Kłopoty Carreya

Przyjaciele Jima Carreya twierdzą, że od czasu, kiedy złapała go w swoje sidła aktorka Renee Zellweger, słynny komik zmienił się nie do poznania. "Stał się spokojny, nie sypie już dowcipami" - twierdzą jedni. "Przygasł, nie jest już sobą" - mówią drudzy. Ale wszyscy zgadzają się, że ze spokojem i powagą wcale nie jest mu do twarzy. I obwiniają za to Renee, która podobno czuła się bardzo zażenowana, kiedy Jim zaczynał swoje szalone, i - trzeba to przyznać - nie zawsze smaczne wygłupy. Mimo wszystko szkoda jednak, że ukochana kobieta, nawet działając w dobrej wierze, niszczy w Jimie to, co stanowi o jego aktorskiej i komicznej sile.
Kłopoty ma również najnowsza komedia Carreya "Me, Myself and Irene". Komik gra w niej bohatera o rozszczepionej jaźni, który swymi dwoma różnymi wcieleniami, oczywiście każdym na inny sposób, kocha tę samą kobietę. Dodajmy, tytułową bohaterkę Irene gra właśnie Renee Zellweger.
Otóż przeciwko temu filmowi zaprotestowała narodowa fundacja dla ludzi psychicznie chorych. Twierdzi ona, że komedia razi "ignorancją i niewrażliwością" na problemy tych ludzi. Twórcy filmu, bracia Bobby i Peter Farrelly (m.in. "Głupi i głupszy") zaprzeczają, jakoby mieli zamiar kogokolwiek tym filmem obrażać. "Patrzmy na to jak na komedię i fikcję" - odpowiadają.

Kłopoty Carreya

02.08.2000 02:00

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)