"Dziewczyny same chciały zostać zgwałcone". Francuzi od lat przymykają oko na skandale Depardieu

74-letni Gérard Depardieu to ikona francuskiego kina. Zagrał w bez mała 250 filmach i serialach, zgarniając 27 nagród i 37 nominacji – w tym do Oscara. Jednak z sukcesami idą w parze też skandale. Oskarżenia o gwałt, oburzające zachowanie, miłość do Putina, a także szokujące wydarzenia z młodości.

Gérard Depardieu znów w centrum skandalu
Gérard Depardieu znów w centrum skandalu
Źródło zdjęć: © Getty Images

"Cały Gérard!" - to miały najczęściej słyszeć aktorki skarżące się na dwuznaczne zachowanie gwiazdy kina. 13 kobiet oskarżyło właśnie Depardieu o molestowanie na planie filmów i seriali w latach 2004-2022. Miał on składać niestosowne propozycje i wykonywać gesty jasno sugerujące jego intencje.

Dlaczego domniemane ofiary tak długo milczały? Powód jest jak zwykle ten sam: obawa przed złamaniem kariery. Podobnie jak w przypadku Harveya Weinsteina kobiety wychodziły z założenia, że nie mają szans w starciu z największą i najbardziej wpływową gwiazdą.

Oskarżenia oczywiście szokują. Jednak Francuzi są już znieczuleni kolejnymi wyskokami enfant terrible kina znad Sekwany. Gérard Depardieu od lat budzi kontrowersje zarówno swoimi wypowiedziami, jak i zachowaniem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Nie ma czegoś takiego jak gwałt"

W 1978 r. Gérard Depardieu udzielił wywiadu, w którym przyznał, że mając dziewięć lat, uczestniczył w gwałcie. Potem miał dopuszczać się gwałtów wielokrotnie.

- Było ich zbyt wiele, by je wszystkie zliczyć… Nie było w tym nic złego. Dziewczyny same chciały zostać zgwałcone. To znaczy, nie ma czegoś takiego jak gwałt. To tylko kwestia tego, że dziewczyna stawia się w takiej sytuacji, w jakiej pragnie być - przekonywał Depardieu.

W 1991 r. "Time" przypomniał powyższe słowa. Reakcja aktora była natychmiastowa - najpierw przeprosił, aby następnie zarzucić amerykańskiemu tygodnikowi manipulację przy tłumaczeniu i wyrwanie wypowiedzi z kontekstu. Depardieu groził gazecie krokami prawnymi, a w oświadczeniu stwierdził, że był tylko świadkiem gwałtu i w nim nie uczestniczył.

"Zacząłem prosić ich o pieniądze"

W 2014 r. ukazała się jego biografia zatytułowana "Ça s’est fait comme ça" ("Stało się"), która momentalnie trafiła na szczyt listy bestsellerów i była cytowana przez wszystkie światowe media. I nic dziwnego, bo informacje zawarte w książce wstrząsnęły opinią publiczną.

We współpracy dziennikarzem Lionelem Duroyem aktor opisał swoje szokujące dzieciństwo. Z książki dowiadujemy się, że matka przyszłego aktora, która miała już czworo dzieci, próbowała dokonać aborcji, bo chciała porzucić jego ojca.

W tym celu zadała sobie wiele ciosów igłami do haftowania w brzuch, aby zabić płód. Bezskutecznie. Gérard Xavier Marcel Depardieu przyszedł na świat 27 grudnia 1948 r. Fakt, że cudem przeżył, matka wypominała mu przy każdej nadarzającej się okazji.

Na łamach biografii gwiazdor "Dantona" wyznał też, że zdarzało mu się być "chłopcem do wynajęcia", zaspokajającym mężczyzn za pieniądze. Prostytutką został, mając zaledwie 10 lat.

- Już od małego zauważyłem, że podobam się homoseksualistom. Gdy zaczęli do mnie podchodzić i zapraszali mnie do seksu, zacząłem prosić ich o pieniądze - zdradził Depardieu, dodając, że nigdy nie narzekał na brak klientów.

To nie wszystko. Młody Gérard rabował groby, okradał przechodniów, a także swoich klientów. Wpadł, gdy próbował ukraść samochód, za co trafił do więzienia na trzy tygodnie.

Jak to się stało, że został aktorem? Według jednej wersji wydarzeń graniem miał zainteresować go jego kolega. Wedle innej talent dostrzegł w nim homoseksualny łowca talentów, który wypatrzył go na jednej z paryskich ulic i opłacił mu lekcje aktorstwa.

Choć otworzył się przed nim nowy rozdział, Depardieu wciąż klepał biedę, pomieszkując u prostytutek i zarabiając jako ich ochroniarz. Nie zrezygnował też ze złodziejstwa - podobno nawet okradł studentów protestujących podczas wydarzeń z maja 1968 r.

