Jej kariera się skończyła po "Misiu"
Okazuje się, że zagranie osoby o nieprzyjemnym usposobieniu i skłonnej do intryg potrafi "zabić" czyjąś karierę. Burska była tak dobra w roli Ochódzkiej, że nie zaskarbiła sobie sympatii widzów. A aktorka była postacią, która w środowisku filmowym wzbudzała zachwyt. Jan Englert w rozmowie z "Rewią" przyznał kiedyś, że on i jego koledzy kochali się po cichu w Burskiej.
Po "Misiu" Burska dostawała mało ciekawe propozycje zawodowe. Aż doszło d tego, że w końcu o niej zapomniano. Zaczęto nawet mówić o "klątwie Ireny Ochódzkiej" czy "klątwie zawodowej". Aktorka przez kilka lat związana była z teatrami stołecznymi. Grywała potem w serialach - pojawiła się m.in. w "13 posterunku" i "Plebanii". Nie były to jednak nigdy role pierwszoplanowe.
Życie personalne Burskiej było przez wiele lat szczęśliwe, ale niestety spotkała ją tragedia.