Trwa ładowanie...

”Mission: Impossible 7”. Polski producent: Zdjęcia w Polsce to teraz decyzja polityczna

Robert Golba, prezes spółki Alex Stern, która ma przygotować plan zdjęciowy do filmu ”Mission: Impossible” na moście Pilchowickim, wciąż wierzy, że Tom Cruise pojawi się w Polsce. – To teraz decyzja polityczna. Inaczej stracimy amerykańskie produkcje na lata – mówi WP Golba. Ale czy na pewno chodzi mu tylko o dobro Polski?

”Mission: Impossible 7”. Polski producent: Zdjęcia w Polsce to teraz decyzja politycznaŹródło: Getty Images
d4768hn
d4768hn

Przypomnijmy, że most miał zostać częściowo wysadzony na potrzeby filmu z Tomem Cruisem. Jednak w międzyczasie został wpisany przez dolnośląską konserwator zabytków do rejestru zabytków. Dodatkowo Główna Konserwator Zabytków, wiceminister kultury Magdalena Gawin, powiedziała, że tematu wysadzenia mostu w Pilchowicach nie ma, bo jest to chroniony prawem zabytek i nic mu się nie stanie. Most ma więc gwarancje Ministerstwa Kultury.

Sam minister kultury Piotr Gliński dodał: - Pojawiające się w przestrzeni publicznej obawy dotyczące rzekomych planów ingerencji w konstrukcję ponadstuletniego mostu w Pilchowicach są bezprzedmiotowe.

Pytam więc polskiego producenta, czy w związku z tym projekt ostatecznie upadł i czy Tom Cruise do Polski jednak nie przyjedzie?

- Projekt jest w zawieszeniu – mówi WP Robert Golba. – Ale wszystko jest jeszcze możliwe. Produkcja nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji o rezygnacji ze zdjęć w Polsce. Wciąż liczymy na to, że uda się rozwiązać sprawę z poszanowaniem decyzji pani konserwator. Most jest zabytkiem, a my zrobimy na nim zdjęcia i zrewitalizujemy go.

d4768hn

- Na zdrowy rozsądek nie da się tego pogodzić – mówię.

Golba: - Most jest zabytkiem. W związku z tym, chcąc użyć go do zdjęć, nasze plany muszą więc uwzględnić wytyczne konserwatorskie, dotyczące rewitalizacji mostu i przywrócenia linii kolejowej do użytkowania. Czekamy więc na te wskazówki. Jaki pani konserwator ma pomysł? Pomalowanie go farbą i wymiana spróchniałych legarów nie wystarczy. A my mamy gotowy masterplan.

Archiwum prywatne Roberta Golby
Źródło: Archiwum prywatne Roberta Golby

Jaki byłby to plan? Golba mówi mi, że rozwiązaniem będzie nagrać sceny do filmu, co zakłada częściowe zniszczenie mostu. - A potem rozbierzemy cały most i zbudujemy nowy z wykorzystaniem fragmentów starego – mówi producent. - To jest najlepsze rozwiązanie. Pieniądze na przebudowę mostu w części zagwarantuje amerykańska produkcja. Film będzie ogromną reklamą dla regionu i Polski. A mieszkańcy Wlenia będą mieli zrewitalizowany, zabytkowy nowy most i przywróconą linię kolejową.

d4768hn

Golba ma wątpliwości co do zapewnień zarządu województwa dolnośląskiego i Kolei Dolnośląskich, że oni zrewitalizują most bez wysadzania go.

- To jest droga i nieopłacalna inwestycja – ocenia. - Ten most nie jest teraz mostem, jest kładką, na którą nie można nawet wejść. Za chwilę się zapadnie. PKP PLK zamknęło tę linię, remont jej jest ekonomicznie nieuzasadniony. Samorząd Dolnośląski planuje ją przejąć, ale samo przejęcie linii trwa ok. dwa lata. Później potrzebne są dokumenty planistyczne, projekty, pozwolenia – to kolejne 2-4 lata. No i jeszcze finansowanie. Według wstępnych szacunków 100-150 mln. Czy warto inwestować takie środki bez zapewnienia dużego ruch turystycznego?

Golba uważa, że ”wpis do rejestru zabytków zdecydowanie podroży remont mostu albo nawet uniemożliwi go”. - Jeśli zalecenia konserwatorskie będą nierealistyczne, to będą powodowały takie koszty, że nikt nie będzie chciał ich ponieść – mówi producent.

d4768hn

Wielki test dla Polski

Polski producent jest przekonany, że przyjazd Toma Cruise’a oraz wejście Paramount Pictures jest dla polskiej kinematografii ogromną szansą. Ale Amerykanie stawiają jeden warunek: zdjęcia muszą powstać na moście Pilchowickim.

Golba: - Oni chcą tej lokalizacji. To, co się stanie dalej, będzie testem na to, czy Polska jest gotowa współpracować z wielkimi studiami amerykańskimi.

Czasu jest mało, bo film powstaje już we Włoszech, Norwegii oraz studiach w Londynie. Tymczasem polska część jest wstrzymana.

d4768hn

Golba: - Amerykanie chcą nakręcić tę scenę na moście z udziałem głównego aktora. Zależy im na tym bardzo. To dla nich kluczowe. Jeśli nie – prawdopodobnie wycofają się z Polski na lata.

Twitter
Źródło: Twitter

Producent opowiada, że przygotowanie skomplikowanej sceny z pociągiem trwa około czterech miesięcy.

- Amerykanie planują też kolejną scenę do tego filmu w jednym z dużych polskich miast – mówi Golba. - Byłaby to duża scena pościgowa z udziałem głównego aktora [Toma Cruise’a – red.] To jest najlepsza reklama, jaką nasz kraj może sobie wyobrazić. Seria ”Mission: Impossible” jest popularna na całym świecie, zwłaszcza w USA i Azji.

Twitter
Źródło: Twitter

– Ja wiem, że to są trudne zdjęcia i skomplikowane lokalizacje, ale Amerykanie mają nadzieję, że jednak uda się je w Polsce zrobić – mówi Golba. - Jeśli nie, pewnie szybko tu nie wrócą. Do nich ustawiają się kolejki. Mają w planach realizację innych filmów w Polsce, ale jest to pewnego rodzaju sprawdzian, jak my, jako państwo jesteśmy przygotowani do takich wyzwań. Filmy hollywoodzkie są skomplikowane w realizacji i wymagają czasem kontrowersyjnych decyzji.

d4768hn

Golba mówi, że teraz dużo zależy od polskich polityków.

- To jest teraz decyzja polityczna: czy zależy nam na wielkich hollywoodzkich produkcjach, a przy okazji reklamie dla Polski, czy nie? Czy jesteśmy w stanie podejmować trudne, ale odważne decyzje, czy wszystkiego się boimy? Czy Polska jest gotowa na Hollywood czy nie? Budujemy Centralny Port Komunikacyjny, robimy przekop Mierzei Wiślanej. I dobrze, bo jedno i drugie zmieni nasze miejsce na mapie świata. Trzeba więc podjąć kolejną odważną decyzję i wpuścić Paramount Pictures na ten most, aby filmowa Polska zaczęła wreszcie ścisłą współpracę z najlepszymi i największymi w tej dziedzinie.

Kto tę decyzję polityczną miałby teraz podjąć? Tego Golba nie chce czy nie może powiedzieć.

d4768hn

Pytam więc wprost: - Postawmy sprawę jasno: pan się zasłania dobrem Polski, a przecież walczy pan o swoje pieniądze, bo pan na tej produkcji po prostu zarobi.

Golba: - Sprawy Polski leżą mi na sercu. Robię wiele rzeczy, poza filmowymi, gdzie pomagam lokalnym społecznościom, konkretnym organizacjom. Nie jestem tak naprawdę filmowcem, bardziej człowiekiem umiejącym ogarnąć duże projekty. Tzw. serwisy filmowe nie są świetnie płatne, to jest dość niewdzięczna praca, ale tak, jeśli film będzie w Polsce, to otrzymam wynagrodzenie, jak każdy, kto wykonuje swój zawód. Jeśli na tym projekcie zyska również: lokalna społeczność - linia kolejowa, promocja regionu, miłośnicy zabytków - zrewitalizowany most, Polska promocja, rozwój turystyki, inwestycje - to czy warto? Czy jest to coś złego?

Zauważam, że Golba jest producentem filmowym, a nie miłośnikiem zabytków. Ma swój cel i nie jest nim ochrona dziedzictwa. To oczywiste.

