Janusz Morgenstern: kino pomogło mu zapomnieć o dramatycznych przeżyciach
16.11.2016 | aktual.: 16.11.2016 15:32
Był jednym z najważniejszych twórców w polskiej branży filmowej. Janusz Morgenstern tworzył „Stawkę większą niż życie”, „Kolumbów” czy „Polskie drogi”, wyreżyserował „Do widzenia, do jutra”, współpracował przy „Lotnej” i „Popiele i diamencie”. Miał niezwykłe oko do aktorów – odkrył dla polskiego kina wiele wybitnych osobowości, między innymi Zbyszka Cybulskiego.
Kino pomogło mu zapomnieć o dramatycznych, wojennych przeżyciach z młodości. Był kochającym mężem – u boku swojej żony spędził pół wieku. Razem stworzyli najważniejszy salon towarzyski w Warszawie, stając się jedną z najbardziej wpływowaych par PRL-u. I choć ich małżeństwo zostało wystawione na ciężką próbę, udało im się wyjść z niej bez szwanku.
Przypadkowe spotkanie
Krystynę Cierniak po raz pierwszy dostrzegł przez szybę w odjeżdżającym tramwaju. Spodobała mu się od razu, ale uznał, że pewnie nigdy już się nie spotkają. Los jednak okazał się dla niego łaskawy – kiedy szukał aktorek do filmu w warszawskiej ASP, zobaczył ją ponownie. Nie mogli oderwać od siebie wzroku. Tym razem udało im się porozmawiać i od tamtej pory stali się praktycznie nierozłączni.
Pobrali się w 1963 roku. To dla męża Cierniak zrezygnowała z kariery artystycznej – bo choć reżyserzy często proponowali jej jakieś epizody w filmach, Morgenstern nie chciał, by jego żona została aktorką
Pod okiem SB
Ich związek dość szybko został wystawiony na ciężką próbę. Służby Bezpieczeństwa już od jakiegoś czasu miały Morgensterna – pseudonim „Kamera” - na oku; uważali, że może współpracować z Amerykanami. Zbierano na niego donosy, podsłuchiwano go w hotelach, przeprowadzano liczne rewizje, zamontowano mu nawet podsłuch w mieszkaniu.
Wreszcie agenci uznali, że najłatwiej będzie im przyłapać na czymś Morgensterna właśnie dzięki małżonce. Cierniak – pseudonim „Plastyk” - już wcześniej był zarejestrowana jako kontakt obywatelski, choć nigdy nie podpisała żadnej deklaracji o współpracy. Wówczas dano jej jednak spokój, ponieważ uznano, że nie nadaje się na tajnego współpracownika. Przypomniano sobie o niej jednak, kiedy na celowniku znalazł się jej mąż.
Nie dała się złamać
Cierniak ciągano na rozmowy, wypytywano o męża. Ona, owszem, spotykała się z funkcjonariuszami SB, opowiadała im o wakacjach czy wyjazdach Morgensterna – ale nie zdradziła nic dla władz istotnego. W aktach widnieje zapis: „Niczego nie ujawniła”.
Cierniak naturalnie relacjonowała mężowi każdą taką rozmowę, o czym agenci dowiedzieli się z założonego wcześniej podsłuchu.
W październiku 1968 roku oznajmiła wreszcie SB, że nie zamierza się z nimi więcej kontaktować. Małżonkowie wciąż jednak byli inwigilowani, a Cierniak musiała spławiać agentów, którzy nie chcieli jej dać spokoju.
Koniec koszmaru
Cierniak wyznawała, że oboje żyli w ogromnym stresie, bali się, bo nie wiedzieli, komu mogą ufać – wielu znajomych chętnie składało na nich donosy.
Niespodziewanie gehenna dobiegła końca. W 1969 roku władze znalazły sobie inne ofiary, a o Morgensternach zapomniano. Reżyser nie krył, że był z żony bardzo dumny – delikatna i wrażliwa kobieta nie złamała się i wykazała się ogromnym hartem ducha.
– Bardzo się cieszę, że potrafiła tak się zachować. Była wtedy młodą, nieśmiałą dziewczyną – powiedział „Newsweekowi”.
Musiał się ukrywać
Żona wspierała reżyserską karierę męża; była wyrozumiała, gotowa na wiele poświęceń. Rozumiała, że filmy są dla Morgensterna niezwykle ważne – dzięki nim mógł zapomnieć o dramatycznych przeżyciach z młodości. Podczas wojny stracił dom, jego rodzice zginęli w Holocauście, a on przez całą okupację musiał się ukrywać – na przykład w domu dyrektora szkoły.
- Powiedział: „Janusz, ty już nie możesz wyjść na zewnątrz, dla ciebie już jest zbyt niebezpiecznie. Ale nie martw się, zrobimy ci kryjówkę” - wspominał reżyser w „Newsweeku”. - Moja skrytka była w podłodze, taka dziura zakrywana deską. Było tam łóżko, nad łóżkiem była ta wyjmowana deska, na niej jakaś szmata. Te kilka miesięcy, jakie tam spędziłem, to były najbezpieczniejsze miesiące mojego życia podczas wojny.
Widział przerażające rzeczy, których długo nie mógł wyrzucić z pamięci. Wiele razy otarł się o śmierć.
„Taka miłość się nie zdarza”
Poczucie bezpieczeństwa odzyskał dopiero u boku żony.
- Narodził się na nowo, gdy trafił do Filmówki. A potem, gdy spotkał przyszłą żonę. Taka miłość rzadko się zdarza. I może to czyni z nich taką niezwykłą parę? - mówiła Krystynie Pytlakowskiej Alicja Woy-Wojciechowska.
Był kochającym mężem, dobrym przyjacielem, intrygującym człowiekiem. Widzowie i krytyka zapamiętali go jednak głównie jako wybitnego filmowca.
- Gdyby był reżyserem w Ameryce, miałby własną prywatną wyspę albo cały archipelag. Taki byłby bogaty – mówił o nim Janusz Głowacki.
Morgenstern zmarł 5 lat temu, we wrześniu 2011 roku. Miał 88 lat.