Ostatnia rola Krzysztofa Kowalewskiego. Przed śmiercią zagrał... Anioła
Mija rok od śmierci Krzysztofa Kowalewskiego. Dzięki wielu wybitnym rolom aktor na stałe zapisał się w historii polskiego kina i teatru. Już niedługo widzowie zobaczą film, w którym Kowalewski zagrał swoją ostatnią rolę.
6 lutego 2021 r. pojawiła się informacja o śmierci Krzysztofa Kowalewskiego. Śmierć słynnego aktora poruszyła całą Polskę, ale rodzina nie ujawniła, dlaczego zmarł. Wiadomo było natomiast, że Kowalewski od dłuższego czasu chorował. - Ledwo chodził o kulach, mocno schudł. Miał problemy z sercem i cukrzycą - komentowali informatorzy tabloidów.
Po śmierci aktora do kin weszło "Wesele" z jego udziałem. W lutym tego roku widzowie zobaczą w kinach "Krime Story. Love Story", gdzie Kowalewski zagrał Anioła.
"Krime Story. Love Story" to nowy film twórców "Procederu", który powstał na podstawie książki Marcina "Kaliego" Gutkowskiego. Przedstawiona w nim historia inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami.
Miasto gniewu, a w nim dzielnica, w której nikt nie ma lekko. Dwóch przyjaciół (Krime i Wajcha) dostaje propozycję nie do odrzucenia - zarobienia naprawdę dużych pieniędzy. Planują, że będzie to ich ostatni nielegalny "skok", który ustawi ich już na całe życie. "Życie" jednak napisze dla nich zupełnie inny scenariusz. Człowiek, na którego dostają zlecenie okaże się ojcem dziewczyny, dla której główny bohater kompletnie straci głowę. Miłość skomplikuje wszystko i nawet taki facet, jak Krime, którego nie usidliła wcześniej żadna kobieta, będzie musiał wybrać co jest dla niego najcenniejsze i najważniejsze w życiu.
W filmie zagrali m.in. Cezary Łukaszewicz, Wiktoria Gąsiewska, Agnieszka Więdłocha, Michał Koterski, Cezary Żak, Małgorzata Kożuchowska czy Gabriela Muskała.
Krzysztof Kowalewski wcielił się w Anioła, który czuwa nad głównym bohaterem granym przez Cezarego Łukaszewicza. Niespodziewanie pojawia się zawsze wtedy, gdy Krime żegna się już ze swoim życiem. "To nie przypadek, że broń nie odpaliła. Bóg ma na ciebie inny plan" – mówi do niego w jednej ze scen. Jak się później okazało, była to jedna z ostatnich ról Kowalewskiego.
- Na pewno nigdy nie zapomnę, jak realizowaliśmy sceny z udziałem Krzyśka Kowalewskiego, mojego ojczyma. Razem z żoną wymyśliliśmy mu rolę Anioła, który czuwa nad głównym bohaterem. Tej postaci nie było w książce Kaliego, ale uznaliśmy, że warto ją dodać, bo to dość niesamowite, że Krime tyle razy wyrwał się z objęć śmierci. Jest to dla mnie niezwykle wzruszające, bo to była jedna z ostatnich ról Krzyśka. Nie ma go już wśród nas. Niedługo po zakończeniu zdjęć zmarł – komentuje Heathcliff Janusz Iwanowski, producent filmu.
Premiera "Krime Story. Love Story" 11 lutego w kinach.