"Polowanie na prezydenta": Samuel L. Jackson rzuca wyzwanie terrorystom
Gdy pytano Andrzeja Wajdę, dlaczego kręci "Wałęsę", ten z przekorą odpowiadał – "nie chcę, ale muszę”. Co innego zachodni filmowcy. Ci niczego nie muszą, ale zwyczajnie chcą. W ich kręconych za grube miliony produkcjach prezydenci coraz rzadziej oddają się politykowaniu.
Filmowi przywódcy narodu romansują, knują intrygi, osobiście walczą z terrorystami, kosmitami, a nawet wampirami. 26 czerwca do grona prezydenckich „action-heroes” dołączy Samuel L. Jackson. W thrillerze „Polowanie na prezydenta” – wybuchowym kinie spod znaku „Szklanej pułapki” – gwiazdor „Avengers: Czas Ultrona” wcieli się w lidera USA. W tej roli cudem przeżyje katastrofę samolotu i rzuci wyzwanie dybiącym nań zamachowcom.
W „Polowaniu na prezydenta” rakiety terrorystów strącają nad zalesionymi terenami Finlandii Air Force One. Prezydent USA (Samuel L. Jackson) ewakuuje się w ostatniej chwili w opancerzonej kapsule ratunkowej, lądując w środku dzikiej puszczy. Jego tropem natychmiast ruszają zamachowcy. Jednak prezydent zyskuje zaskakującego sprzymierzeńca. Wspólnie stawią czoło uzbrojonym po zęby złoczyńcom, sięgając po sztuczki i fortele, których nie powstydziłby się król leśnych ostępów John Rambo.
Bohaterski prezydent walczący o głosy i… życie, to motyw stale powracający na ekrany kin. Przed Samuelem L. Jacksonem widzowie mogli przekonać się, jak w roli głowy państwa sprawdzi się pierwszy skandalista Hollywood – Charlie Sheen. W „Maczeta zabija” aktor dał się poznać jako najbardziej niegrzeczny i najmniej poprawny prezydent w historii. Z przeciwnikami politycznymi dyskutował przy pomocy karabinu M4, a jego łóżkowe ekscesy przyprawiały o rumieniec wstydu samą Monicę Lewinsky!
Przed nim „Świat w płomieniach” pozostawił elekt – Jamie Foxx. Jako prezydent Sawyer z filmu Rolanda Emmericha pokazał, że w byciu głową narodu równie mocno liczy się szyk, charyzma jak i umiejętność celnego strzelania z wyrzutni rakiet RPG. Chociaż każdej z tych zdolności zabrakło niedorajdzie, jakim był prezydent Harris (Leslie Nielsen), nawet bohater „Strasznego filmu 4” jakimś cudem zdołał uratować Ziemię przed atakiem kosmitów. Podobną odwagą wykazał się prezydent Thomas Whitmore (Bill Pullman) z „Dnia Niepodległości” – również filmu Emmericha – który wespół ze swoimi żołnierzami strącał latające talerze z amerykańskiej przestrzeni powietrznej. Ich szczęścia i brawury nie miał inny filmowy przywódca, zagrany przez Jacka Nicholsona w „Marsjanie atakują” Tima Burtona. Jego bohater w obliczu pozaziemskiej inwazji poległ na całej linii i wyzionął ducha w trakcie mediacji z najeźdźcą.
Chociaż przedstawiciele obcych cywilizacji, po zimnej wojnie pozbawili Sowietów statusu publicznego wroga numer jeden, nie są jedyną zmorą amerykańskich prezydentów. Istnieją inne zagrożenia. Czasem względnie realne, jak terroryści, którym na pokładzie „Air Force One” stawił czoło Harrison Ford. Czasem zakrawające o horror i fikcję naukową – jak nieumarli z „Abraham Lincoln: Łowca wampirów”. W obwodzie pozostają również globalne kataklizmy, jak te z obrazów „2012” i „Pojutrze”.
A co o prezydenturze w stylu Rambo sądzi Samuel L. Jackson, gwiazda „Polowania na prezydenta”? „Kiedy zaczynają się kłopoty, takie jakie spotkały mojego bohatera, to nie ma znaczenia, czy jest się prezydentem, czy stolarzem. W naszym filmie prezydent staje się ofiarą, na którą ktoś poluje, więc musi walczyć o swoje życie. W tej sytuacji jego pozycja i zawód nie mają żadnego znaczenia. Przez pewien czas ma nadzieję na szybki ratunek ze strony swoich współpracowników, ale z czasem dociera do niego, że musi sobie radzić sam. W dzikiej puszczy nie jest już prezydentem, tylko zwykłym anonimowym facetem. Dlatego nie zwracałem się z prośbą o porady, jak zagrać prezydenta do Baracka Obamy. Ani do Morgana Freemana, czy Jamie’ego Foxxa” – referuje Samuel L. Jackson i bierze sprawy w swoje ręce. A widzowie mogą być pewni, że czeka ich niezapomniana zabawa.