Trylogia "Ulica strachu": filmowe uniwersum horrorów od Netfliksa
Od 16 lipca w serwisie Netflix można oglądać całą trylogię horrorów pt. "Ulica strachu". To całkiem udany, ambitny i interesujący projekt, szczególnie dla fanów strasznych filmów.
Już sam fakt, że Netflix podjął się realizacji nie jednego, lecz aż trzech filmów za jednym zamachem, jest godny odnotowania. Tym bardziej, że poszczególne części serii pod wspólnym tytułem "Ulica strachu" miały premiery kolejno tydzień po sobie. Całość wystartowała 2 lipca 2021 z filmem "Ulica strachu - część 1: 1994". Od następnego piątku, czyli 9 lipca, na Netfliksie można oglądać "Ulicę strachu - część 2: 1978". Natomiast od 16 lipca dostępna jest odsłona ostatnia, "Ulica strachu - część 3: 1666". Całość oparta jest na serii książek autorstwa R. L. Stine’a, który nazywany jest "Stephenem Kingiem literatury dziecięcej", bowiem uchodzi za specjalistę od opowieści grozy kierowanych do młodzieży.
Poszczególne "epizody" trylogii dzieją się w różnych odstępach czasowych, a ich podtytuły wskazują na rok akcji. A więc część pierwsza rozgrywa się w roku 1994, druga w 1978, a trzecia w 1666. Użyłem wyżej określenia "odcinek" nieprzypadkowo, gdyż całość jest interesującą fuzją filmów i seriali w jednym. Mamy oczywiście do czynienia z trzema pełnometrażowymi filmami, jednakże opowiadają one jedną ciągłą historię rozłożoną w czasie i na różne postaci.
Wszystkie trzy filmy przeplatają się w pewnych momentach ze sobą jeśli chodzi o główny wątek, niektóre postaci, bądź wydarzenia. Z jednej strony katalizatorem zdarzeń w "Ulicy strachu" jest to, co miało miejsce w części ostatniej w roku 1666, ale z drugiej, swoistym łącznikiem pomiędzy wszystkimi odsłonami serii jest pierwszy film. Przez co ogląda się to trochę jak serial, zresztą na początku drugiego i trzeciego filmu otrzymujemy podsumowanie tego, co zdarzyło się dotąd, trochę na zasadzie "w poprzednim odcinku".
Akcja "Ulicy strachu" rozgrywa się w dwóch sąsiadujących ze sobą fikcyjnych miasteczkach w stanie Ohio. Po jednej stronie mamy Shadyside, uważane przez wszystkich jako dziurę bez perspektyw i jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w USA, a z drugiej Sunnyvale, gdzie mieszka bogata i bardziej uprzywilejowana grupa ludzi.
W części pierwszej, rozgrywającej się w 1994 roku, jesteśmy świadkami morderstwa dokonanego w centrum handlowym w Shadyside, które może być powiązane z rzekomą klątwą, jaką rzuciła na miasto czarownica Sarah Fier tuż przed swoją egzekucją w 1666 roku. Grupka nastolatków z Shadyside próbuje rozwikłać zagadkę z przeszłości i usunąć klątwę z miasta. Okazuje się, że nie będzie to takie proste.
Fabuła "Ulicy strachu" prowadzi nas od wydarzeń z 1994 roku do masakry na letnim obozie z 1978 roku, poszerzając tym samym liczne wątki oraz przedstawiając młodsze wersje niektórych postaci poznanych przez nas w 1994 roku. Aż w końcu finał, prowadzi nas do 1666 roku, byśmy mogli wraz z bohaterami zobaczyć, jak to wszystko się zaczęło.
