Ks. Isakowicz-Zaleski do Prymasa Polski: dlaczego reagujecie dopiero po filmie Sekielskich?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski występuje w nowym filmie Tomasza i Marka Sekielskich "Zabawa w chowanego". Tłumaczy WP: - W Kościele działa mafijna zasada omerty, czyli zmowa milczenia.
Biskup Edward Janiak z Kalisza to negatywny bohater nowego filmu braci Sekielskich. Biskup przyłożył rękę do tuszowania sprawy przynajmniej dwóch pedofilów: ks. Arkadiusza Hajdasza oraz ks. Pawła Kani.
Film, 24 godz. po premierze na YouTubie, obejrzało już ponad 2,5 mln widzów.
W sobotę 16 maja kilka godzin po tym, jak film pojawił się w sieci, Prymas Polski abp Wojciech Polak zapowiedział, że poprzez nuncjaturę zwróci się do Stolicy Apostolskiej o wszczęcie postępowania w sprawie bpa Janiaka.
Sebastian Łupak: Cieszy księdza tak szybka reakcja Prymasa Polaka?
Ks. Tadeusz Isakowic-Zaleski: Cieszy mnie? To bardzo smutne, że dzieje się to dopiero po filmie Sekielskiego. Mam pytanie do arcybiskupa Polaka: dlaczego odzywa się dopiero teraz, dwie godziny po premierze filmu?! To teraz o tym się dowiedział? Czy naprawdę trzeba aż filmu braci Sekielskich, żeby nastąpiła reakcja władz kościelnych?
Widać, że opór "materii" jest ogromny. Po pierwszym filmie Sekielskich też było dużo wypowiedzi hierarchów Kościoła, że ich podejście do tuszowania pedofilii się zmieni. Okazuje się, że nic się nie zmieniło. Wręcz odwrotnie: tuszowania jest jeszcze więcej. To co? Mamy teraz czekać na trzeci, czwarty i piąty film Sekielskich? Przecież to są sprawy władzom kościelnym dobrze znane.
Na pewno?
O sprawie biskupa z Kalisza wszyscy wiedzieli i nic nie robili. To chyba powinni teraz złożyć honorowo rezygnację…
Dlaczego ksiądz zgodził się na występ w filmie Sekielskich?
Jestem człowiekiem Kościoła. Chciałem pokazać, że ten film to nie jest nagonka na Kościół ze strony środowisk lewicowych. Uważam, że nie ma innej drogi i trzeba to nagłaśniać w ten sposób, bo, jak widać, wysyłanie listów przez ofiary do biskupów nic nie daje.
Sekielski robi dobrą robotę?
Sekielski pokazuje, że w Kościele polskim nie są stosowane procedury, które dawno miały być wprowadzone. Kolejni biskupi przymykają oko na wielką krzywdę, która się dzieje dzieciom i młodym ludziom, a do tego łamią prawo kościelne. Po ostatnich zmianach w prawie kościelnym pedofilia dotyczy dzieci już nie do 15, ale do 18 roku życia. Zabronione jest także molestowanie tzw. bezbronnych dorosłych - to są np. klerycy czy siostry zakonne.
Dlaczego Kościół jest taki opieszały w karaniu tych przestępstw?
Może dla których to będzie szokujące, ale w mafii jest taka zasada zwana omertą..
Zmowa milczenia…
I Kościół to niestety przejął: milczenie, zaprzeczanie, kręcenie, matacznie. A zasada chrześcijańska jest przecież jasna: niech twoja mowa będzie "tak – tak, nie – nie".
A ksiądz sam jak dotąd mówił?
Ja o potrzebie oczyszczenie polskiego Kościoła mówię od kilkunastu lat. W 2006 r., jako pokrzywdzony, otrzymałem akta IPN na mój temat. Okazało się, że istniał gigantyczny problem współpracy niektórych księży z SB.
Ale co to ma wspólnego z kryciem pedofilów?
