Trwa ładowanie...
dzgidt6
08-03-2007 11:42

Bo to zła kobieta była…

dzgidt6
dzgidt6

Jeżeli ktoś naprawdę zna się na robieniu komedii w Polsce to z pewnością jest to duet Andrzej Saramonowicz i Tomasz Konecki („Pół serio”, „Ciało”). „Testosteron”, sztuka autorstwa tego pierwszego to jeden z największych teatralnych przebojów ostatnich lat – od 2002 roku doczekała się aż ośmiu inscenizacji (to rekord). Zabawna i ironiczna zabawa ze stereotypem macho.

Opowieść o grupce facetów spotykających się na niedoszłym weselu jednego z nich. Panna Młoda porzuca wybranka tuż przed ceremonią, ze ślubu nici, ale lokal wynajęty, gorzała kupiona a noc długa. Kolejna duszna polska noc. Towarzystwo jest wyjątkowo zróżnicowane – od muzyka rockowego, przez Najpopularniejszego Biologa w Kraju, po podstarzałego Don Juana i aspirującego w tej dziedzinie kelnera.

Chłopcy siedzą, piją, pozują, zgrywają się, gdzieś z pomiędzy wyziera jakiś potworny smutek samotności i niepewności. Bo co to znaczy być facetem obecnie? Alternatywa: albo macho albo ciota, wydaje się trochę zbyt ograniczona.

Saramonowicz przenosząc swoją sztukę na ekran postawił na zasadę – zawsze może być lepiej. Śmieszniej, mocniej, dosadniej. Pewnie i może, ale nie zawsze się opłaca. Filmowa wersja „Testosteronu” jest niestety mocno „przefajniona”… Nie wiem czy to kwestia umowności jaką narzuca teatralna sala, ale w wersji kinowej sztuka jawi się jako zlepek różnej jakości gagów, które jednak w dużej części sprawiają wrażenie sztubackiej zgrywy i takiż też rechot im towarzyszy.

dzgidt6

Zniknęła gdzieś lekkość i przewrotność oryginału, miejsce refleksji o męskiej kondycji zastąpiło ogólne przekonanie, że „wszystkie te baby to dziwki, panie”. Na pewno świetnie się to ogląda w okresie kryzysu związku, w innym przypadku jednak trochę nuży powtarzalnością.

Poza rozbudowaniem scenariusza (w oparciu o zasadę - więcej gagów więcej jaj) zmieniono też obsadę stawiając na twarze świetnie znane z małego ekranu. Z teatralnego składu ostali się tylko Krzysztof Stelmaszyk i Tomasz Karolak wsparci Macieja Stuhra, Borysa Szyca, Tomasza Kota i Piotra Adamczyka. Temu ostatniemu należą się zresztą szczególne brawa - kojarzony głównie z rolami ludzi ze spiżu (Chopin, Jan Paweł II) z wdziękiem wcielił się w zakompleksionego Pana Młodego. Nie sądziłem, że Adamczyk może być zabawny.

Zresztą obsada to zdecydowanie najmocniejsza strona obrazu Saramonowicza i Koneckiego. Dawno nie widziałem tak trafnie obsadzonych aktorów (wszystkich!). A scena rozmowy między Borysem Szycem a Tomaszem Kotem na pewno staną się leitmotivem niejednej imprezy.

Niestety nie zmienia to ogólnego wrażenia. Po obejrzeniu „Testosteronu” można dojść do wniosku, że najpoważniejszym problemem współczesnego mężczyzny jest impotencja. Niestety, jak się wydaje, także twórcza.

dzgidt6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dzgidt6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj