''Seksmisja'' ma już 30 lat!
16.05.2014 | aktual.: 22.03.2017 11:15
Co o jednej z najpopularniejszych polskich produkcji, która w tym roku świętuje swoje 30-lecie, sądzą widzowie europejscy oraz mieszkańcy innych kontynentów? Specjalnie dla was postanowiliśmy przeprowadzić małe śledztwo, którego efekty prezentujemy w niniejszej galerii.
Chyba żaden film Juliusza Machulskiego nie cieszy się tak wielką popularnością jak komedia science fiction o dość pikantnym tytule „Seksmisja”. Przygody Maksa i Alberta w zdominowanym przez kobiety świecie przyszłości od trzech dekad bawią kolejne pokolenia Polaków, a kultowe kwestie wypowiadane przez Jerzego Stuhra i Olgierda Łukaszewicza urosły do miana powiedzonek, na stałe obecnych w języku polskim.
Jednak „Seksmisji” nie oglądali tylko i wyłącznie Polacy – dzieło Machulskiego wyświetlane było też w Związku Radzieckim (skrócone o 40 minut i pod zmienionym tytułem), gdzie kina szturmowano niemal tak intensywnie jak w Polsce. Dość powiedzieć, że przed srebrnym ekranem zasiadło łącznie blisko 40 milionów zachwyconych widzów.
A jak było w innych krajach? Co o jednej z najpopularniejszych polskich produkcji, która w tym roku świętuje swoje 30-lecie, sądzą widzowie europejscy oraz mieszkańcy innych kontynentów? Specjalnie dla was postanowiliśmy przeprowadzić małe śledztwo, którego efekty prezentujemy w niniejszym tekście.
Francja - ''Tak dużo pięknych kobiet''
Badanie gustu zagranicznych widzów oparliśmy na znalezionych w Internecie recenzjach przeciętnych widzów. Celowo nie braliśmy pod uwagę opinii krytyków filmowych, chcąc poznać gusta zwykłych ludzi, którzy niejednokrotnie potrafią ze zdecydowanie większym entuzjazmem opowiadać o danej produkcji.
Przykładowo w państwie ze stolicą w Paryżu, widzowie tak bardzo zachwycali się elementami komediowymi („śmiałem się praktycznie co dwie minuty!”) i świetnie dobraną obsadą („tak dużo pięknych kobiet”), że część z nich powzięła decyzję o odwiedzeniu naszego kraju. Wygląda na to, że „Seksmisja” zrobiła Polsce znakomitą reklamę nad Sekwaną.
Węgry - Film kultowy
Jeden z węgierskich internautów wyznał, że niewiele produkcji z naszego kraju trafia nad piękny, modry Dunaj, ale sama „Seksmisja” jest „prawdziwą perełką”, która osiągnęła w jego kraju status filmu kultowego.
Jak można było przypuszczać, Węgrzy z łatwością odnajdują w produkcji elementy satyry na skądinąd znany im system totalitarny. Jednocześnie rodzi się w ich głowach pytanie jakim cudem taki film mógł powstać w kraju o ustroju komunistycznym. Subtelny humor i znakomity wg recenzenta z Budapesztu klimat sprawiają, że komedię Machulskiego powinien zobaczyć każdy. I to nie raz.
Kanada - Znakomity dowcip i kreatywność
W krótkiej opinii zza oceanu pewien Kanadyjczyk podsumował przygody Maksa i Alberta zwracając uwagę na znakomity dowcip i niezwykłą kreatywność polskich twórców. Co ciekawe, recenzent uznaje produkcję za „niskobudżetową, ale bardzo dobrą”.
Na uwagę zasługuje też porównanie zakończenia „Seksmisji” z zakończeniem kultowego „Truman Show” – „kto uważa zakończenie filmu Petera Weira za dziwne, powinien zobaczyć wizję Juliusza Machulskiego”. A zwłaszcza zamykającą film „perfekcyjną stopklatkę”.
Dania - ''Niezłe efekty specjalne''
W znalezionej przez nas recenzji pewnego Duńczyka przeczytać możemy, że bardzo trudno było znaleźć kopię „Seksmisji” ze względu na jej tytuł. My zastanawiamy się, na jakie produkcje trafiał, szukając w sieci produkcji zatytułowanej „Sexmission”.
Recenzent trafnie klasyfikuje kultowe dzieło jako satyrę na współczesne jego twórcy społeczeństwo oraz podkreśla ważkość pytań o sferę ludzkiej seksualności i kwestię równości płci. Szczególną uwagę zwraca też na „całkiem niezłe efekty specjalne, biorąc pod uwagę mikroskopijny budżet”.
Anglia - ''Humor najczystszej próby''
Recenzję anonimowego Anglika otwiera zabawne sformułowanie, w którym przyznaje on, że zwrócił uwagę na „Seksmisję” ze względu na jej „przykuwający młodzieńczą uwagę” tytuł. Pozostaje zapytać, ilu widzów w naszym kraju wybrało się do kin również z tego powodu.
Mieszkaniec Albionu podkreśla, że nawet pomimo seansu w wersji z napisami, humor wylewający się z ekranu jest najczystszej próby. Według niego rzadko kiedy zdarza się, by komedia operowała na tak wielu poziomach, a jednocześnie była tak znakomitym komentarzem socjopolitycznym.
USA - "Prawdziwy Matrix''
Skłonny do przesady amerykański widz w recenzji zamieszczonej w serwisie IMDb.com nazywa „Seksmisję” „prawdziwym Matriksem”, kreśląc* paralelę pomiędzy filozofią zawartą w filmie rodzeństwa Wachowskich, a wizją przyszłości autorstwa Juliusza Machulskiego.*
Autor twierdzi, że reżyserzy kultowego dzieła z Keanu Reevesem w roli głównej z pewnością inspirowali się niektórymi elementami polskiej komedii, ale jakościowo i tak nie dorównali polskiemu twórcy.
Chiny - ''Prześmieszna i skłaniająca do refleksji''
Recenzent z Hong Kongu obejrzał „Seksmisję” w 1992 roku w swoim rodzinnym mieście, jednak aby dostać swoją kopię na DVD musiał czekać ponad dekadę. Już na samym wstępie stawia na równi największe dokonania Krzysztofa Kieślowskiego i „tę prześmieszną i skłaniającą do refleksji komedię science fiction”.
Autor przyznaje, że do jego ulubionych scen należy fabularny zwrot w końcówce filmu, a także proces bohaterów, z którego zarówno oni jak i widzowie dowiadują się, że Maria Curie-Skłodowska też była mężczyzną. Ciekawe też jest ostatnie spostrzeżenie, porównujące komedię do „1984” Orwella, ze względu na bardzo podobne przesłanie: „Wielki Brat (Siostra) patrzy”.
Finlandia - Jeden z najwybitniejszych filmów fantastycznonaukowych w historii
Swojego zachwytu nie kryje też widz z Finlandii, który już w tytule recenzji nazywa „Seksmisję” najlepszym polskim filmem science fiction, jeśli nie najlepszym polskim filmem w ogóle. Chwilę później zalicza wybitne dzieło Juliusza Machulskiego do najwybitniejszych filmów fantastycznonaukowych w historii.
Wg recenzenta fińscy krytycy stawiają „Seksmisję” w jednym szeregu z „Ojcem chrzestnym” i „Obywatelem Kane’em”. Autor dodaje też, że film spodoba się nie tylko fanom sci-fi ale również szerokiej publiczności, która nie zawsze gustuje w kinie gatunkowym.
Australia - Oryginalny scenariusz i błyskotliwa obsada
O dość ciekawe spostrzeżenia pokusił się jeden z widzów zamieszkujących kraj położony na najmniejszym kontynencie naszej planety. Jego zdaniem „Seksmisja” oddaje hołd takim klasykom jak „Czarnoksiężnik z krainy Oz”, „Klatka szaleńców” oraz… serialowi „Benny Hill”.
Ponadto, Australijczyk zachwyca się oryginalnym scenariuszem i błyskotliwą obsadą. Zwraca też uwagę na świetnie wkomponowany w fabułę wątek kryzysu tożsamości, z jakim musi zmierzyć się każdy mężczyzna w społeczeństwie zdominowanym przez feministki.
Jeśli zainteresował Cię ten tekst, zobacz jak wyglądają dzisiaj bohaterowie "Seksmisji" (czytaj tutaj), a także dowiedz się, jakie tajemnice skrywa najsłynniejsza produkcja Juliusza Machulskiego (czytaj tutaj).
(mf/mn)