"Nic się nie stało": widzowie ocenili film Latkowskiego. Opinie są skrajne
20 maja stacja TVP1 pokazała film Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało". Produkcja miała na celu obnażyć celebrytów jako osoby, które miały do czynienia z pedofilią. Chodziło głównie o tych, którzy bywali w sopockich klubach z Zatoką Sztuki na czele. Jak produkcję ocenili widzowie?
Emisja filmu Sylwestra Latkowskiego została połączona z debatą o "Nic się nie stało" i zjawisku pedofilii - jak twierdzi reżyser, choć zajął się drążeniem tematu w środowisku gwiazd, zależy mu również na nagłośnieniu samego zjawiska. Produkcja miała więc zatrząść opinią publiczną, pobudzić do rozmowy, sprawić, że celebryci dadzą znać o tym, czego byli świadkami, a co rzekomo ukrywają.
Latkowski zwrócił się do wielu znanych osób bezpośrednio - wezwał do odpowiedzialności Borysa Szyca, Jarosława Bieniuka, Radosława Majdana. Gwiazdy szybko odpowiedziały, odcinając się od skandalu. Niektórzy rozważają podjęcie kroków prawnych.
Dzień po emisji filmu faktycznie zrobiło się spore zamieszanie, jednak to nie problem pedofilii, a głośne nazwiska gwiazd są na stronach głównych portali internetowych. Czy tylko tyle z produkcji wyciągną widzowie? Jak oni ocenili dokument Latkowskiego? Zebraliśmy trochę komentarzy.
"Nic się nie stało" Latkowskiego - co piszą widzowie?
Tuż po emisji filmu prowadzący debatę Michał Adamczyk podał dane dotyczące oglądalności. Okazało się, że "Nic się nie stało" obejrzało 3,6 mln osób. Temat wzbudził więc zainteresowanie. W sieci, jeszcze w czasie wyświetlania filmu, zaczęły pojawiać się komentarze. Obecnie na Twitterze, Facebooku i Instagramie toczą się dyskusje i o filmie oraz jego jakości, i o skandalu, i o gwiazdach, które miały być zamieszane. Nie brakuje także odniesień politycznych: "Paradoksalnie film #NicSieNieStalo może zaszkodzić władzy, jeżeli okaże się, że jak się chce, to można szybko działać, chcąc ukarać sprawców przestępstw pedofilskich. Będzie można zadawać pytania, dlaczego podobnej reakcji nie ma w sprawie przestępców w koloratkach".
Spora część widzów skupiła się na kontrowersyjnym temacie. Wielu było zgodnych, że pedofilia jest przerażającym przestępstwem i należy z nią walczyć wszelkimi sposobami. Nie obyło się bez nawiązań do filmów braci Sekielskich: "Dobrze, że zło pedofilii wywołuje burzę po obu stronach, nawet jak te strony się gryzą i relatywizują. Gorzej jakby burzy nie wywoływało..." - czytamy na Twitterze.
Widzowie, którzy znali temat z doniesień prasowych i książki, poczuli się rozczarowani. Latkowski nie wniósł bowiem niemal nic nowego poza tym, że faktycznie próbował działać jak dziennikarz śledczy. Ale jego węszenie za tropem niewiele dało: "Słaby film, powtarza wszystko, co już było w Wyborczej, no poza rzucaniem błota na przypadkowe osoby, co do których są tylko aluzje. Słabe".
Nie dało się nie zauważyć, że więcej oskarżeń rzuconych prosto w celebrytów pojawiło się podczas debaty na żywo niż w samej produkcji - zupełnie jakby film był dla reżysera przepustką do telewizji, gdzie miał możliwość powiedzieć wszystko, co zarzucał gwiazdom bez obawy o cenzurę.
Jednak, mimo wielu krytycznych głosów co do jakości, ale i zawartości merytorycznej filmu, cała rzesza widzów gratuluje Latkowskiemu sukcesu. Internauci piszą o wielkiej odwadze reżysera, który poruszył niewygodny temat: "Dziękujemy za odwagę. Fajnie, że telewizja publiczna to pokazała. Ważna była też debata później", "Panie Sylwestrze, brawo za odwagę", "Jestem pod wrażeniem".
Dziennikarze nie byli dla reżysera tak łaskawi. Zmiażdżyli dokument. "Historia znana. Wielokrotnie (dużo lepiej) opowiedziana. Wierzę, że żadne środowisko nie jest wolne od pedofilii. Także celebryckie. Tyle, że tu nie ma na to cienia dowodu. Koszmarnie zły film" - pisał Igor Sokołowski z TVN24. "Jaka była wina Tomasza Iwana, Borysa Szyca, Liroya, Nergala, Skiby, Wojewódzkiego? Byli na imprezach w tym lokalu. Coś więcej?" - dodał na Twitterze Marcin Malawko.
A jak wy oceniacie dokument? Jeśli jeszcze go nie widzieliście - jest dostępny w sieci na VOD TVP.