Harvey Weinstein myśli o powrocie. Chce odbudować karierę
Harvey Weinstein przyłożył rękę do ponad 80 filmów nagrodzonych Oscarami. Jego producencki talent przestał mieć znaczenie po wybuchu afery obyczajowej, ale on sam wcale nie myśli o porzuceniu kina.
W 2017 r. Harvey Weinstein zaczął być oskarżany o molestowanie seksualne, gwałty, zastraszanie przez dziesiątki kobiet, które spotkał na swojej zawodowej drodze. Do bycia jego ofiarą przyznało się ponad 80 aktorek i współpracownic, a ich głosy stały się początkiem lawiny pod hasłem #MeToo. Sam Weinstein nie uważa się jednak za gwałciciela, tylko za… pracoholika. I nie wyklucza, że gdy sąd oczyści go z zarzutów, to zacznie odbudowywać swoją dawną pozycję w Hollywood.
W najnowszym komentarzu przesłanym do CNN Weinstein napisał, co zmieniło się w jego życiu przez dwa lata po wybuchu skandalu.
"Ostatnie dwa lata były wyczerpujące i dały mi szansę na autorefleksję. Zrozumiałem, że byłem pochłonięty pracą, firmą i dążeniem do sukcesu. To spowodowało, że zaniedbałem moją rodzinę, moje relacje i zrzuciłem wszystko na ludzi wokół mnie" – tłumaczył skompromitowany producent.
"Jestem na odwyku od października 2017 r. i brałem udział w 12-stopniowym programie i medytacji. Nauczyłem się rezygnować z potrzeby posiadania kontroli" – dodał Weinstein, który na polecenie adwokatów nie komentuje słów oskarżających go kobiet.
Zasugerował jednak, że gdy sąd wyda pomyślny dla niego wyrok, może próbować odbudować dawną pozycję w branży filmowej. I nie przeszkadza mu, że "będzie to wymagać trochę pracy".
Przypomnijmy, że Harvey Weinstein został publicznie oskarżony przez ponad 80 kobiet, ale przez ponad dwa lata nie zapadł wyrok skazujący. Jego firma producencka Weinstein Company zbankrutowała w maju 2018 r., a część oskarżeń miało się zakończyć ugodą (25 mln dol. dla 30 kobiet). 6 stycznia Weinstein po raz kolejny uda się do sądu, gdzie rozpocznie się rozprawa dotycząca pięciu zarzutów związanych z napaścią seksualną i gwałtem.