"Jojo Rabbit", czyli jak ze smakiem wyśmiać Hitlera i cały nazizm [RECENZJA]
Taika Waititi bez wątpienia należy do reżyserów niekonwencjonalnych. Jego najnowsze dzieło "Jojo Rabbit" od początku zapowiadało się jako coś całkowicie czerpiącego zarówno z kanonu komedii, jak i filmu historycznego. Obnażyć całą filozofię Adolfa Hitlera i nazistowskie poglądy w taki sposób, jaki został pokazany w filmie, to prawdziwa sztuka.
24.01.2020 | aktual.: 24.01.2020 17:19
"Jojo Rabbit": Groteskowo o wojnie i życiu przesiąkniętym złem
"Jojo Rabbit" to historia 10-letniego Jojo, który jest ślepo zapatrzony w ideologię nazizmu i poczynania Adolfa Hitlera. Podczas jednego z obozów dla przyszłych żołnierzy III Rzeszy zostaje ranny, przez co wraca do domu i nie może uczestniczyć w żadnych zajęciach. W czasie rehabilitacji odkrywa, że jego walcząca o wolny kraj matka ukrywa młodą Żydówkę. Relacja z dziewczyną całkowicie wywraca jego życie do góry nogami. Taika Waititi przygodami i relacjami chłopca z Hitlerem i innymi wyśmiał cały kult Führera, nazizmu i ówczesną antyżydowską propagandę.
W postać Hitlera wcielił się sam… Waititi. "Wyimaginowany" przyjaciel Jojo (tylko chłopiec go widzi i może z nim rozmawiać) wpędza go w wir nazistowskiej propagandy i nienawiści wobec innych ras, jednocześnie próbując być potulnym, wzbudzającym zaufanie i wyrozumiałym człowiekiem. Zestawienie umiejętności mówcy z wewnętrzną wrażliwością na potrzeby dziecka wygląda tutaj naprawdę groteskowo.
Wydaje się, że II wojna światowa jest tematem, z którego nie da się żartować. Abstrahuję już od kultowej sceny wściekłego Hitlera z "Bękartów wojny", którą wielokrotnie parodiowano, bo to inny kaliber. Waititi z pewnością przełamał barierę, żeby w samym filmie już wyśmiać wojnę. Sceny z Hitlerjugend chowającymi się przed bombami, czołgami, obsługującymi broń białą i palną po prostu śmieszą. Dziecięcy fanatyzm wyjęty z pojęcia beztroskiej zabawy paradoksalnie cieszy młodych najbardziej.
"Jojo Rabbit" jako źródło życiowej nauki
Waititi w "Jojo Rabbit" pokazał też, że ma bardzo duży dystans do siebie i swojego żydowskiego pochodzenia. Gdy mały Jojo kreuje obraz Żydów jako prawdziwych potworów, nastoletnia Elsa nakręca jego antysemickie podejście, ale z drugiej strony udowadnia, że Żydzi w niczym nie ustępują Aryjczykom. Dzięki tej relacji Jojo uczy się nieco więcej o ludziach, ludzkich emocjach, o sobie i propagandzie. W wieku 10 lat szybko dojrzewa.
Zaskakujące jest to, że Jojo częściej słucha Elsy niż swojej matki, której nie podoba się jego zafascynowanie Hitlerem. Sama też walczy z nazistowską propagandą. Tę relację można rozpatrywać tak, że różnice poglądów mogą dzielić nawet najbliższych, ale nie powinny. Scarlett Johansson też stworzyła postać przepełnioną dobrem, czułością, miłością, ale samymi pozytywnymi emocjami nie potrafiła dotrzeć do dziecka, które jako mały nazista nie chciało ich odczuwać.
"Jojo Rabbit": Humor i wartości w niekonwencjonalnej formule
Poprzez masę elementów humorystycznych Waititi zamienił każdy element propagandy w jedną wielką groteskę - od Hitlera, przez Hitlerjugend i antysemityzm, aż do Gestapo. Zło jest tutaj karykaturą.
"Jojo Rabbit" to film pełen czarnego i niekonwencjonalnego humoru, który jednak może nie trafić do każdego. Jest na swój sposób wyjątkowy. Przekazuje wartości, jakimi powinien człowiek kierować się w życiu - wyrozumiałość, otwartość, chęć niesienia pomocy, uczuciowość, dystans do siebie i świata. Dzięki pokazaniu nazistowskiej propagandy z perspektywy dziecka Waititi ułatwił też sobie zadanie wyróżnienia absurdów wojny i ideologii.
Nominacja do Oscara jest w pełni zasłużona i nie będę zdziwiony, jeśli "Jojo Rabbit" zgarnie choć jedną statuetkę.
Moja ocena: 8,5/10
Transmisja oscarowej gali tylko w Canal+ w poniedziałek 10 lutego o godz. 0:30.