasu Matthew stał się bardziej pewny siebie, ciekawszy, bardziej obecny. I bardziej ambitny – dodał reżyser.
Matthew Lewisa można było ostatnio oglądać w serialu "Wszystkie stworzenia duże i małe", wcześniej pojawił się w filmie "Zanim się pojawiłeś", czy serialu "Ripper Street: Tajemnica Kuby Rozpruwacza".