Statham został pszczelarzem. W takiej roli go jeszcze nie widzieliśmy

Tytuł nowego filmu z Jasonem Stathamem może nie brzmi zachęcająco, ale nie wolno dać się zwieść pozorom. "Pszczelarz" to widowiskowe i przyjemnie nonsensowne kino akcji, które przypomina nam, jak dobry w swojej robocie potrafi być brytyjski gwiazdor.

Jason Statham jest pszczelarzem w nowym filmie
Jason Statham jest pszczelarzem w nowym filmie
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.
Kamil Dachnij

Trochę bardziej zaawansowani kinomani na słowo "pszczelarz" do tej pory mogli kojarzyć jeden konkretny film. Mowa o bardzo dobrym, metafizycznym dramacie Theo Angelopoulosa z Marcello Mastroiannim w roli głównej. Ingmar Bergman był nim tak zachwycony, że nazwał go "arcydziełem".

Gdyby wielki Szwed żył i miał okazję obejrzeć mającego właśnie premierą "Pszczelarza" Davida Ayera, to raczej nie powtórzyłby swoich słów. Zamiast statecznego tempa, zobaczyłby pędzącą do przodu fabułę. Zamiast zrezygnowanego Włocha, oglądałby twardego jak skała, małomównego Anglika, którego umiejętności wyraźnie wykraczają poza pszczelarstwo.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz: zwiastun filmu "Pszczelarz"

Jednak nie samym kinem artystycznym człowiek żyje, więc być może Bergman bawiłby się na "Pszczelarzu" z Jasonem Stathamem całkiem przednio. Bo to rodzaj kina, który można opisać jako "tak głupie, że aż dobre". Napakowane po brzegi świetnie zrealizowanymi scenami przemocy, stanowi również przypomnienie tego, po co w ogóle chodzimy do kina na filmy z brytyjskim gwiazdorem.

Od zawsze największymi walorami Stathama są jego charyzma i stoicyzm. Ta druga cecha przeważnie stoi w kontrze do tego, co dzieje się na ekranie. Dzięki temu w jednej chwili możemy się śmiać z niedorzecznej sekwencji z udziałem aktora, a w drugiej poddać się adrenalinie, jaką wytwarzają jego czyny. A właściwie jego pięści i nogi. Niestety ostatnio miało się wrażenie, że Hollywood rozmywało esencję Stathama w takich okropieństwach jak "Meg 2: Głębia" czy serii "Szybcy i wściekli". Człowiek po cichu chciałby, żeby aktor znowu był jakimś transporterem czy mechanikiem.

Ostatecznie został pszczelarzem, ale na dobrą sprawę w filmie jest nim tylko przez chwilę. Gdy bliska mu osoba popełnia samobójstwo po tym, jak zostaje oszukana przez internetową firmę, która okazuje się dużą organizacją przestępczą, z mackami sięgającymi szczytów władzy, nasz bohater postanawia się zemścić. Jego pierwszy ruch jest wspaniały. Zabiera ze sobą kanistry z benzyną, wpada do budynku, gdzie mieści się call center, robi łup, łup kilku ochroniarzom, a potem następuje wielki wybuch. I jest to dopiero początek!

Cieszyć może fakt, że "Pszczelarz" przywrócił nam starego dobrego Stathama. Choć fabuła wokół niego nie ma większego sensu, nie ma to znaczenia, gdy oferowana jest nam taka jazda bez trzymanki, w której jeden człowiek jest w stanie wypowiedzieć wojnę kapitalizmowi i korupcji.

Akcja akcją (właściwie wszystkie naparzanki Stathama to czysta kinetyczna poezja), ale twórcy "Pszczelarza" dali radę też wykorzystać ewidentną głupotę scenariusza na swoją korzyść. Już potwornie drętwe dialogi wywołują jednocześnie zażenowanie i uśmiech na twarzy. Co więcej, przezabawne jest maniakalne powtarzanie metafory roju, którą w tym przypadku ma wyjaśniać działanie systemu państwowego.

Dowiadujemy się na przykład, że jeśli królowa pszczół jest wadliwa, pojawiają się pszczoły, którą ją zabijają i zastępują nową. Roli Stathama w tym układzie raczej nie trzeba tłumaczyć. Zresztą samo słowo "pszczoła" służy tu do przeróżnych gier słownych ("To bee or not to bee", "So bee it"). Brzmi to wszystko jak brzmi, ale działa, bo widać jak na dłoni, że nikt tu niczego nie brał na poważnie. Tu nawet grający jednego ze złoczyńców, wspaniały Jeremy Irons wygląda na osobę, która miała frajdę na planie. Notabene, tylko jemu udało się uciec od zamierzonej śmieszności kwestii - to z racji jego dostojnego głosu.

Nie ma co ukrywać, że "Pszczelarz" odhacza niemal wszystkie klisze swojej konwencji. Robi to jednak pewną ręką. I trochę trudno nie czerpać przyjemności z obrazu, w którym Statham rozbija na głowie zabójczyni słoik z miodem, a potem podpala ją jak Marzannę. Takiego przegiętego kina klasy B poproszę więcej od Hollywood.

"Pszczelarz" grany jest w polskich kinach od 12 stycznia.

Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
jason stathamfilmkino akcji
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)