Nie żyje Jerzy Janeczek. Filmowy Witia Pawlak z "Samych swoich" miał 77 lat
Smutną informację o śmierci Jerzego Janeczka podał na Facebooku Związek Artystów Scen Polskich. Po raz ostatni aktor pojawił się na ekranie w 2020 r. Miał 77 lat.
"Z żalem żegnamy zmarłego nagle Jerzego Janeczka. Aktora, któremu największą popularność przyniosła rola Witi Pawlaka w trylogii Sylwestra Chęcińskiego 'Sami swoi', 'Nie ma mocnych' i 'Kochaj, albo rzuć'" - czytamy na fanpage'u ZASP.
Jerzy Janeczek urodził się 22 marca 1944 r. w niemieckim Itzehoe.
- W X klasie nasz wychowawca dał nam ankietę do wypełnienia. Jedno z pytań brzmiało: Gdzie chciałbyś studiować? Nieopatrznie napisałem prawdę, że w szkole aktorskiej. On nie omieszkał tego skomentować, że się nie nadaję, oczywiście przekazał też to rodzicom. To zupełnie ich uspokoiło, że jednak aktorem nie będę. Ale ja się uparłem - opowiadał w "Super Expressie".
I faktycznie. Nawet kiedy oblano go w Warszawie i Krakowie, Janeczek się nie poddał. Do szkoły aktorskiej dostał się dopiero za trzecim razem, rozpoczynając naukę w łódzkiej filmówce, którą ukończył w 1968 r.
ZOBACZ TEŻ: Oni odeszli w 2021
Zadebiutował na deskach Teatru Współczesnego im. Wiercińskiego rolą Robotnika i Pana wykształconego w "Róży" Stefana Żeromskiego, w reżyserii Andrzeja Witkowskiego. Następnie związał się z teatrami w Kaliszu, Koszalinie oraz warszawskimi: Popularnym, Na Woli i Dramatycznym.
Na scenie stworzył wiele pamiętnych ról, jednak widzowie kojarzą go przede wszystkim z trylogią Sylwestra Chęcińskiego, którą w 1967 r. zapoczątkowali "Sami swoi". Rolę syna Pawlaka dostał po niekończących się przesłuchaniach.
- Byłem wtedy po II roku PWSTiF w Łodzi. Były wakacje, dowiedziałem się od kolegów, że asystent Chęcińskiego potrzebuje młodych ludzi do polskiej komedii "Było święto". Taki był pierwotny tytuł "Sami swoi" - wspominał w "Echu Dnia".
Niestety, gdy zjawił się w wytwórni, nikt nie zwracał tam na niego uwagi. - Dopiero moja koleżanka, aktorka Ewa Żukowska się za mną wstawiła. I tak pojechałem na próbne zdjęcia. Potem pojechałem jeszcze raz i jeszcze raz. I po trzech próbach mnie wybrano.
W młodego Pawlaka Janeczek wcielał się jeszcze dwukrotnie. Kiedy w 1987 r. stracił angaż w Teatrze Dramatycznym, podjął decyzję o emigracji.
- Wyjechałem do USA z jedną walizką, z kabaretem na tournée i do pracy. Przez 5 lat byłem zgorzkniały, sfrustrowany, no i ta nostalgia, niepewność - wspominał. - Nigdy nie chciałem zostać, ale spotkałem Milę, moją obecną żonę, która też była po przejściach. I tak pomyśleliśmy, że razem raźniej będzie nam iść przez życie.
Na emigracji imał się różnych zajęć. Robił meble, rozwoził pizzę i sprzedawał książki telefoniczne. Do kraju wrócił w 2007 r.
Od tamtego czasu widzowie mogli go zobaczyć m.in. w "Krecie", "Kobietach mafii", "Odnajdę cię" czy nagradzanej "Supernovej". Po raz ostatni pojawił się na ekranie w filmie "Uległość" z 2020 r.
Trwa ładowanie wpisu: facebook