Przełom w procesie dekady zapewniła jedna kobieta. Z chirurgiczną precyzją niszczy karierę Amber
"Królowa Camille" albo "Camille Wielka" - tak internauci nazywają prawniczkę Johnny'ego Deppa. Zbombardowała Amber Heard pytaniami, zmieniając ten proces dekady w jeszcze potężniejsze widowisko.
Kiedy dwa lata temu relacjonowaliśmy wam pierwszy duży proces z udziałem Amber Heard i Johnny’ego Deppa, wydawało się, że bardziej medialnego prania brudów nie da się przeprowadzić. Choć konflikt toczył się na linii wydawca brytyjskiego tabloidu-aktor, to i tak wszystko skupiało się wokół Amber Heard, która przez kilka tygodni sypała dowodami na to, że jej były mąż stosował wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. Finalnie Depp przegrał, tj. sąd stwierdził, że wydawca miał prawo napisać o gwiazdorze "żonobijca". To sprawy nie zamknęło. Szybko stało się jasne, że prawdziwa walka będzie toczyła się w sądzie w Stanach Zjednoczonych.
Pod koniec kwietnia ruszył proces dekady, który w mig przerodził się w jeden wielki cyrk. W widowisko, przy którym miliony widzów i internautów zajadają popcorn. To najbardziej tiktokowa, instagramowa i memogenna rozprawa, jaką kiedykolwiek widzieliśmy. Proces już teraz ma dwóch wielkich przegranych i jedną wielką bohaterkę internautów – prawniczkę Deppa.
12 mln wyników w Google
Umówmy się, jeszcze kilka tygodni temu o Camille Vasquez wiedziało niewiele osób. Dzisiaj, gdy wstukuje się jej nazwisko w wyszukiwarce Google, wyskakuje ponad 12 mln wyników. Nic dziwnego. Kobieta, która broni Deppa przed oskarżeniami m.in. o gwałt, ma już doświadczenie w sprawach pomówień. Vasquez ma długą tradycją bronienia mężczyzn oskarżanych przez swoje dawne partnerki. Depp jest jednak jej najsłynniejszym klientem.
Sprawa w sądzie w Fairfax zaczęła się pod koniec kwietnia, ale przez długi czas Camille nie wysuwała się na pierwszy plan. Jeszcze do niedawna pałeczka była po stronie prawników Amber - Bena Rottenborna i Elaine Bredehoft. Choć trudno ocenić, czy są dobrymi fachowcami i czy dobrze radzą sobie w swoim rzemiośle, to łatwo ocenić, jak wypadają w czasie tego procesu. Rottenborn przez kilka dni skupiał się tylko na tym, by odczytywać poprawnie SMS-y wysyłane kilka lat temu przez Deppa, z czego aktor nieustannie robił sobie żarty. – Bardzo pięknie pan to przeczytał – rzucał co chwilę.
Bredehoft z kolei miała momenty, w których jąkała się i nie potrafiła zadać Deppowi żadnego konkretnego pytania. Nie było ani jednego momentu, w którym aktor mógł poczuć się zagrożony; jak w krzyżowym ogniu. Za to wykorzystywał niemoc prawników byłej żony, by błyszczeć, puszczać oczko do widowni i serwować subtelne żarty.
Prawnicy Amber pozwolili Deppowi na to, by mógł być prawdziwą gwiazdą tego spektaklu. A mówili przecież o potwornych rzeczach. Przez kilka dni oskarżano Deppa o bicie żony, o ciągnięcie ją za krocze, szarpanie, o okaleczanie jej rozbitym szkłem. Mówiono o gwałcie przy pomocy butelki. O zastraszaniu. O totalnym kontrolowaniu partnerki i atakach szału, gdy ta grała sceny seksu w filmach lub pojawiała się na czerwonym dywanie w odsłaniającej ciało kreacji.
