Orlando Bloom i dług wdzięczności

Już wkrótce na ekranach kin na całym świecie pojawi się ostatnia, niecierpliwie wyczekiwana, część „Piratów z Karaibów” – „Na krańcu świata”.

To, jak zapowiadają twórcy, koniec pewnego rozdziału. Co wcale nie oznacza, że definitywny finał opowieści o losach Jacka Sparrowa i jego przyjaciół

Orlando Bloom i dług wdzięczności

15.05.2007 13:06

Jednym z aktorów, który dzięki trylogii o „Piratach z Karaibów” zyskał szeroką sławę jest brytyjski gwiazdor – Orlando Bloom.

„Piraci…” oraz opowieść (również trylogia) o „Władcy pierścieni” uczyniła z młodego Anglika jednego z najczęściej szukanych w wyszukiwarce Google mężczyzn na świecie. Czy Bloom spodziewał się, że stanie się częścią filmowego fenomenu?

Aktor wspomina z uśmiechem: "Ten film to był żart. Wiele osób kręciło nosem na sam pomysł zrobienia czegoś w typowym disnejowskim stylu. To Geoffrey Rush pierwszy wspomniał mi o tym projekcie" – zdradza. –" Pracowaliśmy wspólnie w Australii nad filmem „Ned Kelly”, Rush powiedział wtedy, że scenariusz „Piratów” jest świetny, i że powinienem się nim zainteresować. Nadal wiszę mu dziesięć procent mojej gaży, stale mi o tym przypomina…" – śmieje się Orlando.

Więc zainteresował się. Dostał rolę i stał się swego rodzaju ikoną. Jego postać – Will Turner, to niewątpliwie marzenie każdej dziewczyny – wierny, waleczny, przystojny, wysportowany.

Ale jak sam Bloom czułby się w skórze pirata? "Byłbym do niczego! Pewnie nieźle radziłbym sobie z szablą i, gdybym był kapitanem, nie miałbym nic przeciwko wydawaniu rozkazów. Wydaje mi się jednak, że prawdziwi piraci muszą spędzać sporo czasu wiążąc liny i wykonując te wszystkie morskie zadania" – mówił aktor z żalem.

"Chodzi mi o to, że istnieją jakieś miliony węzłów, a ja nie zdołałem się nauczyć choćby jednego z nich…"

Will Turner (Orlando Bloom) i Elizabeth Swann (Keira Knightley), sprzymierzeni z kapitanem Barbossą (Geoffrey Rush), ruszają tym razem w desperacką pogoń, by wyrwać Jacka Sparrowa (Johnny Depp) z rąk okrutnego Davy’ego Jonesa (Bill Nighy). W tym czasie przerażający statek widmo – Latający Holender, pod kontrolą Kompanii Wschodnioindyjskiej, sieje spustoszenie na morzach.

Nie zważając na niebezpieczeństwa czyhające na niepewnych wodach oraz na grożącą w każdej chwili zdradę, przyjaciele muszą znaleźć drogę do egzotycznego Singapuru, by stanąć oko w oko z przebiegłym chińskim piratem – Sao Fengiem (Chow Yun-Fat).

Dotarłszy do prawdziwego krańca świata, każde z nich stanie przed ostatecznym wyborem. W finałowej, tytanicznej bitwie położą na szali swoje życie, fortunę i całe pirackie umiłowanie wolności.

„Piraci z Karaibów. Na krańcu świata” na ekranach kin od 25 maja.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)