Powtórka z rozrywki

Producent Jerry Bruckheimer wychodzi chyba z założenia, że skoro wszystko już było, po co się wysilać? Można po prostu powtórzyć to, co się pod względem kasowym sprawdziło.

10.01.2008 17:32

"Skarb Narodów: Księga Tajemnic" jest więc powtórką z pierwszej części. Zmienił się tylko tytułowy „skarb“.

Tym razem Benjamin Gates, miłośnik historii i mocnych wrażeń, szuka legendarnego Złotego Miasta. Musi je znaleźć, by przywrócić dobre imię swojemu prapradziadkowi. Przodkowi przypisywany jest bowiem udział w spisku przeciwko Abrahamowi Lincolnowi.

Mocno to pokrętne, a na dodatek zostało opowiedzaine w sposób tyleż chaotyczny, co stojący na bakier z logiką. Zresztą logika nigdy nie była najmocniejszą stroną produkcji Bruckheimera. Jej brak rekompensowało szybkie tempo narracji, spiętrzenie dramatycznych zwrotów akcji i potężny zastrzyk adrenaliny.

Tymczasem „Księga Tajemnic“ zawodzi także pod tym względem. Tempo za często siada, a adrenaliny brak, choć w trakcie swoich poszukiwań Gates szaleje samochodem po Londynie i porywa prezydenta Stanów Zjednoczonych. Finał, mimo że podobnie jak w“Pólnoc, pólnocny-zachód“ rozgrywa się wscenerii Góry Rushmore, nie ma w sobie suspense’u filmu Hitchcocka.

Przeniesiony z pierwszej części schemat za drugim razem zaczyna nużyć, a jednowymiarowi bohaterowie nie bawią. Większość z nich zdążyliśmy poznać już w pierwszym „Skarbie Narodów“, więc teraz niczym nie są w stanie nas zaskoczyć. Nowymi „zawodnikami“ w tej drużynie są Ed Harris jako czarny charakter i Helen Mirren jako specjalistka od antycznych języków. Szkoda jednak aktorów takiej klasy do takich ról.

Główny ciężar filmu spoczywa oczywiście na barkach Nicolasa Cage’a. Gates został przecież pomyślany jako współczesny Indiana Jones. Tyle że z Cage’a mało przekonujący bohater akcji. Nie ma ani charyzmy, ani autoironii Harrisona FordaForda. A bez tego o dobrym kinie przygodowym nie ma co marzyć.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)