Najdroższy film w historii studia i hit wśród widzów. Jest jeden poważny problem
Film "Civil War" miał swoją światową premierę 14 marca, z kolei w Polsce ukazał się po miesiącu - 12 kwietnia. Produkcja studia A24 okazała się wielkim hitem i zaliczyła najlepsze otwarcie w historii studia. Ale pojawił się pewien problem. Nowa kampania marketingowa filmu wywołała w sieci zamieszanie.
18.04.2024 | aktual.: 18.04.2024 17:58
W pierwszy weekend wyświetlania w Polsce "Civil War" obejrzało ponad 40 tys. widzów. Zaskakująco wysoki wynik sprawił, że najnowszy film Alexa Garlanda uplasował się na szczycie polskiego box office’u.
W Ameryce produkcji też idzie całkiem nieźle. W weekend otwarcia zarobiła w kinach 25,7 mln dolarów. Warto podkreślić, że to najlepszy tegoroczny rezultat spośród filmów z kategorią wiekową R, czyli dla osób powyżej 17. roku życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
CIVIL WAR | Zwiastun PL | W KINACH OD 12 KWIETNIA
Afera marketingowa z "Civil War"
Zdawać by się mogło, patrząc po oglądalności, że wszystko idzie w jak najlepszym kierunku, jeśli chodzi o film. Wytwórnia strzeliła sobie jednak w kolano w najnowszej kampanii reklamującej "Civil War". W sieci i w niektórych lokalizacjach pojawiły się grafiki stylizowane na plakaty filmu. Pokazują one wielkie amerykańskie miasta, które są zrujnowane z powodu wojny domowej. Dokładnie mowa o pięciu miastach: Las Vegas, Chicago, Los Angeles, San Francisco i Miami.
Plakaty reklamujące "Civil War"
Po publikacji zdjęć w sieci zawrzało. Jednym z powodów jest fakt, że prezentowane obrazy nie mają nic wspólnego z filmem. Żadna ze scen w "Civil War" nie nawiązuje do nich, ani nawet się nigdzie nie przewija. Kolejną rzeczą jest to, że obrazy sugerują widowisko o budżecie co najmniej dwa razy większym od 50 mln dolarów, jakie wydano na realizację.
Na Instagramie widzowie dali upust emocjom. W komentarzach można przeczytać: "Promujecie film, który nie istnieje. To dziwaczne". Na domiar złego okazało się, że plakaty zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję, co dodatkowo zirytowało internautów.
Co do powiedzenia mają pomysłodawcy tej kampanii reklamowej?
Osoby odpowiedzialne za pomysł faktycznie przyznały, że grafiki nie mają nic wspólnego z "Civil War". Są one jedynie inspirowane filmem i mają być artystyczną symulacją rozwijającą temat produkcji Alexa Gerlanda, tak, aby widz mógł wyobrazić sobie, jak mogłaby wyglądać Ameryka, gdyby rzeczywiście wybuchła wojna domowa.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: