Wulkan, Barbie i przygoda w Jemenie. Nazywają ją "najwybitniejszą scenografką" w świecie filmu
- Teraz, mając świadomość niebezpieczeństwa i po tym, jak naoglądałam się filmów o wulkanach na Netfliksie, nigdy nie zgodziłabym się pracować na czynnym wulkanie - mówi w rozmowie z WP Sarah Greenwood. Sześciokrotnie nominowana do Oscara scenografka odwiedziła Polskę razem ze współpracowniczką, Katie Spencer, by odebrać specjalną nagrodę.
Przywieziecie z Polski inspiracje do swoich nowych filmów?
Sarah Greenwood: Zapamiętam drogę z Warszawy do Torunia, w trakcie której towarzyszył nam zniewalający zachód słońca. To było coś pięknego.
Katie Spencer: Stare miasto Torunia jest zachwycające.
Sarah: Mi kojarzy się z Londynem sprzed wieków. Przepiękne kamienice, szerokie uliczki, zakamarki, masywna katedra, od której nie mogłyśmy oderwać wzroku. Może to banalne, ale oczywiście, że podróże inspirują nas do tworzenia filmowych scenografii. Z naszych podróży po Rosji zaczerpnęłyśmy wiele, by potem stworzyć scenografię "Anny Kareniny". Z kolei "Anna Karenina" miała na nas ogromny wpływ, gdy tworzyłyśmy scenografię do "Pięknej i Bestii". Mam na komputerze setki tysięcy zdjęć pogrupowanych chronologicznie, co tworzy naszą wielką bazę wspomnień i doświadczeń, z których potem korzystamy.
Jak przy "Cyrano", prawda?
Sarah: Scenografia do "Cyrano" powstawała z naszej miłości do włoskich miasteczek. Kilka lat temu pojechałyśmy z Joe Wrightem na wybrzeże Amalfi, gdzie kręciliśmy reklamę Chanel z Keirą Knightly. Byliśmy w pięknym hotelu i jeden z przewodników polecił nam, żebyśmy odwiedziły Noto. Nie miałyśmy wtedy jeszcze pojęcia, że to miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO z olśniewającą barokową architekturą. Spacerowałyśmy, robiłyśmy zdjęcia, a potem wróciłyśmy z nimi do Joe. Wtedy powiedział, że jeśli kiedykolwiek uda nam się zrobić "Cyrano", zrobimy to właśnie w tym mieście.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Scenografia "Cyrano" robiła ogromne wrażenie. Film był nominowany do Oscarów za najlepsze kostiumy. Z kolei wasza praca została doceniona nominacją do nagrody BAFTA. Kręciliście to na wulkanie…
Sarah: Dodajmy – czynnym wulkanie. Teraz, mając świadomość niebezpieczeństwa i po tym, jak naoglądałam się filmów o wulkanach na Netfliksie, nigdy nie zgodziłabym się pracować na czynnym wulkanie.
Katie: To był początek 2021 r. Etna była tuż przed erupcją. Nocami w hotelu było słychać, jak trzeszczą ściany. Ten hotel, w którym mieszkaliśmy w trakcie produkcji, już nie istnieje. Został zniszczony w trakcie erupcji, które powtórzyły się 11-krotnie w ciągu trzech tygodni.
Jak zmienia się wasza praca w czasach, gdy stawia się na ekologię i mówi wprost o wpływie produkcji filmowych na środowisko?
Sarah: Staramy się bardzo zwracać na to uwagę i jak to tylko możliwe korzystać z ekologicznych materiałów, co stawało się ostatnio coraz łatwiejsze. Ale potem przyszedł Brexit i wszystkie te wysiłki zniszczył. Spie…yliśmy sprawę, bo niesamowicie utrudniliśmy sobie import różnych materiałów.
Kto ma najbardziej szalone pomysły: Joe Wright czy Guy Ritchie, z którym kręciłyście "Sherlocka Holmesa"?
Sarah i Katie jednogłośnie: Joe!
Katie: Tylko Joe jest w stanie powiedzieć: hej, chodźcie nakręcić wielką scenę bitwy na czynnym wulkanie. Tylko Joe jest w stanie powiedzieć: stwórzmy scenografię do filmu w 12 tygodni i zbudujmy cały budynek teatru.