"Nie jestem potworem"

W kolejnych latach Gérard Depardieu dostarczał masy powodów, aby pojawiać się na pierwszych stronach gazet. Francuzi śledzili jego kolejne małżeństwa, romanse, a także wybryki. Jak ten z sierpnia z 2011 r., kiedy podczas lotu relacji Paryż-Dublin aktor nie mogąc skorzystać z toalety, oddał mocz na środku samolotu.

- Nie jestem potworem, a po prostu człowiekiem, któremu chciało się sikać - komentował incydent Depardieu, zasłaniając się kłopotami z prostatą.

Reżyserzy wiele razy wspominali, że Depardieu nie jest łatwy we współpracy. Pewnie niemały wpływ na to ma jego uzależnienie od alkoholu. Choć on sam twierdzi, że nie ma żadnego problemu.

Kłóci się z tym nieco jego wyznanie, jakoby pił 14 butelek wina dziennie. Pod wpływem alkoholu wielokrotnie awanturował się, atakował dziennikarzy czy miał wypadek na skuterze.

Jaki ojciec, taki syn

Prasa i telewizja przez lata donosiły też o jego trudnych relacjach ze zbuntowanym synem Guillaume'em, który publicznie nie ukrywał nienawiści do słynnego rodzica.

W jednym z wywiadów przyznał, że nie mógł znieść jego kolejnych zdrad, o których dowiadywał się z prasy. Do ich pojednania doszło dopiero pod koniec lat 90.

Po ojcu Guillaume odziedziczył nie tylko talent (był czterokrotnie nominowany do Cezara), ale i autodestrukcyjne skłonności. Tabloidy rozpisywały się o jego kłopotach z narkotykami czy zatargach z prawem (m.in. postrzeleniu obcego mężczyzny na ulicy). Aktor zmarł w wieku 37 lat na zapalenie płuc, którego nabawił się na planie filmowym.

Rodzice 22-latki byli jego przyjaciółmi

Sprawa 13 kobiet, które oskarżają Gérarda Depardieu o molestowanie, to nie pierwsza tego typu afera z jego udziałem. W 2018 r. agencja AFP donosiła, że 22-letnia aktorka i tancerka, której personalia zostały utajnione, oskarżyła gwiazdę o gwałt i napaść seksualną.

Do przestępstw miało dojść w jego paryskim domu. 22-latka, której rodzice byli znajomymi Depardieu, utrzymywała, że odwiedziła go "w celu omówienia projektu artystycznego". Aktor był bowiem wykładowcą w szkole, w której się uczyła.

Depardieu stanowczo zaprzeczył doniesieniom. Jego prawnik podkreślił, że aktor "absolutnie nie przyznaje się do zgwałcenia kobiety, jakiejkolwiek napaści seksualnej i popełnienia przestępstwa". Depardieu miał być "wstrząśnięty" informacjami, które dotarły od niego z prokuratury.

"Nadal jestem Rosjaninem"

Od kilku lat o Depardieu mówi się też w kontekście jego ciepłych relacji z Rosją. Już w 2011 r. na łamach "Le Figaro" zachwycał się rosyjską kulturą i Władimirem Putinem, który osobiście miał nanosić poprawki w scenariuszu filmu o Rasputinie granym przez aktora.

Nie dziwi więc, że w 2013 r. Depardieu przyjął z rąk dyktatora rosyjskie obywatelstwo i w kolejnych latach wypowiadał się o swojej nowej ojczyźnie w samych superlatywach. Za co zresztą został sowicie nagrodzony przez Kreml.

Rok wcześniej wprowadzenie 75-procentowego podatku dla najbogatszych skłoniło Depardieu do przeprowadzki do Belgii. Urażony krytyką francuskich władz (premier Jean-Marc Ayrault nazwał jego wyjazd "żałosnym") podjął radykalne kroki i zaczął się ubiegać o rosyjskie obywatelstwo.

Wydawać by się mogło, że "operacja specjalna" zachwieje jego miłością do Rosji. Tak sugerowała nawet jego wypowiedź w rozmowie z AFP z kwietnia 2022 r. Aktor stwierdził bowiem, że "naród rosyjski nie jest odpowiedzialny za szalone, niedopuszczalne ekscesy przywódców, takich jak Władimir Putin".

- Dla mnie nic się nie zmieniło. Nadal jestem Rosjaninem. Uwielbiam rosyjską kulturę. Kiedy kocham jakiś kraj, to zawsze z powodu jego kultury. Ale wolę unikać mówienia na ten temat (wojny w Ukrainie - red.), nikt nie jest w stanie powiedzieć na ten temat nic naprawdę sensownego! Nikt! - stwierdził 74-letni aktor.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie