Anna Maria Sieklucka cieszy się z międzynarodowego sukcesu "365 dni". Twierdzi, że stała się inspiracją dla kobiet
Aktorka, która zadebiutowała główną rolą w głośnym, polskim erotyku, jest zachwycona faktem, że "365 dni" zyskuje światowy rozgłos. Oznacza to również wzrost popularności Siekluckiej.
Filmowa adaptacja prozy Blanki Lipińskiej okazała się wielkim sukcesem. "365 dni" zebrało ponad 1,5 mln widzów w kinach, a w czasie pandemii trafiło na platformę Netfliksa, gdzie również było jedną z najchętniej oglądanych produkcji.
Od ubiegłego tygodnia nie tylko polscy widzowie mogą rozkoszować się seansem filmu erotycznego. Za sprawą międzynarodowego potentata VOD "365 dni" dostało się na niemal wszystkie kontynenty. W ciągu kilku dni polska produkcja trafiła na listę Top10 najchętniej oglądanych filmów na Netfliksie w wielu krajach m.in. w Stanach Zjednoczonych, Izraelu, Brazylii. Na Filipinach stała się numerem jeden.
Za niezwykłą popularnością polskiego erotyku poszedł też wzrost zainteresowania odtwórcami głównych ról. Liczba fanów Michaela Morrone'a na Instagramie przekroczyła 4 mln, a Anny Marii Siekluckiej milion. Początkująca aktorka jest oszołomiona tym sukcesem.
- Jest mi niewypowiedzianie miło, szczególnie z tego powodu, że większość obserwujących mnie osób naprawdę życzy mi jak najlepiej i trzyma kciuki za moją przyszłość m.in. zawodową - powiedziała Sieklucka w rozmowie z "Galą".
Co zastanawiające, film, w którym odegrała rolę ofiary pożądającej swojego oprawcy, spotkał się z ciepłym przyjęciem widzek. Anna Maria Sieklucka twierdzi nawet, że stała się dla kobiet... inspiracją.
- Dostaję tysiące wiadomości od osób z całego świata. Co ciekawe, nie tylko ze względu na to, że film obiegł cały świat, ale są to głównie kobiety, które dziękują mi za to, że je inspiruję. Jest to dla mnie duży impuls do dalszego działania i pielęgnowania tego, żeby cały czas kierować się niezmiennymi wartościami, które płyną prosto z serca.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Nie wiadomo jednak o jakie wartości reprezentowane przez Annę Marię Sieklucką i film "365 dni" może chodzić. Na pewno nie o równe traktowanie kobiet i mężczyzn.