Ci księża mieli różne powody, dla których podjęli wtedy współpracę. Między innymi sprawy obyczajowe. Wtedy SB nie pisała "pedofilia", ale "skłonność do młodych chłopców". Esbecja miała na tych księży haka i skutecznie używała na nich tzw. kompromatów, materiałów kompromitujących. Tacy esbeccy TW, jak ksiądz Cybula, kapelan Wałęsy, okazali się też pedofilami. Kościół mógł już wtedy, w 2006 r., wejść do tych akt, mieć wgląd i wyłowić tych najstarszych, mógł wyłapać te najbardziej głośne skandale i oczyścić dom.
Nie udało się?
Kardynał Dziwisz mnie zakneblował i zarzucił, że działam przeciwko dobru Kościoła. Stłamszono mnie. W 2012 r. wydałem książkę "Chodzi mi tylko o prawdę", gdzie opisałem kilka przypadków molestowania, skandali obyczajowych i zarzutów do księży. Kardynał Dziwisz wezwał mnie wtedy na radę kapłańską i musiałem się tłumaczyć. Winnym okazał się nie ten, który molestował, tylko ten, który o tym napisał. A już wtedy jeden ksiądz powiedział mi, że te sprawy są jak beczki ze zgniłą kapustą, które jak wreszcie wystrzelą, to będzie z tego spory smród. Ale chęć zatuszowania tego była większa.
W 2006 r. powstała komisja kościelna ds. wyjaśnienia agenturalnej współpracy księży z SB...
Komisja "Pamięć i Troska", na czele której stanął biskup Jan Szkodoń. Ale tę komisję szybko zaczęto nazywać "Niepamięć i beztroska", bo nie ujęła się za ofiarami, czyli pokrzywdzonymi ludźmi "Solidarności", na których donosili księża.
Wróćmy do teraźniejszości. Teraz mamy nowe pokolenie księży.
No i młodzi widzą, że wszystko było wcześniej tuszowane i to jest dla nich zachęta. Brak reakcji jest złem. Idzie przekaz: zawsze będzie cię ktoś krył. Taka pobłażliwość rodzi kolejnych sprawców. Winę ponoszą ci, którzy to kryją. Przecież hierarchowie widzą, który ksiądz jest moralnie zdeformowany. Ci sprawcy wymagają natychmiastowej terapii, izolacji, odcięcia kontaktu z młodzieżą.
Wymagają też sądu i pewnie więzienia. A zamiast tego są przenoszeni do innej parafii.
Dla młodej ofiary to jest trauma do końca życia. To są depresje, niemożność założenia swojej rodziny, stany lękowe. Molestowanie dziecka jest potwornym złem. A przenoszenie księży z parafii do parafii sprawia tylko, że wzrasta liczna ofiar, bo ten, który molestował w jednej parafii, molestuje w kolejnej. Naraża się więc kolejne osoby.
Zła fama spada potem na wszystkich księży: także tych uczciwych, ciężko pracujących. Jeden ksiądz molestujący dzieci uderza w stu innych – uczciwych. Krycie ich przez hierarchów to krzywda dla całej wspólnoty.
Ksiądz mówi w filmie Sekielskiego, że dostał w czasie pobytu w Watykanie dziwną radę…
Byłem w Rzymie w 2002 r. uczyć się języka ormiańskiego, bo jestem także księdzem obrządku ormiańsko-katolickiego, nie tylko łacińskiego. Pamiętam, że doszło tam w 1998 r. do zabójstwa komendanta gwardii papieskiej Aloisa Estermanna. Zastrzelił go inny gwardzista. Słyszałem teorie, że zabójca był niepoczytalny, ale też że morderstwo dotyczyło ich relacji homoseksualnej, że byli wcześniej kochankami. Starszy ksiądz, Polak, mówił mi więc wyraźnie: dla świętego spokoju zamykaj drzwi na klucz i udawaj, że niczego nie widzisz.
Nie widzisz czego?
Związków homoseksualnych, tzw. lawendowej mafii - hierarchów mających wiele za uszami, którzy kryli innych, żeby przy okazji ich brudy nie wyszły na wierzch.
