Aleksandra Popławska nie stroni od rozbieranych scen. "Zawsze jest to krępujące"
W kinach można obejrzeć czarną komedię "Nie cudzołóż i nie kradnij", w której bohaterowie namiętnie łamią nie tylko szóste i siódme przykazanie. Jedną z takich grzesznic jest Aleksandra Popławska. Aktorka wyznała, jaki ma stosunek do pikantnych scen i czy zdarza jej się korzystać z pomocy dublerki.
Aleksandra Popławska wystąpiła niedawno w filmie "Listy do M. 5" i w serialu "Minuta ciszy". Teraz można ją również oglądać w komedii "Nie cudzołóż i nie kradnij", w której miała do zagrania kilka odważnych scen. Dla aktorki to nie pierwszyzna – rozbierała się m.in. w "Mieście skarbów", "Klangorze", "Underdogu", "Watasze", "Szadzi", "Kobietach mafii". Co ją do tego skłoniło w przypadku "Nie cudzołóż i nie kradnij"?
- Tytuł wskazuje na temat filmu, a jeśli scenariusz jest dobrze napisany i takie sceny mają sens, to nie trzeba mnie długo namawiać na uprawianie mojego zawodu - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Popławska dodała, że reżyser stworzył aktorom warunki do wykonania różnych trudnych scen, "a zaufanie to podstawa dobrego ich zagrania".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojewódzki i Doda na ścieżce konfliktu. Po wywiadzie został niesmak
- Zawsze jest to krępujące, ale celem jest wyraz artystyczny filmu czy serialu - tłumaczyła Popławska.
Na pytanie, czy nie decyduje się czasem na pomoc dublerki, powiedziała, że zdarza się to wyłącznie przy kręceniu niebezpiecznych scen. Kiedy istnieje ryzyko wystąpienia uszczerbku na zdrowiu, wtedy produkcja zaprasza na plan kaskaderkę. - Bo jakbym złamała nogę, trzeba byłoby odwoływać zdjęcia - wyjaśniła.