Sama struktura trylogii "Ulica strachu" jest więc interesująca. Jak wspominałem wyżej, całość jest ze sobą ściśle powiązana i prowadzi widza trochę od tyłu, tzn. najpierw pokazuje wydarzenia mające miejsce chronologicznie jako ostatnie, a potem, cofając się w czasie, dobudowuje resztę opowieści. Tak więc kolejne części "Ulicy strachu" działają trochę jak sequele i prequele w jednym. Wydarzenia z części pierwszej są łącznikiem pomiędzy trzema filmami i co jakiś czas "wracamy" do rzeczywistości z połowy lat 90. Części 2 i 3 działają więc trochę jak "origin stories" dla tego, co oglądaliśmy w części 1.
Minusem tego podejścia twórców może dla niektórych być to, że nie bardzo da się obejrzeć którykolwiek z tych filmów osobno, bez potrzeby oglądania reszty. To znaczy, dla autorów i samego Netfliksa jest to rozwiązanie genialne w swojej prostocie, gdyż zachęca do dłuższego przebywania w serwisie. Tym niemniej dla tych widzów, którzy np. chcieliby obejrzeć tylko jeden z tych filmów, niestety może być to barierą dojścia. Przez te wszystkie powiązania żadnej z nich nie da się obejrzeć "solo".
Podobnie jak w Marvel Cinematic Universe, choć tam jest zdecydowanie więcej filmów i seriali do ogarnięcia.
Twórcy oddają hołd klasycznym horrorom. Część 1 to przede wszystkim ukłon dla serii "Krzyk". Część 2 garściami czerpie ze slasherów z lat 70., czyli głównie z "Halloween" czy "Piatku trzynastego". Część trzecia to z kolei nawiązanie do wszelakich folk horrorów o wiedźmach.
Całość była kręcona jednocześnie, dzięki temu nie czuć, że któraś z części jakoś wyraźnie odstaje od reszty poziomem fabularnym czy realizacyjnym. Najlepsza okazała się bezwzględnie część ostatnia. Tym niemniej każdy znajdzie w tej serii coś dla siebie zależnie od tego, która epoka i typ horrorów odpowiada mu najbardziej.
Bolączką tej serii jest fakt, że wygląda ona jak typowa produkcja Netfliksa. Nie dość, że w niektórych rolach obsadzeni zostali aktorzy znani z serialu "Stranger Things", to jeszcze chwilami, szczególnie część 1 i 2, sprawiają wrażenie, jakby były bardziej brutalnymi i krwawymi spin-offami superpopularnego serialu Netfliksa. Podobny jest styl reżyserski całości, praca kamery, wykorzystana kolorystyka. Oczywiście wszystko to jest na względnie wysokim poziomie realizacyjnym, jednakże nie do końca oryginalnym i przynależącym do czegoś co można określić "stemplem" Netfliksa.
Nawiązania do klasyki horrorów z pewnością spodobają się miłośnikom tego gatunku rozrywki, natomiast same w sobie też nie są czymś wyjątkowym. Seria jest brutalna, ale fani horrorów widzieli już o wiele bardziej krwawe i lepiej zrobione straszne filmy. Nie oczekujcie więc arcydzieł horrorów.
"Ulica strachu" wygrywa natomiast tą "serialowością". Rozłożona na trzy filmy historia wciąga i angażuje widza - i to jak mało która fabuła w horrorze, jaki pamiętam. Choć i ta nie jest ani oryginalna, ani wyjątkowo ciekawa. Natomiast z pewnością siłą tej trylogii jest kompleksowo zbudowany świat przedstawiony, postaci i wydarzenia, które obserwujemy na przestrzeni lat. Pomaga to w immersji i skutecznie trzyma widza przy ekranie oraz skłania do tego, by sięgnął po kolejny film.
Całość jest więc dobrze przemyślanym i ciekawym projektem. Kto wie, może się okazać, że Netflix częściej będzie inwestował w tego typu pomysły, gdyż ewidentnie mają one potencjał. Jeśli lubicie straszne filmy, ale nie nastawicie się na oglądanie wybitnych, a jedynie udanych przedstawicieli tego gatunku oraz macie trochę więcej czasu do wykorzystania, to "Ulica strachu" jest pozycją godną waszej uwagi. Jak wspominałem, sama formuła całości jest naprawdę interesująca.