- To, co pan o mnie mówi, jest niesprawiedliwe. Moim celem jest zrealizować projekt z korzyścią dla wszystkich. Szersza perspektywa spojrzenia na ten film jest bardzo potrzebna i od początku tak właśnie na to patrzę. Dzięki naszemu zainteresowaniu mostem już wzrósł ruch turystyczny w tym regionie, zaczęto interesować się zabytkami Dolnego Śląska. Podkreślę, że zdjęcia na moście odbędą się tylko wtedy, kiedy będziemy mieli pewność jego rewitalizacji, zgodnie z zaleceniami i pod nadzorem konserwator zabytków.

Pytam, ile zarobi, gdy zdjęcia jednak odbędą się w Polsce.

- Wolałbym nie operować konkretnymi kwotami, głównie ze względu na konkurencję. Marże w każdej dziedzinie gospodarki są poufne. Ale mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że przy tzw. serwisach fabularnych zarabia się minimum o połowę mniej niż przy polskich produkcjach. Wyprzedzając pytanie, dlaczego w takim razie to robię, odpowiedź jest prosta: lubię wyzwania i skomplikowane projekty. To daje mi ogromną satysfakcję. Czyli reasumując: robię to dla przygody, nie dla pieniędzy. Nie dostaję żadnych pieniędzy za pracę nad stworzeniem planu rewitalizacji linii kolejowej, czy za pracę nad pakietem promocji dla Polski. Te wszystkie działania robię dla tzw. dobra wspólnego.

Spór o ekspertyzę

Producent filmowy mówi, że ma ekspertyzę z firmy PBW Inżyniera, podpisaną przez dr Józefa Rabiegę, specjalistę z Katedry Mostów i Kolei Politechniki Wrocławskiej. Z tej ekspertyzy ma wynikać, że po pierwsze most nie ma nośności, a po drugie - żeby go użytkować według współczesnych norm kolejowych - trzeba zmienić jego konstrukcję.

Golba: - Po co wydawać publiczne środki z naszych podatków, żeby most dalej nie miał nośności? Będą po nim jeździły pociągi 10 km/h dla uciechy turystów z Warszawy? To jest działanie tymczasowe. A tam powinny jeździć normalne pociągi, dowożące mieszkańców Wlenia do pracy do Jeleniej Góry, umożliwiające również transport towarów. A to może zagwarantować jedynie nowoczesna, trwała, porządna przebudowa.

Jednak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ten sam inż. Józef Rabiega, który podpisał ekspertyzę, powiedział, że most wymaga jedynie niewielkich napraw i nie powinien być wysadzany.

Twitter
Źródło: Twitter

W wywiadzie dla "Wyborczej" Rabiega mówi: - Nie wysadzać ! To jest oryginał. Jeśli wybudujemy nowy, nawet łudząco podobny, nie będzie tym samym mostem. Most nie jest zrujnowany, ani tak zużyty aby go likwidować. Naprawa kosztowałaby 5-6 mln zł. Trzeba naprawić nawierzchnię kolejową na moście i sklepiony wiadukt.

Jak Golba skomentuje słowa Rabiegi? - Mamy podpisany raport, w którym opisany jest stan faktyczny mostu. Czym innym jest publicystyka, a czym innym oficjalny dokument dotyczący stanu mostu, pod którym podpisali się inżynierowie go wykonujący i ponoszący odpowiedzialność za jakość wykonanych badań. Na podstawie tych badań my przygotowaliśmy stosowny zakres prac do wykonania, aby po moście mógł przejechać kilka razy pociąg filmowy. Taki raport przygotowuje się pod konkretne wymagania: rodzaj, ciężar i długość pociągu oraz jego prędkość. Mimo że nasz pociąg byłby lekki to i tak most wymagałby wzmocnień i naprawy.

Getty Images
Źródło: Getty Images

Golba opowiada, jak wyglądały badania mostu, które zamówił:

- Plan był taki, aby w czasie zdjęć na most wjechała lokomotywa z dwoma wagonami. Więc musieliśmy sprawdzić nośność mostu, bo ryzykowałbym życiem ludzi w tym pociągu. Tam było ok. 15 inżynierów, także brytyjskich, most gruntownie przebadano. Powstał ponad 300-stronicowy raport. Z tej ekspertyzy jasno wynika, że przed wjazdem pociągu niektóre przęsła trzeba wzmocnić, wymienić podkłady, dołożyć brakujące tory, żeby pociąg mógł tam w ogóle wjechać. A mówimy o specjalnym, filmowym, lżejszym pociągu. Dla normalnego ruchu most nie ma nośności.

Getty Images
Źródło: Getty Images

Jak Golba odnowił cmentarz

Golba mówi, że kwestia mostu to szersze pytanie o filozofię traktowania zabytków w Polsce: czy zabytki techniki użytkowej powinny stać, póki się nie zawalą, czy też należy je - z możliwie z jak największym zachowaniem zabytkowej, oryginalnej materii - rewitalizować i dostosować do współczesnych przepisów, aby służyły i cieszyły oko przez kolejne 100 lat.

Producent w rozmowie w WP daje przykład cmentarza żołnierzy 1920 roku w Radzyminie.

- Ten cmentarz niszczał, w PRL o nim zapomniano. Wystarczyło dotknąć nagrobka, żeby przekonać się, że pod farbą i tynkiem jest tylko piach i cegły, bez fundamentów. Dzięki mojemu uporowi oraz przychylności radzymińskiego prałata i burmistrza udało nam się go zrewitalizować. Dzięki dobrej współpracy z konserwatorem mazowieckim i zrozumieniu stanu faktycznego cmentarza, zostawiliśmy tam tylko zabytkowe krzyże i pamiątkowe tablice, a groby wybudowaliśmy od nowa. Wszystko zgodnie ze współczesną technologią z bardzo trwałego betonu. Cmentarz przetrwa teraz wiele dziesięcioleci.

- To jest tylko jeden z kilku przykładów zabytków, na które udało mi się znaleźć finansowanie i którymi się zająłem od A do Z. Stąd od początku w sprawie mostu patrzyłem na to bardzo kompleksowo, mniej filmowo. Tak samo będzie z mostem – albo się zawali, albo zrewitalizujemy. Zbudujemy tam nowoczesną konstrukcję, a przy okazji odbudujemy 77 km linii kolejowej.

Facebook
Źródło: Facebook

Narracja wroga Polsce

- To nie moja firma Alex Stern, ani PKP, znalazły ten most dla Amerykanów. Ludzie, którzy ten most wyszukali, najgłośniej protestują teraz przeciw jego wykorzystaniu do filmu. To pan, o którym wspomniał reżyser Christopher McQuarrie [czyli Andrew Eksner – red.] oraz Katarzyna Szczerbińska Tercjak z Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska znaleźli i przekazali ten most tej produkcji. PKP też nigdy nie proponowało produkcji innego mostu np. w Stobnicy. To fake news - przekonuje dalej Golba.

- Od początku było wiadomo, że część mostu ma zostać wysadzona. Pan, który współpracował przez chwilę z Paramount [Eksner - red.], pisał do produkcji w listopadzie 2019, że most jest przeznaczony do rozbiórki, a lokalne władze zgadzają się na jego wysadzenie. Potem, gdy Amerykanie uznali, że nie chcą z nim dłużej pracować, pan ów zaczął swoją kampanię przeciw nam. Teraz robi z siebie obrońcę mostu, ale tylko dlatego, że stracił możliwość pracy przy tym filmie. Dziwne to są działania, bardzo niepokojące, jak jedna osoba może doprowadzić do takiego zamętu i narzucić narrację negatywną i wrogą Polsce.

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak z Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska mówi WP, że rzeczywiście zaproponowała produkcji – najpierw Eksnerowi - trzy lokalizacje:

- Wszystkie z myślą o reklamie w amerykańskim filmie Dolnego Śląska, naszych pięknych krajobrazów i dziedzictwa, tras. Najpierw rozmawiał z nami pani Eksner, a później pan Golba. Pan Golba pytał o parowozy, o zabytkowy tabor, o to, czy nie można użyć fragmentów wagonów do budowy Orient Ekspressu. Ale jak tylko dowiedziałam się od pana Golby, że ma zamiar wysadzić część mostu i zrzucić z niego lokomotywę z wagonami, zgłosiłam od razu sprawę do konserwator zabytków z wnioskiem o wpis. Na to naszej zgody od początku nie było - kończy Katarzyna Szczerbińska-Tercjak.

Andrew Eksner powiedział WP, że nie będzie się odnosił do słów Golby.

d4768hn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4768hn