Wielka premiera Netfliksa. "Nie chcieliśmy angażować się politycznie"
Krytycy jedno, fani drugie, stara to śpiewka. Choć na ostatnim filmie Zacka Snydera ci pierwsi nie zostawili suchej nitki, "Rebel Moon" tak czy siak okazał się hitem Netfliksa. Jak będzie tym razem? Czy Snyder, tak jak jego bohaterowie, odkupi swoje winy? O "Rebel Moon – Części 2: Zadającej rany" mieliśmy okazję porozmawiać z obsadą streamingowego blockbustera, jego producentką oraz, oczywiście, samym reżyserem i scenarzystą.
Podczas eventu w Londynie, któremu towarzyszył przedpremierowy pokaz filmu, spotkania z dziennikarzami oraz impreza, gdzie prezentowano grę VR na motywach "Rebel Moon", czuć było zapach zwycięstwa. Zack Snyder, po latach prób, klęsk, przygotowań i namawiania, kogo się dało, nareszcie dopiął swego. Dyptyk – który ma rozrosnąć się do rozmiaru co najmniej heksalogii – to spełnienie jego marzenia o własnej popkulturowej mitologii.
Skutek owych starań jest, co prawda, dyskusyjny, ale pal licho, to był wielki dzień Snydera. O filmie, który już można oglądać na Netfliksie, porozmawialiśmy nie tylko z jego pomysłodawcą i autorem, z Deborah Snyder, żoną i producentką, oraz odtwórcami ról Kory i Balisariusa – Sofią Boutellą i Frą Feem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Bartosz Czartoryski: "Zadająca rany" to druga część "Rebel Moon", ale czy to zarazem więcej tego samego, czy zupełnie inny film?
Zack Snyder: Poniekąd inny, ale nie do końca. Obie części pomyślane były bowiem jako jeden film, ale faktycznie mają one trochę inny charakter. Dwójka to już praktycznie kino wojenne, choć staraliśmy się pokazać również i codzienne życie księżyca, zanim stał się polem bitwy.
Deborah Snyder: Ale nie zrezygnowaliśmy z ekspozycji, dowiadujemy się także więcej o samych bohaterach. Bo na tło owej bitwy nanosimy motywacje postaci, dowiadujemy się, dlaczego w ogóle do owej wojny przystąpili.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rebel Moon – część 2: Zadająca rany | Oficjalny zwiastun | Netflix
Obie części "Rebel Moon", a także, zakładam, i te nadchodzące, to konglomerat różnych motywów mitologicznych, toposów charakterystycznych zarówno dla science-fiction, jak i fantasy. Co czyni więc wasz film wyjątkowym, osobnym?
DS: Według mnie to przede wszystkim podróż bohaterki, Kory, której tematami są samopoznanie i odkupienie. Lubię patrzeć przez ten pryzmat na oba nasze filmy.
ZS: Moim założeniem było nakreślić na tyle pełny obraz stworzonej przez siebie mitologii, żeby trzeci akt drugiego filmu nie potrzebował już dalszej ekspozycji, mógł stanąć pewnie na nogach i niejako żywić się tym, co już zostało powiedziane. Zaczynaliśmy, można powiedzieć, od czystej kartki, ale teraz mamy nakreśloną tak gęstą sieć powiązań, że możemy korzystać z tego, co już zostało wymyślone, odbijać się od tego, co mamy. Wylaliśmy już fundamenty. Wymyśliłem dość fabuły, żeby wydać też komiksy osadzone w tym świecie, nagrać podcasty. I choć nie wszystko to, o czym mówię, jest już dostępne, to miałem, jako twórca, luksus posiąść trochę tej tajemnej wiedzy i dysponowałem bazą, na której mogłem budować, opierając się na własnych pomysłach.
Sofia Boutella: Chyba nie potrafiłabym wybrać jednej rzeczy, ale mamy tu do czynienia z rozgałęziającymi się historiami, które to się przecinają, to rozchodzą, naniesionymi na rozległy świat. I choć są to uniwersalne motywy, to nie oglądałam chyba żadnego innego filmu, który ogrywałby je tak jak Zack.
Fra Fee: Wyobraźnia Zacka jest niesamowita i sam fakt, że wymyślił tak złożone uniwersum mnie onieśmiela. Posiada encyklopedyczną wiedzę na temat tego uniwersum i postaci, dlatego potrafił wypełnić wszystkie luki, odpowiedzieć mi na dosłownie każde pytanie, jakie miałem odnośnie do mojego bohatera, Balisariusa.
Dowiedziałeś się o nim czegoś, czym jeszcze nie podzielono się z fanami?
FF: Mogę powiedzieć jedynie tyle, że to człowiek spoza Macierzy, z odległej planety, który zagryzł zęby i postanowił, że wywalczy sobie miejsce na najwyższym szczeblu hierarchii tamtejszego społeczeństwa. I po latach starań dostaje to, czego chciał. Mam nadzieję, że będziemy mogli zobaczyć jego historię na ekranie, że nakręcimy kolejne części.
Wybacz, że to mówię, ale nie wyglądasz na tyrana, na krwiożerczego dyktatora.
FF: Bo przerażająca jest jego elokwencja, pewność siebie, intelekt, nie wygląd. Wydaje mi się, że najgroźniejsi są ci, którzy mówią najmniej, potrafią budzić strach samą swoją obecnością.
Sofia, twoja postać, Kora, również przebywa dość wyboistą drogę.
SB: Chyba nie mogło być inaczej, skoro próbowała dojść do siebie po praniu mózgu, jakie jej zafundowano, odnaleźć odrobinę spokoju, a także tożsamość. Zaakceptować siebie jako kobietę przy jednoczesnej rezygnacji z miłości, do której, jak uznała, jest niezdolna. Uczucia niejako odblokowuje u niej dopiero akceptacja ludzi, z którymi zamieszkuje, znalezienie społeczności skłonnej ją przyjąć.
Przeczytaj również: Demaskowała sekrety Hollywood. Zmarła nagle w młodym wieku
Trudna relacja Kory i Balisariusa jest kluczowa i dla fabuły, i dla zrozumienia obu tych postaci. Możecie o niej opowiedzieć szerzej?
ZS: Kora została zdradzona przez swojego przybranego ojca, którego przez całe życie starała się zadowolić. To nadal w niej tkwi. Czuję tęsknotę do bycia czyimś dzieckiem, czego nie zaznała.
DS: Chciałaby też znaleźć swoje miejsce, swój dom. I nareszcie jej się to udaje.
SB: Kora chciałaby zobaczyć swojego ojca raz jeszcze; to coś, co ją nieustannie dręczy. Niejako obowiązkiem aktora jest bycie adwokatem granej przez siebie postaci. Długo musiałam analizować sytuację Kory, zdradzonej przez Balisariusa, wychodzącej z traumy. Nie znalazłam podobnego motywu w żadnym innym filmie czy książce, musiałam rozprawić się z tym sama.
Jak już zdradza nam sam tytuł, "Rebel Moon" opowiada o rewolucji, o konieczności stawienia czoła najeźdźcy, o buncie przeciwko tyranii. To motyw klasyczny nie tylko dla amerykańskiej popkultury, ale i dzisiaj szczególnie aktualny.
DS: To chyba ludzka, niekoniecznie amerykańska potrzeba walczyć o to, w co się wierzy.
ZS: Chciałbym zaznaczyć, że nie próbowaliśmy naszym filmem nawiązywać do bieżących wydarzeń i angażować się politycznie. Wszystko, co dzieje się na ekranie, to podróż Kory, która próbuje odkupić winy, to jej katartyczna wyprawa, próba samodzielnego rozgrzeszenia.
SB: Cały świat zbudowano na rewolucji.
FF: Czystym przypadkiem jest, że ten film wychodzi w takim, a nie innym czasie, ale każde dzieło sztuki, bez różnicy, czy świadomie czy nie, jest zwierciadłem, odbiciem rzeczywistości. A filmy traktujące o rewolucji zawsze będą aktualne.
SB: Ale to kino antywojenne. Kora i pozostali nie chcą walczyć, zostają do tego zmuszeni.
Wyobrażam sobie, że logistyka scen bitewnych, które zajmują tak naprawdę trzy czwarte filmu, nie była łatwa. Jak to wyglądało od kuchni?
DS: Och, wysadziliśmy całe mnóstwo rzeczy! Co zawsze jest trudne, ale niezmiennie ekscytujące.
ZS: Musieliśmy kręcić chronologicznie, a jako że wykorzystaliśmy mnóstwo praktycznych efektów specjalnych, faktycznie niszczyliśmy niektóre, całkiem spore elementy scenografii. Dlatego czasem mieliśmy tylko jedną szansę na zrealizowanie danej sceny.
DS: A z drugiej strony trzeba było błyskawicznie sprzątać odłamki, aby nikomu nic się nie stało!
Deborah, Zack, zawsze ze szczerym entuzjazmem opowiadacie o swoich projektach. Czy jest on niejako konieczny, żebyście w ogóle zabrali się do realizacji danego filmu? Nigdy nie traktujecie kina jako po prostu swojej pracy?
ZS: Żaden nasz film nie powstał z komercyjnej potrzeby. Raczej rozmawiamy luźno, nagle któreś z nas dzieli się jakimś pomysłem i mówi "ej, powinniśmy to nakręcić!".
DS: Czasem nie dzieje się to od razu, czasem niektóre pomysły odkładamy na półkę i wracamy do nich po latach, a wtedy okazuje się, że to jednak nie było to. Ale można powiedzieć, że żyjemy filmami, rozmawiamy o nich nieustannie, to dla nas codzienność.
Trudno jest, jako że kręcicie razem od lat, o równowagę między pracą a życiem osobistym?
DS: Wydaje mi się, że dbamy o balans między pracą a życiem osobistym, no i naprawdę dobrze jest mieć obok siebie kogoś, kto zawsze jest po twojej stronie. Co nie oznacza, że nieustannie się zgadzamy. Jako producentka nie mogę jednak brać pewnych rzeczy do siebie, bo moim zadaniem jest upewnić się, że na ekranie przedstawiona zostanie wizja reżysera, nie moja.
ZS: Podpisuję się pod tym!
Bartek Czartoryski dla Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: