"Zadra". Film o rapie, w którym zobaczycie całą paletę barw
Filmy o polskim rapie to zazwyczaj biografie zmarłych muzyków, które pokazują szarą polską rzeczywistość. "Zadra" jest inna. Jest fikcyjna, kolorowa i przede wszystkim jest dziewczyną.
Szare blokowiska, bieda i artyści w ciałach dresiarzy – tak do tej pory wyglądało kino opowiadające o polskich raperach. Tymczasem hip-hop już dawno przestał należeć do młodych chłopaków "reprezentujących biedę". Powędrował w ramiona chudych intelektualistów, bananowej młodzieży oraz wytatuowanych, kolorowych dziewczyn. Dziś słychać go na Stadionie Narodowym. "Zadra" po kolei odhacza punkty na mapie schematów, by krok po kroku je przełamywać.
To historia Sandry, dziewczyny z blokowiska, która pracuje w knajpie, gdzie wdaje się w konflikty z szefem i klientami. W domu ma zapracowaną matkę i młodszego brata. Ojciec opuścił ich, ale czasem kontaktuje się z córką, by pożyczać pieniądze. W przebrnięciu przez trudy dnia codziennego Sandrze pomagają przyjaciółka Justi (w tej roli Margaret) i chłopak Bartek (Ignacy Liss). Oraz rap, poprzez który opowiada o swoich emocjach i świecie. Gdy po przypadkowym występie na scenie w klubie hip-hopowym znany w kraju raper Motyl (Jakub Gierszał) proponuje jej współpracę, życie Sandry się odmienia.
Nagle Sandra ma wszystko. Pieniądze, drogie ciuchy, followersów i dostęp do narkotyków, które wciąga na potęgę. Wraz z jej przemianą, zmienia się też estetyka filmu. Już nie szare bloki, szerokie spodnie i puchówki, ale kolorowe włosy i makijaże, modne ciuchy, neony i apartament z dużym metrażem. Zmieni się też muzyczny styl. Zamiast ulicznego rapu Sandra zaczyna dośpiewywać refreny w stylistyce pop.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mata na prezydenta". Od razu padło nazwisko Lewandowskiego
Jak ta historia się potoczy dalej, dość łatwo się domyślić, bo to klasyczna opowieść, którą łatwo przewidzieć. Niestety fabuła nie porywa tak bardzo, jak na to zasługuje główna bohaterka, wykreowana przez Magdalenę Wieczorek. Świetna jest muzyka wyprodukowana na potrzeby filmu przez Przemysława Jankowiaka, czyli 1988. Ale film raczej nie spodoba się wszystkim.
"Zadra" nie jest wybitna. Ale jest w niej coś odświeżającego. Reżyser nie pławi się w dramacie bohaterki, ale pozwala jej popełniać błędy bez zbędnego moralizowania. Bardziej interesuje go ona jako artystka. A film trafi prawdopodobnie głównie do ludzi młodych, którzy świetnie odnajdą się w kolorowej estetyce, dobrze im znanej z teledysków oraz w prostej historii dziewczyny, która próbuje robić to, co kocha.