"Cała amerykańska branża czeka na Kulig po porodzie". Aktorka nie musi się martwić
Brak nominacji do Oscara dla Joanny Kulig? To nic. Najlepsze dopiero przed nią.
Chyba każdy widział te posty na Facebooku. Najpierw, że Kulig ma nominację do Oscara w kieszeni. A od wczoraj, że Akademia może spadać na drzewo.
ZOBACZ TEŻ: Łukasz Żal nominowany do Oscara. Mamy jego komentarz
Nie ma co ukryć. Mogliśmy poczuć się zawiedzeni. Zwłaszcza, że media, te tradycyjne i społecznościowe, podkręcały hajp. O Kulig mówił i pisał każdy. Aktorka wylądowała m.in. w amerykańskim "Vogue", który wyrokował, że "w sprawiedliwym świecie dostałaby nominację do Oscara".
Joanna Kulig też była pewna swego, bo przed wyjazdem do USA postawiła wszystko na jedną karę i zrezygnowała z serialu "O mnie się nie martw", gdzie grała od 2014 r.
Ale nominacji nie dostała. Jednak świat się nie kończy, a starania Kulig w promowaniu "Zimnej wojny" w USA nie poszły na marne.
Bo choć Akademia pominęła ją w nominacjach, to Kulig zyskała coś ważniejszego: rozpoznawalność i szerokie znajomości. O których mówiła m.in. w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" (więcej tutaj).
Co do tego nie ma wątpliwości Liliana Komorowska. Jeszcze przed ogłoszeniem nominacji aktorka tak mówiła w "Super Expressie":
- Cała amerykańska branża czeka na Kulig po porodzie, żeby zagrała tu i zaistniała na amerykańskim rynku. Tak że o nią bym się nie martwiła, nawet jeśli przepadnie na Oscarach - wyrokowała.
I tego się trzymajmy.
Przypomnijmy, że "Zimna wojna" zdobyła trzy nominacje do Oscarów - dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, reżysera i twórcy zdjęć. Laureatów nagrody poznamy już 24 lutego (w nocy z 24 na 25 lutego polskiego czasu). Na razie nie wiadomo, kto będzie gospodarzem gali. Pełną listę nominowanych znajdziecie tutaj.