Shailene Woodley nieraz się rozbierała. Ostatnio wypowiedziała się o scenach seksu
Shailene Woodley, znana amerykańska aktorka, postanowiła zabrać głos ws. intymnych scen w filmach i serialach. Uznała je za nierealistyczne z powodu jednego szczegółu. O co chodzi?
Shailene Woodley powraca na małe ekrany za sprawą filmu romantycznego "Ostatni list od kochanka", który trafi na Netflix 23 lipca. Z tej okazji "The Hollywood Reporter” przeprowadził z aktorką wywiad, w którym poruszono różne wątki z jej życia – przerwę od grania czy zmaganie się z problemami zdrowotnymi. Woodley opowiadała także o swoim fachu, a mówiąc precyzyjniej, o podejściu do filmowania scen seksu w filmie "Coś się kończy, coś się zaczyna" (2019). Zdradziła że preferuje "realizm nad skromnością".
– Nigdy nie czułam się nieswojo podczas intymnych scen, ponieważ nie boję się o tym rozmawiać z reżyserem i drugim aktorem. Rozmowy są na zasadzie: "Jak zamierzasz to nakręcić? Czy nagość jest konieczna? Czy odciągnie to od sceny, czy jednak coś doda?". Dokładnie wiemy, jakie są granice. I nigdy nie byłam w sytuacji, w której te rzeczy nie byłyby honorowane – przyznała.
Woodley dodała, że nierzadko seks na dużym czy małym ekranie jest przedstawiany nierealistycznie. – Często w filmach widzisz, jak kobieta podczas uprawiania seksu ma na sobie stanik. Nie sądzę, żebym w prawdziwym życiu kiedykolwiek zrobiła to w ten sposób. A jeśli już, to były to bardzo rzadkie sytuacje – wyjawiła.
Przypomnijmy, że 29-letnia Woodley polskim widzom może najbardziej kojarzyć się z serialu "Wielkie kłamstewka" i filmów jak "Niezgodna" oraz "Gwiazd naszych wina".