Zrównuje ksiądz homoseksualizm z pedofilią?
Nie zrównuję homoseksualizmu z pedofilią. Każde molestowanie jest złem: chłopców, dziewczynek, kleryków, sióstr zakonnych. Chodzi mi o panującą atmosferę tuszowania tych przestępstw. Przecież społeczność duchownych to nie jest normalna społeczność kobiet, mężczyzn, rodzin z dziećmi. To zamknięta społeczność samych mężczyzn, wśród których jest wielu homoseksualistów.
Jakie brudy ksiądz ma na myśli?
To widać dobrze przy sprawie abpa Juliusza Paetza, który w latach 70. trafił do najbliższego grona papieży Pawła VI, Jana Pawła I i Jana Pawła II. Później Paetz został biskupem w Łomży, a jeszcze później arcybiskupem w Poznaniu. Tam dopuścił się molestowania kleryków, łapania ich za genitalia, itp. Nuncjusz papieski, a późniejszy prymas, ks. Józef Kowalczyk, nie tylko go krył, tuszował, ale złamał przy tym wszystkie kościelne procedury. To było świadectwo dla młodych kleryków: tyle skandali wywołał i nic mu się nie stało.
Niby miał zakazy liturgiczne, a widziałem abpa Paetza w Gdańsku 10 lat temu, gdy szedł z abp Głódziem do koncelebry, jak dwaj najlepsi koledzy. Inni księża pytali: to jest winny czy nie? Był też zapraszany przez kardynała Dziwisza do Krakowa na procesje św. Stanisława na Skałkę. Gdy był tam papież Benedykt XVI, to abp Paetz też był wśród witających go. Gdy Paetz umarł, abp Gądecki obiecał, że jego sprawa zostanie całkowicie wyjaśniona i będzie służyła do oczyszczenia Kościoła. Nic takiego się nie stało.
Czy Kościół w Polsce stoi ponad prawem?
Władza kościelna próbuje przekonać prokuraturę, że ksiądz podlega jakimś innym, osobnym prawom. Nie! Ksiądz podlega takim samym prawom, jak każdy obywatel. Nie można rościć sobie żadnych przywilejów, bo nosi się koloratkę. Każdy ksiądz mający dowód osobisty i obywatelstwo polskie podlega tym samym prawom, co każdy inny obywatel.
Kościół sam nie poradzi z tuszowaniem pedofilii. Czy nie powinno wreszcie wkroczyć mocne państwo, śledczy i prokuratorzy, którzy rozwiążą te sprawy, a sądy osądzą winnych?
Te instytucje mają prawo po swojej stronie, więc niech to robią. Musi być współpraca między Kościołem a prokuraturą, ale w dobrej sprawie, a nie w tuszowaniu przestępstw. Ale nie tylko Kościół nie działa. Państwo też nie.
Jak to?
Weźmy powołaną uchwałą sejmu z września 2019 r. państwową komisję ds. wyjaśnienia przypadków pedofilii. Nie działa do dziś. Członków komisji miał być siedmiu; jednego miał wskazać prezydent RP, po jednym premier oraz Rzecznik Praw Dziecka, a resztę sejm i senat. Minęło 8 miesięcy, a komisji nie ma i nie ma do niej kandydatów.
Ale ja wciąż wierzę, że można to rozwiązać wewnątrz Kościoła. Musiałyby tylko nastąpić zmiana na ważnych stanowiskach. Kiedy w zeszłym roku wybierano prezydium Episkopatu, to liczyłem na nowe, młode osoby, które mają inne spojrzenie na sprawę krycia pedofilów. Ale wybrano tych samych ludzi. Widać, że niechęć do zmian jest w polskim Kościele duża. Liczę więc na papieża Franciszka.
Co papież miałby zrobić?
Odwołać niektórych polskich biskupów. Bo teraz to jest zaklinowane od góry. Niech przyjdzie nowe pokolenie, które nie będzie się już dłużej bawiło w gierki i tuszowanie.