"Niedosyt": zagłodzone traumy [RECENZJA]
"Nie wkładaj tego do buzi!" - uczyli nas rodzice od najmłodszych lat. Dorosła Hunter notorycznie łamie ten zakaz, połykając coraz to dziwniejsze przedmioty. Po co to robi? O tym przekonają się widzowie Octopus Film Festival.
Kino w ostatnich latach zaczęło przyzwyczajać widzów do tego, że przerażające dramaty nie muszą rozgrywać się w ubogich klitkach, ciemnych piwnicach, ale też w ogromnych, luksusowych posiadłościach. Żyją tam bohaterowie tacy jak w “Uciekaj!” czy “Kle”, których egzystencja sprowadza się do coraz bardziej wymyślnego zabijania nadmiaru wolnego czasu.
Początkowo wydaje się, że takie życie wiedzie też Hunter, główna bohaterka filmu “Niedosyt”, który otworzy trzecią edycję Octopus Film Festival. Z pozoru ma wszystko - przystojnego i wysoko usytuowanego męża, wielki dom, piękną i pokaźną zawartość garderoby. A tak naprawdę nie ma niczego, nawet własnego zdania.
Kobieta zadowala się rolą pięknej ozdoby u boku wyśnionego mężczyzny. Jest wdzięczna, że dzięki niemu jej życie ogranicza się tylko do sprzątania ich domostwa i czekania na męża z kolacją w szpilkach i eleganckiej sukience.
Jej perspektywa zmienia się, gdy dowiaduje się, że jest w ciąży. Ogarnia ją niepohamowany strach, a jedynym co pozwala jej nad nim zapanować jest kompulsywne połykanie małych przedmiotów. Zaczyna od szklanej kulki, potem przechodzi do pinezek i metalowych figurek. Wkrótce jej toaletka staje się pokaźnym zbiorem wydalonych trofeów.
Gdy sekret Hunter wychodzi na jaw, mąż i teściowie zadają sobie pytanie, co z tą dziewczyną jest nie tak. Dlaczego naraża życie swoje - a co ważniejsze - życie nowego członka rodziny? Czy była taka już przed ślubem? Starają się kontrolować ją na każdym kroku, ale próba ubezwłasnowolnienia ciężarnej odbija się czkawką. Potrzeba połykania coraz większych i niebezpiecznych przedmiotów nasila się.
Do akcji wkracza terapeutka, z pomocą której odkrywamy przeszłość bohaterki. Jest ona zgoła odmienna od “perfekcyjnego” życia jakie obecnie prowadzi. Dotąd wypierana, rodzinna trauma nie daje o sobie zapomnieć. Ma to ścisły związek z życiową zmianą u Hunter. Kobieta zastanawia się, czy ma szansę być dobrą matką.
Debiut Carlo Mirabelli-Davisa łączy abstrakcyjny pomysł pochłaniania nietypowych rzeczy z psychologiczną analizą rodzinnych relacji. Amerykańsko-francuska produkcja wbrew pozorom nie wpisuje się w odradzający się nurt inteligentnego horroru. Nietypowe zachowanie Hunter zostało ukazane jako coś niepokojącego, ale nie strasznego. Znacznie bliżej filmowi do dramatu psychologicznego, w którym ukryte motywacje bohaterki odgrywają główną rolę.
Z drugiej strony “Niedosyt” można odczytywać jako emancypacyjną przemianę mężatki, która dotąd nie miała wątpliwości, że oddanie się w ręce mężczyzny, który pokieruje jej życiem, to słuszny wybór. Pomimo zapewnień męża, że jest cudowną, piękną i mądrą kobietą, Hunter nie może dalej bagatelizować faktu, że nie jest dla ukochanego interesującą partnerką do rozmowy, a jej samodzielne inicjatywy nie spotykają się z jego przychylnością.
Sztuczna powłoka, która okala życie bohaterki, zaczyna pękać. Ponieważ nie ma własnego głosu, zastępuje go wewnętrzną żądzą nasycania się abstrakcyjnymi przedmiotami. Tylko podczas tej czynności choć na chwilę zyskuje kontrolę nad swoim życiem. I tak od małej kulki dochodzi do skonfrontowania się z największym koszmarem jej istnienia. Hunter przechodzi wyboistą drogę, na końcu której odnajduje odpowiedź na nurtujące ją pytanie.
"Niedosyt" po pierwszych entuzjastycznych recenzjach zagranicznych krytyków trafił do amerykańskich kin w najgorszym możliwym momencie - na początku marca, tuż przed zamknięciem kin. Filmowi wróżono powodzenie w wyścigu o nagrody filmowe, w tym Oscary.
Obecnie trudno przewidzieć jego szanse, ale cieszy fakt, że film dotarł do Polski na Octopus Film Festival.