"Seks, miłość i terapia": Dziewczyna Bonda potrzebuje pięciu partnerów dziennie
Jednorazowy seks to za mało – przekonuje Sophie Marceau! Była dziewczyna Bonda powraca na ekrany kin jako nimfomanka, w uwielbianej przez Francuzów komedii "Seks, miłość i terapia".
Błyskotliwa, damsko-męska opowieść o tym, jak się (za)kochać w Paryżu trafi do Polski 20 marca. O figlowaniu z panami przebranymi za pluszaki i pięciu partnerach dziennie opowiada nagrodzona Cezarem gwiazda najnowszego filmu reżyserki „Salonu piękności Venus”.
„Judith ma jakiś problem. Mogłaby zajadać się słodyczami, brać narkotyki, ale ona jest uzależniona od seksu! Potrzebuje pięciu partnerów dziennie. Ten nałóg ją uspokaja i dobrze na nią działa…” – mówi Marceau. „To postać, która na swój sposób mnie rozczula. Widzę w niej beztroską dziewczynkę, która nigdy się nie złości, nie jest zgryźliwa ani zepsuta. Przyjmuje wszystko takim, jakie jest.”
Pomimo całego entuzjazmu, Marceau mogła nawet nie znaleźć się w tym projekcie. Okazuje się, że reżyserka „Seks, miłość i terapia”, Tonie Marshall, długo wahała się, czy zaproponować jej rolę Judith. „Krepowała się!” – śmieje się aktorka. „Nawet mój agent miał wątpliwości, czy zainteresuje mnie ten scenariusz. Ale skoro jego autorką była Toni, to bardzo chciałam go przeczytać i nieźle się bawiłam. Była to okazja, aby w lekki i prosty sposób sprawdzić się w czymś całkiem dla mnie nowym. Podobało mi się napięcie w tej historii, gdzie mamy do czynienia z gorącym tematem, który przy okazji wywraca reguły komedii. Film daje dużo powodów do śmiechu. Opowiada o związkach i pozorach, o relacji z innym człowiekiem, o uwodzeniu…”
Przy okazji w komedii pojawi się też kilka nieprawdopodobnych, zabawnych momentów – scen rozgrywających się w snach i przywidzeniach bohaterów. „Na przykład obraz nagich mężczyzn, przywołany jednym skinieniem głowy” – tłumaczy Marceau. „On uspokaja Judith niczym pluszowa maskotka. To może wydawać się dziwne, ale to jej azyl, schronienie. W zasadzie każdy z nas ma takie miejsce w głowie, własny sposób, aby nie pogubić się, nie zatracić punktu odniesienia do rzeczywistości. Scena z mężczyznami przebranymi za zwierzęta – olbrzymie, pluszowe bestie – pokazuje wyobrażenie bohaterki o świecie bez społecznych czy autorytarnych uprzedzeń.” – dodaje laureatka Cezara.
Notoryczny uwodziciel Lambert (Patrick Bruel) próbuje zmienić swoje życie i wyleczyć się z uzależnienia od seksu. Jednak jego plany zostają poddane trudnej próbie. Pechowiec nieświadomie zatrudnia jako partnerkę w gabinecie terapii dla par… nimfomankę. Judith (Sophie Marceau) straciła poprzednią posadę, gdyż zaciągała do łóżka (i innych miejsc) wszystkich klientów firmy. Teraz bierze sobie na cel Lamberta. Czy erotoman na odwyku i nimfomanka mogą nawiązać romantyczną relację?