Rozmowa o śmierci
Nigdy nie ukrywałem swojej awersji do rodzimego kina. W większości przypadków omijałem je dość szerokim łukiem, robiąc czasami drobne wyjątki. Dotyczyły one głównie komedii, gdyż pozostała część repertuaru współczesnej polskiej kinematografii (sensacje, dramaty, obyczaje czy mnożące się historie miłosne) nie przemawiały do mnie. Podobno z upływającym czasem gusta się zmieniają. Nigdy nie sądziłem, że odczuję to na własnej skórze. Mamy prawie połowę roku, a ja od jego początku obejrzałem dokładnie dziesięć polskich produkcji (musiałem trochę pogrzebać w swojej pamięci, aby przypadkiem niczego nie pominąć).
08.06.2009 14:22
Tym szczęśliwym strzałem w dziesiątą pozycję z kolei został film Małgorzaty Szumowskiej, zatytułowany „33 sceny z życia”. Ta, pochodząca z malowniczego Krakowa, utytułowana reżyserka i scenarzystka młodego pokolenia, wielokrotnie udowodniła widowni swoją oryginalność i dojrzałość. Jest zdobywczynią wielu, prestiżowych nagród na festiwalach filmowych odbywających się w różnych zakątkach świata. Na uginającej się pod ich ciężarem półce znajdują się te, o zdobyciu których marzy każdy polski filmowiec. Triumf na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni czy statuetka Orła – Polskiej Akademii Filmowej o czymś świadczą. „33 sceny z życia” w pełni zasłużyły na te wyróżnienia.
Film Szumowskiej powstał przy polsko – niemieckiej współpracy, dlatego obsada aktorska jest wielonarodowa. W skład niej wchodzą takie osoby jak Maciej Stuhr, Julia Jentsch, Peter Gantzler, Rafał Maćkowiak czy Renata Dancewicz. Należy jeszcze wspomnieć, o dwóch osobach Dominice Ostałowskiej oraz Robercie Więckiewiczu, którzy użyczyli swoich głosów w zdubbingowanej wersji filmu.
„33 sceny z życia” to nic innego jak opowieść o życiu i jego późniejszej konsekwencji, czyli śmierci. W większości przypadku ludzie nie myślą o starości, chorobach i przejściu na tamten świat. Do tego grona zalicza się główna bohaterka, Julia (Jentsch). Szczęśliwa mężatka, zajmująca się sztuką, w raz z całą rodziną żyje pełnią życia. Niestety przychodzi taki jeden dzień, który niszczy idealnie panującą harmonię. U matki Julii, pisarki, wykryty zostaje nowotwór na leczenie, którego jest już za późno. Pozostał tylko czas, przygotowanie się na odejście. Wszyscy radzą sobie na swój sposób, próbując zapomnieć o dotkniętym ich nieszczęściu. Każdy z osobna szuka ukojenia, które tak naprawdę nigdy nie przyjdzie.
Podczas oglądania filmu intensywnie zastanawiałem się, co autor chciał widzom przekazać, nauczyć bądź ewentualnie przestrzec. Poruszona w nim tematyka to nie chleb powszedni. Od twórców wymagało to niemałej odwagi. Dla Szumowskiej materiałem do scenariusza posłużyło własne życie, tworząc swoisty obraz rzeczywistej tragedii. Oczywistością jest, że w stu procentach nie można przenieść uczuć na filmowy ekran. Reżyserce ta próba wypadła dobrze, łapiąc widza mocno za serce. Otwarta rozmowa o śmierci, często z humorystycznym zabarwieniem może wywołać mieszane odczucia. Normalnością jest, że umieramy, tworząc miejsce na nowe życie. Myśl ta większość ludzi nie przekonuje, zwłaszcza kiedy koniec stąpania po tym świecie jest tylko kwestią czasu. „33 sceny z życia” próbuje zmienić konwenanse oraz złamać drażliwy temat tabu. Szumowska przeprowadza ten zabieg z powodzeniem, w sposób delikatny, bez nacisku. Widz powoli, stopniowo oswaja się, z czasem dochodząc do wniosków wcześniej mu obcych.
Oceniając film od części technicznej, to zasługuje on na… …same superlatywy. Surowe, chłodne zdjęcia Michała Englerta oraz klimatyczne dźwięki Pawła Mykietyna tworzą idealne dopełnienie całej historii. Aktorzy, zarówno zagraniczni jak i polscy, stworzyli genialne kreacje. Jedną, jedyną rzeczą, która z pewnością zniesmaczy oglądającego to polski dubbing, zastosowany przy dialogach niemieckich aktorów. Mnie ten zabieg od początku do końca strasznie przeszkadzał.
„33 sceny z życia” jak na rodzimą kinematografię to film zaskakująco dobry. Mówi prostym językiem, o trudnych sprawach. Ten sposób przekazu powinien zachęcić widzów do obejrzenia tej produkcji. Ja tak zrobiłem i cieszę się, że mogłem z nią obcować.