Donald Sutherland ma 85 lat. Dla niego wciąż warto włączyć tv

Wilk w owczej skórze - tak można by określić Franklina Reinhardta, milionera, którego zięć zostaje oskarżony o morderstwo. Aby chronić rodzinę, nie cofnie się przed niczym. I dzięki roli Donalda Sutherlanda wierzymy w to bez żadnego "ale". Kanadyjskiego aktora można obecnie oglądać na HBO w "Od nowa", lecz na ekranach gości już od przeszło półwiecza.

Donald Sutherland ma 85 lat i nie zamierza odejść na emeryturę
Donald Sutherland ma 85 lat i nie zamierza odejść na emeryturę
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Bartosz Czartoryski

Ma ten serial pewną piękną scenę, kiedy grany przez Sutherlanda bogacz przychodzi do dyrektorki szkoły, która, z uwagi na rzeczony skandal, chce skierować jego wnuka na nauczanie domowe. Po obowiązkowej wymianie uprzejmości nagle stanowcza, acz niezmiennie sympatyczna twarz nestora rodu przechodzi błyskawiczną metamorfozę i mężczyzna mefistofelesowym głosem mówi, parafrazuję, że jest sukinsynem, przed którym drżą inne sukinsyny. Niepotrzebne mu zawoalowane groźby, niepotrzebne zbędne gesty, wystarczy tych parę słów i wiemy my, i wie ów dyrektorka, że nie są one rzucane na wiatr.

I to bodaj ta nieprzejednana mina, ten chłodny grymas, ta ledwie zauważalna drwina, które kamera z lubością eksponuje, kojarzą się z Sutherlandem najbardziej. A przecież na przestrzeni trwającej już ponad pięćdziesiąt lat (!) kariery grywał role rozmaite, wymagające od niego okazywania nie tylko siły, ale i słabości. Pamiętne są, chociażby jego znakomite kreacje zagubionego, zrozpaczonego ojca z "Nie oglądaj się teraz" albo finałowy krzyk klęski z "Inwazji porywaczy ciał".

Lecz zrozumiałe jest, że dzisiejsi kinomani kojarzą go zwykle z rolami mężczyzn dojrzałych i doświadczonych, bo przecież kiedy rozrastał się u nas rynek kasetowy i nareszcie zyskaliśmy dostęp do szerokiego katalogu z filmami, kanadyjski aktor był już w średnim wieku.

Donald Sutherland nie zwalnia tempa

Mimo że ma na koncie grubo ponad sto występów na małym i dużym ekranie, nigdy nie otrzymał nawet nominacji do Oscara. Dopiero przed trzema laty przyznano mu honorową statuetkę.

Nagrody nagrodami, lecz akurat Donald Sutherland nie może narzekać na to, jak potoczyła się jego kariera. Bo wychowany na kanadyjskiej prowincji jako syn miejscowego przedsiębiorcy miał zostać inżynierem, choć już na studiach interesował się aktorstwem.

Dzieciństwo miał trudne, sporo chorował, lecz nawet polio nie dało mu rady. Po śmierci matki zdecydował się jednak porzucić wyuczony fach i wybrał drogę aktora. Pod koniec lat 50. poleciał do Londynu, aby w tamtejszej szkole teatralnej szlifować swój dopiero kiełkujący talent.

Powoli przebijał się przez kolejne etapy kariery, zaczynał od niewielkich rólek i taniego kina grozy, przewijał się przez pojedyncze odcinki telewizyjnych seriali, grywał obok Christophera Lee, Talluli Bankhead i Rogera Moore’a. I to dzięki temu ostatniemu Sutherlanda zobaczyli producenci "Parszywej dwunastki". Choć jego nazwisko nie znalazło się na plakacie promującym film, dzieło odniosło ogromny sukces, a dla Sutherlanda otworzyły się drzwi do Hollywood.

Tam znowu przywdział mundur, na planach "MASH" i "Złota dla zuchwałych", czym nareszcie wypracował sobie akces do ról głównych. Kręcił film za filmem, a początek lat 70. przyniósł "Nie oglądaj się teraz" Nicolasa Roega, żelazną klasykę brytyjskiego horroru psychologicznego.

Świetna rola Sutherlanda przyniosła mu nominację do nagrody BAFTA, a dekadę zwieńczył "Inwazją porywaczy ciał" Philipa Kaufmana. Od tamtej pory nie zwalniał tempa ani na chwilę. Brał różne role, nie wybrzydzał, a z rzadka zdarzały mu się prawdziwe knoty, jednak co i rusz dowodził swojej wszechstronności.

Chętnie i bez mrugnięcia okiem przetykał zaangażowane politycznie dramaty ("Sucha biała pora", "JFK") dynamicznym kinem akcji i sensacji ("Osadzony" z Sylvestrem Stallonem), wystąpił w teledysku Kate Bush i przebił się do popkultury, kiedy to rysownik John Byrne przemycił jego fizys do komiksu o X-Menach.

Ostatnie dwie dekady to dla niego nie tylko spijanie śmietanki (nakręcił parę reklam, a nawet użyczył swojego głosu na Eurowizji i Igrzyskach Olimpijskich), ale również i świetne występy na małym ekranie oraz blockbustery. Tetralogia "Igrzysk śmierci" zaprezentowała go zupełnie nowej publice, a seriale "Seks, kasa i kłopoty", "Trust" oraz "Od nowa" ugruntowały jego pozycję na rynku.

Mimo osiemdziesięciu pięciu lat na karku Sutherland nadal grywa tak często, jakby się bał, że nagle telefony przestaną dzwonić. A to mu akurat nie grozi. Choć globalna pandemia zdziesiątkowała kina, Sutherland już kręci coś nowego, tym razem pod batutą Rolanda Emmericha.

Mimo swojej nieprzerwanej aktywności kanadyjski aktor bodaj nigdy nie dawał pożywki prasie brukowej i chyba najbliżej skandalu był przy okazji odważnej jak na owe czasy sceny erotycznej w "Nie oglądaj się teraz". Głośniej jest o jego synu, Kieferze, równie utalentowanym, lecz zdecydowanie bardziej krnąbrnym. Ale to ten cichy Sutherland, ten pozornie spokojny, jednym spojrzeniem może zmrozić człowiekowi krew w żyłach. Jak Franklin Reinhardt.

Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 2 (2015)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)