I wtedy przyszedł czas na Camille Vasquez. Nie bez znaczenia było to, jak się prezentowała: piękna, młoda, z nienagannie ułożoną fryzurą, gdzie każdy włosek miał swoje miejsce, w równie nienagannej garsonce, która w żaden sposób nie była krzykliwa. Nie bez znaczenia było to, że Amber przesłuchuje kobieta. Jeszcze większe znaczenie miało to, z jaką mocą Vasquez przystąpiła do ataku. Grillowanie Amber zaczęło się już w pierwszych sekundach (przesłuchiwała aktorkę podczas dwóch posiedzeń sądu: 16 i 17 maja). – Zwróciła pani uwagę na to, że pan Depp na panią nigdy nie spojrzał? – rzuciła.
- Wie pani, dlaczego on na panią nie patrzy? – dodała i wyjaśniła, że aktor obiecał byłej żonie, że już nigdy nie zobaczy jego oczu. Vasquez nie miała oporów – poprosiła nawet o odtworzenie nagrania, na którym słychać, jak Depp składa swoją obietnicę. A potem było już tylko ostrzej. Cięła atmosferę ostrą brzytwą. Raz po raz prezentowała zdjęcia, które miały rzekomo być dowodem na uzależnienie Deppa od narkotyków i domowe awantury. Zdjęcia, dodajmy, które w żaden sposób nie były szokujące, a – zdaniem prawniczki – wyglądały jak ustawka.
"Zależało pani na jego pieniądzach?", "Kupiła mu pani nóż w prezencie?", "Nie przekazała pani 7 mln na organizację walczącą o prawa kobiet?", "Biła pani swoje byłe partnerki?" – Vasquez prowadziła ten spektakl jak wytrawny gracz, który nie ma litości.
Doprowadziła do tego, że Amber kilkukrotnie puściły nerwy. Gubiła się w zeznaniach i przyznała się, że kłamała w sprawie przekazania milionów dolarów dla ofiar przemocy domowej.
"Czy na sali siedzi koroner? Bo będą jednego potrzebować, gdy nasza królowa Camille Vasquez skończy z Amber Heard i jej karierą. Niech żyje królowa" – napisał jeden z internautów, którego komentarz niesie się na Twitterze. Inni robią fotomontaże, na których Camille jest wojowniczką ze średniowiecza, która walczy o prawdę. "Camille The Great" – piszą.
Jeszcze inni sugerują, że Camille może coś łączyć z gwiazdorem, któremu nie raz okazywała w sądzie czułość, głaszcząc po ramieniu i przytulając. Jaki sygnał idzie w świat? Oto kobieta, która wspiera Deppa oskarżanego o brutalne ataki na Amber.
Profesjonalistka Vasquez i nienagannie prezentujący się Johnny Depp wygrywają w mediach społecznościowych. Ale czy to oznacza, że sprawa jest przesądzona?
Wszyscy przegrywają
Chociaż, jak pisaliśmy, padają tam poważne oskarżenia o przemoc, o gwałt, a z drugiej strony o krzywoprzysięstwo, fabrykowanie dowodów i zniesławienie, to ważne tematy, z których nikt nigdy nie powinien robić sobie żartów, spychane są na dalszy plan. To strategia Deppa? Udział opłaconych trolli, które nakręcają machinę hejtu na Amber Heard w mediach społecznościowych? Kto tam w ogóle ma rację? Kto kogo molestował? Kto kogo bił po głowie i rozbijał butelki?
Wyrok ma zapaść w ostatnich dniach maja, ale pewne jest, że przegrane są obie strony. W ciągu kilku tygodni zobaczyliśmy nagrania z tego, jak pijany Depp demolował kuchnię, krzycząc na żonę. Usłyszeliśmy zeznania lekarza, który wyliczył, że Depp był uzależniony od kilku narkotyków, które mieszał z alkoholem. Były historie o tym, jak Amber opluła swoją asystentkę i rzekomo uderzyła w twarz swoją byłą partnerkę. Jest też słynna historia o odchodach pozostawionych w małżeńskim łóżku, którą wszyscy zapamiętają na lata. Na hasło "Depp" albo "Heard" będą pojawiać się już zawsze obrazki z procesu, który poniżył obie strony.
Trudno sobie wyobrazić, że jakiekolwiek studio filmowe będzie chciało zaryzykować kilka milionów dolarów, by twarzą nowej produkcji zostało któreś z nich. Aktorzy sprzedają fantazję, bajkę. Oni sprzedają już tylko kolejne patologiczne historie.