Grzmi o zmianach w Hollywood. "Faszystowski totalitaryzm"

W branży filmowej zachodzą w ostatnich latach poważne zmiany. Coraz większą wagę przykłada się choćby do reprezentacji mniejszości, i to zarówno na ekranie, jak i poza nim. Nie wszyscy są jednak zwolennikami takich tendencji. Ostro na ten temat wypowiedział się David Mamet, scenarzysta takich hitów jak "Nietykalni" z Kevinem Costnerem.

David Mamet odpowiada za scenariusze kilku klasyków kina, m.in. filmu "Ronin"
David Mamet odpowiada za scenariusze kilku klasyków kina, m.in. filmu "Ronin"
Źródło zdjęć: © Getty Images, Materiały prasowe | Ernesto Ruscio

23.04.2024 | aktual.: 23.04.2024 20:13

"Werdykt" Sidneya Lumeta z Paulem NewmanemCharlotte Rampling, "Nietykalni" Briana De Palmy z Kevinem Costnerem, Seanem Connerym i Andym Garcią czy "Ronin" Johna Frankenheimera z Robertem De Niro i Jeanem Reno – wszystkie te tytuły łączy jeden człowiek, scenarzysta i reżyser David Mamet. Nie ulega wątpliwości, że spod jego ręki wyszły jedne z najważniejszych produkcji w historia kina. I choć 76-latek nadal pisze, nie podoba mu się, w którą stronę zmierza X Muza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Znany scenarzysta David Mamet naskoczył na branżę. "To bzdury"

Pod koniec zeszłego roku na rynku pojawiła się książka twórcy, "Everywhere an Oink Oink: An Embittered, Dyspeptic, and Accurate Report of Forty Years in Hollywood" (można go luźno przetłumaczyć jako "Wszędzie chrumkanie. Zgorzkniały, zgryźliwy i dokładny raport z czterdziestu lat w Hollywood"). Z tej okazji Mamet był gościem Festiwal of Books w Los Angeles. W rozmowie z Mattem Brennanem artysta nie szczędził słów krytyki na temat kierunku, w jakim podąża Hollywood.

Chodzi tutaj konkretnie o wysiłki na rzecz DEI (ang. diversity, equity, inclusion), czyli różnorodności, równości i inkluzyjności (włączania). Mężczyzna uważa, że to kompletna bzdura. – To faszystowski totalitaryzm. Idea stojąca za pomysłem "Nie mogę dać ci tej głupiej statuetki, póki nie masz 7 proc. tego czy 8 proc. tamtego" to uprzykrzanie życia – skomentował.

Mamet odnosi się tym samym zapewne do ogłoszonych przez Amerykańską Akademię Filmową w 2020, a wprowadzonych w życie w 2024 r. nowych kryteriów związanych z czynnikami pozostającymi poza oceną walorów artystycznych. Nowe regulacje zakładają m.in. to, że co najmniej jeden z bohaterów pierwszego lub ważnych postaci drugiego planu musi mieć inne niż białe rasowe pochodzenie, a niespełna 1/3 aktorów na dalszym planie czy występujących w epizodach ma należeć do mniejszości. Podobne zasady dotyczą także fabuły czy pionów realizacyjnych. W tym roku z tego powodu o Oscary nie mogły zawalczyć np. takie produkcje jak "Marvels", "Ant-Man i Osa: Kwantomania" czy "Taylor Swift: The Eras Tour".

Dziś Mamet przyznaje, że choć w przeszłości dyskryminacja skutecznie uniemożliwiała niebiałym, nieheteronormatywnym artystom osiąganie sukcesów czy nawet otrzymywanie angaży do ważnych tytułów, podejmowane dzisiaj starania, by temu przeciwdziałać, są zbyt dużą przesadą, ciążącą w drugi kraniec osi skrajności. Twórca nazywa osoby popierające działania na rzecz DEI "równościowymi kapo" i "równościowymi komisarzami". Dodaje, że branża nie ma w tego typu podejściu żadnego interesu.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)