Sarah: Zrobił nam tak dwukrotnie. Budowałyśmy teatr w "Cyrano", a także do "Anny Kareniny". Żadna z tych akcji nie była szczególnie planowana. Gdy kręciliśmy "Cyrano", odwiedziliśmy wiele budynków teatru, ale żaden nie odpowiadał naszej produkcji. Joe przesuwa granice tworzenia kina, co jest zawsze ekscytujące. Rzuci jakimś pomysłem, a ty się zastanawiasz, czy on naprawdę to powiedział i chce coś takiego zrobić, czy tylko sobie to wymyśliłaś. Czasem trzeba mu powiedzieć, że ma naprawdę głupie pomysły i przyjmuje to z pokorą, czasem rzucamy się ślepo na wyzwania, jakie nam podsuwa. Dwa jego najbardziej szalone pomysły – jak do tej pory – nie zostały wcielone w życie. Chciał nakręcić "Małą Syrenkę" w najbardziej suchym miejscu na tej planecie. Okazało się, że to byłby Jemen. Pojechaliśmy do Jemenu na miesiąc. To była fenomenalna podróż pełna niesamowitych spotkań z mieszkańcami kraju, ale filmu nie udało się zrealizować. Dziś by nikt nie pozwolił nam tam kręcić.
Co jest dla was najpiękniejszą stroną tego zawodu?
Katie: To te niekończące się wyzwania. Nie zawsze chodzi o kręcenie scen batalistycznych na wulkanie, o podróżowanie po niebezpiecznych częściach świata, czy o przeżywanie najróżniejszych egzotycznych przygód. Najlepsze jest to przekładanie pomysłów na realizację. Teraz razem z Sarą pracujemy nad filmem "Back to Black" o Amy Winehouse. Kręcimy blisko swojego domu, w Londynie, a zaskoczył nas pewien cmentarz, który wyobrażałyśmy sobie zupełnie inaczej i trzeba było zmienić nasze plany. W tym zawodzie non stop się uczysz i odkrywasz.
Wszyscy teraz mówią o "Barbie" z Margot Robbie i Ryanem Goslingiem. To będzie wasza pierwsza współpraca z Gretą Gerwig?
Sarah: To jest prawdziwa bohaterka o niesamowitej sile.
Katie: Gdy ją poznałyśmy, dopiero co skończyła pracę na planie "Białego szumu", czyli filmu jej męża, w którym gra jedną z głównych postaci. Została mamą. Napisała kilka scenariuszy, w tym tekst do "Barbie", który będzie niezwykłym skomplikowanym filmem. Jej inteligencja nie zna granic. Jest niesamowicie przyciągająca i urocza. Nie ma wiele reżyserek, które dostają tak duże budżety na filmy. Jej się to udało. To jej pomysł, jej scenariusz i nikt nie zrobiłby takiej historii, jaką pokaże widzom Greta. Nie wyobrażacie sobie, co to będzie za opowieść.
Do tej pory pokazano oficjalnie dwa zdjęcia z Margot i Ryanem, choć paparazzi szturmowali plan i próbowali wyciągnąć więcej. Margot mówiła, że tłumy gapiów i paparazzi, którzy nawiedzali plan filmowy, przerażali ją i że przeżyła "najbardziej upokarzający moment w życiu". Jak wyglądała praca na planie dla was?
Katie: To jeden z najtrudniejszych projektów. Powiedziano nam jednak, byśmy nie dzieliły się szczegółami, co jest zrozumiałe. Myślę, że to będzie bardzo ekscytująca przygoda dla widzów. Nawet jeśli powiedziałybyśmy, jakimi latami z życia lalki Barbie się zajmujemy, to zdradzimy za dużo.
Sarah: Wszyscy już widzieli te bardzo różowe zdjęcia i w filmie będzie dużo naprawdę jaskrawego różu. I świetne aktorstwo.
Sarah, podczas Camerimage otrzymałaś nagrodę za całokształt twórczości. Pięknie mówiłaś o współpracy z Katie, z którą dzielisz tę nagrodę. Z czego najbardziej jesteś dumna?
Sarah: Z tego, że cały czas sobie radzę! Obie mamy ulubione projekty, przy których pracowałyśmy. Obie żałujemy udziału w kilku produkcjach. Czasem zdarzają się rozczarowania w pracy, ale robimy wszystko, by zawsze się udawało stworzyć coś dobrego.